Z jednej strony zastój i stagnacja. Z drugiej – rozsądna ewolucja. Na najnowsze urządzenia Koreańczyków można patrzeć z dwóch stron.
W przypadku Flipów oraz Foldów najprościej byłoby napisać, że ceny poszły w górę, a większych zmian brak. Kanciaste kształty znane z linii S22 zamiast starych krągłości to przecież kosmetyka, optyka również jest podobna, tak samo jak wymiary. Na pierwszy rzut oka – stagnacja. A to w przypadku urządzeń które są na rynku od niedawna nie wróży dobrze.
Co jednak nie oznacza, że jest z nimi coś nie tak. Konstrukcja wydaje się nieco trwalsza i pewniejsza, zawiasy pracują bez zastrzeżeń. Ale bruzda na ekranie wzdłuż zgięcia wciąż jest widoczna i tu konkurencja potrafi zrobić to lepiej. Miałem w rękach składane smartfony, które po rozłożeniu były równe jak stół.
Co można usprawnić?
Podoba mi się za to, że producent zwraca uwagę na szczegóły w oprogramowaniu. Nowa belka z ostatnio używanymi aplikacjami przy rozłożonym ekranie Folda powinna być przydatnym narzędziem, podobnie jak automatyczne dzielenie ekranu przy zgięciu Flipa.
Choć w jego przypadku o wiele ważniejszy będzie czas pracy. Bateria nieznacznie urosła, a procesor, czyli Snapdragon 8+ Gen 1 jest bardziej energooszczędny. Jeśli to pozwoli na jeden dzień bez ładowania – będzie dobrze. To jednak będziemy mogli stwierdzić po testach.
Procesor wydaje się największym źródłem zmian w serii 4. Nie chodzi bowiem o wydajność (tej mamy w nadmiarze od kilku wersji) ale o gigantyczny przyrost NPU (ponad 60 proc.) dzięki któremu możemy liczyć np. na lepsze zdjęcia, płynniejsze działanie, lepsze wykorzystanie baterii. Nie jest to tak łatwe do sprzedania marketingowo, bo trudno tu o prosty przekaz typu: „my mamy osiem obiektywów, a konkurencja tylko 4.” Ale szczęśliwie Samsung wydaje się tym nie przejmować. Przynajmniej na razie.
Niższa cena pożądana
Najbardziej żałuję, że firma nie była w stanie zaoferować lepszych cen. Foldy były i pewnie będą drogie i tu nie spodziewałem się jakichś rewolucji. Ale Flipy z serii 3 dość szybko potaniały, stając się dostępnymi dla zwykłych użytkowników. Zresztą w przypadku tej serii dobrym zwyczajem Samsunga było sprzedawania każdej kolejnej taniej niż poprzedniej. Niestety w tym roku jest inaczej. Choć na tle szalejących cen na topową elektronikę i tak nie jest tragicznie, bo za tradycyjne flagowe smartfony trzeba płacić często więcej.
W każdym razie trudno mi sobie wyobrazić co Samsung może dodać do kolejnych wersji Flipów i Foldów, by te stały się bardziej popularne. I tak jak Foldy pozostaną raczej ekskluzywnym towarem, tak Flipy na pewno mają potencjał na masową sprzedaż. Warunek – muszą być po prostu tańsze.
Niewątpliwie jednak czasy rewolucji mamy za sobą, a kurz po początkowej ekscytacji jaką wywoływały „składaki” dość szybko opadł. Chyba po prostu wszystkiego jest za dużo i wszystko dzieje się za szybko.
W zegarkach jest ciekawiej
Bardzo ciekawie wyglądają za to zegarki, zwłaszcza najmocniejszy Watch 5 Pro. Choć bez kontrowersji się nie obyło. Nie wiedzieć czemu straciliśmy to, z czego słynęły topowe Galaxy Watch, czyli obrotowy bezel do nawigacji. Rzecz absolutnie uzależniająca i niesłychanie wygodna. Producent co prawda broni się tym, że zostawił bezel wirtualny, ale to nie jest to samo. Koniec, kropka.
Za to imponująco wygląda bateria w Watch 5 Pro. 590 mAh to pojemność która powinna pozwolić na trzy dni pracy bez ładowania. A taki czas dla urządzeń z Wear OS to prawdziwa wieczność – użytkownicy Apple Watch mogą tylko pozazdrościć. Zaczyna się robić sensownie, bo system daje nam niesłychaną funkcjonalność, są płatności, mapy, rozmowy, komunikatory. A do tego Samsung oferuje wyjątkowe funkcje dotyczące monitorowania zdrowia, więc nie jest to już zabawka ale narzędzie dzięki któremu nie musimy sięgać co chwilę po telefon. I nie musimy go ładować każdego wieczora.
Jest tu jednak pewna pułapka – niektóre, bardziej zaawansowane funkcje zdrowotne, będą działać tylko ze smartfonami Samsunga. Producent najwyraźniej chce stworzyć swój mały ekosystem wśród urządzeń z Androidem, co zresztą jest zupełnie zrozumiałe. Ale zmusza użytkowników do ograniczenia się do jednego producenta. A przecież Android to teoretycznie wolność wyboru…
Perspektywa producenta
Na narzekania na brak rozwoju w ofercie producenta można spojrzeć z jeszcze jednej perspektywy. Robią to głównie recenzenci, osoby zajmujące się rynkiem, śledzące każdą nowość. Zwykli użytkownicy patrzą się na to inaczej. Przyzwyczajają się do swoich urządzeń i szukając po jakimś czasie kolejnych, nie chcą uczyć się wszystkiego od nowa. Chcą mieć to samo, tylko trochę lepiej. Więc z ich punktu widzenia to co robi Samsung jest jak najbardziej słuszne. A w końcu to oni oddają mu swoje pieniądze…
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu