Samsung Galaxy S23 Ultra, S24 Ultra i S25 Ultra – 3 lata zmian ikony najpotężniejszych smartfonów z Androidem. Czy najnowszy model dużo zmienia w grze? A może to tylko lekki lifting? Sprawdzamy.

Samsung Galaxy S23 Ultra vs. S24 Ultra vs. S25 Ultra
Gdy tylko pojawia się nowy Galaxy Ultra, wszyscy wstrzymują oddech i zastanawiają się: „Czy warto przesiadać się z poprzedniego modelu, czy może w tym roku spokojnie zostać przy tym, co mamy?”. W końcu ceny szybują w górę, a portfel niestety nie chce rosnąć. Właśnie dlatego postanowiliśmy wziąć na warsztat trzy topowe modele – Galaxy S23 Ultra, Galaxy S24 Ultra i Galaxy S25 Ultra – by sprawdzić, co się naprawdę zmieniło, a co pozostaje od lat niemal identyczne.
Galaxy S23 Ultra to wciąż świetny smartfon
Zacznijmy od najstarszego w tym trio, ale wciąż robiącego wrażenie. Galaxy S23 Ultra to był w swoim czasie hit, i wielu uważało go za najlepszy smartfon Samsunga od lat.
- Design: Masywny, trochę ciężkawy, ale jednocześnie elegancki. Boczne ramki lekko zaokrąglone, typowy dla serii Note kształt.
- Wyświetlacz: 6,8 cala, Dynamic AMOLED 2X, wysoka częstotliwość odświeżania (120 Hz). Brak jednak tego „antyodblaskowego” bajeru, który doszedł w kolejnych latach.
- Procesor: Snapdragon 8 Gen 2 for Galaxy (również u nas w Europie, co było nowością, jeśli chodzi o politykę Samsunga). Działa bardzo szybko, w codziennych zadaniach jest wciąż wystarczający.
- Aparat: Wprowadzono wtedy sensor 200 Mpix, który robił spore wrażenie. Zoom 10x optyczny pozwalał na komfortowe przybliżenia. Jednak nocne zdjęcia mogły niekiedy wymagać drobnych poprawek software’owych.
- Bateria: 5000 mAh. Samsung wreszcie dogonił Apple pod względem energooszczędności i wiele osób zachwycało się świetnym czasem pracy.
Jeśli ktoś ma dzisiaj S23 Ultra, wcale nie jest w tyle. Wciąż jest to mocna maszyna, która spełni oczekiwania większości użytkowników. Szczególnie teraz, gdy można go kupić w lepszej cenie lub z drugiej ręki – to nadal dobry wybór.
Galaxy S24 Ultra – ulepszony czy tylko poprawiony?
Potem przyszedł Galaxy S24 Ultra – i tu opinie były podzielone. Jedni zachwalali, drudzy narzekali, że różnice z S23 Ultra nie są warte przepłacania.
- Design: Najważniejsza zmiana – tytanowa ramka i lekko spłaszczone krawędzie. Niektórzy to pokochali, inni psioczyli, że S24 Ultra w sumie wygląda dość podobnie, a jest tylko ciut lżejszy.
- Ekran: Wreszcie pojawiła się technologia antyrefleksyjna (znacznie mniej odblasków w słońcu), większa jasność szczytowa (do 2600 nitów). Kolory na starcie bywały lekko wyprane, ale Samsung szybko to poprawił aktualizacją.
- Procesor: Snapdragon 8 Gen 3 for Galaxy. Teoretycznie jeszcze wydajniejszy i bardziej energooszczędny. W praktyce różnice w codziennym użytkowaniu są symboliczne, choć w grach i obróbce wideo czuć pewnie przyspieszenie.
- Aparat: Przybył moduł 50 Mpix 5x optycznego zoomu, zastępujący dawny 10x. Plus delikatnie poprawiona stabilizacja i automatyka w słabym świetle.
- Bateria: Dalej 5000 mAh, ale zdania były podzielone – niektórzy narzekali, że S24 Ultra potrafi szybciej zjadać procenty niż S23 Ultra. Prawdopodobnie przez inne ustawienia i nowe funkcje systemowe.
Wielu posiadaczy S23 Ultra zwyczajnie uznało, że rok to za mało na realne postępy – i nie zmienili telefonu, bo S24 Ultra w ich oczach nie wnosił rewolucji. Jednak dla osób z jeszcze starszym sprzętem (np. S22 Ultra czy Note’ów) był to już znaczny skok.
Galaxy S25 Ultra – co nowego?
No i tak docieramy do świeżynki: Galaxy S25 Ultra. Na pierwszy rzut oka – zmiana kształtu, jeszcze bardziej spłaszczone boki i lżejsza konstrukcja. Wygląda nowocześniej, co do tego trudno mieć wątpliwości, choć dyskusje, czy ładniej, pozostają w sferze gustu. Samsung poszedł w płaskie ramki, zaoblone narożniki i jeszcze bardziej zredukowaną masę. Przy 6,9-calowym ekranie waga potrafi jednak robić różnicę. Telefon sprawia wrażenie bardziej kompaktowego, choć to wciąż duży kloc. Dla niektórych – w sam raz, dla innych – zdecydowanie za duży.
Ekran w S25 Ultra
Dalej mamy rewelacyjne kolory, odświeżanie 120 Hz i wysoką jasność (około 2600 nitów). Najciekawiej wypada działanie powłoki antyrefleksyjnej – w pełnym słońcu widać naprawdę minimalnie mniej odbić niż w S24 Ultra. Czy to rewolucja? Może nie, ale w słoneczny dzień z pewnością docenimy mniejszy efekt lustra.
Procesor: Snapdragon 8 Elite for Galaxy
Samsung znów postawił na spersonalizowaną wersję Snapdragona – tym razem 8 Elite. W teorii ma być mocniejszy i zdecydowanie lepszy w zadaniach związanych z AI. W praktyce? Otwieranie aplikacji i zwykła nawigacja po systemie są błyskawiczne, ale podobny poziom szybkości mieliśmy już przy S24 Ultra. W grach i intensywniejszym multitaskingu widać nieco mniej nagrzewania się obudowy. Wygląda na to, że Samsung popracował nad lepszymi rozwiązaniami chłodzącymi.
Aparat: duże zmiany czy tylko drobny tuning?
Główna matryca dalej ma 200 Mpix, więc rewolucji brak. Dużo szumu pojawiło się wokół nowego 50-megapikselowego obiektywu ultraszerokokątnego. Na papierze super, ale w praktyce różnica względem poprzedników jest wyraźna dopiero w gorszym świetle. I wreszcie Zoom. Samsung zmienił podejście już w S24 Ultra, dając 5x zamiast 10x, a S25 Ultra poszedł tą ścieżką. W codziennych warunkach 5x jest bardziej praktyczne. Na dużym zoomie AI próbuje wyrównać niedobory sprzętowe, ale wciąż brakuje takiego czystego 10x, jaki mieliśmy w S23 Ultra.
Bateria i żywotność
Pojemność 5000 mAh pozostaje. Samsung twierdzi, że dzięki nowemu procesorowi i optymalizacji One UI 7 jest lepiej niż w poprzedniku. Opinie są mieszane, ale większość przyznaje, że S25 Ultra wraca do poziomu żywotności z S23 Ultra, a nawet potrafi go odrobinę przebić. Obsługa szybkiego ładowania (do 45 W przewodowo) i ładowania bezprzewodowego nie zmieniła się radykalnie.
S Pen bez Bluetooth?!
Niestety, coś, co większość fanów serii Galaxy Note i Ultra uwielbiała – zdalne sterowanie aparatem czy gesty w powietrzu – zostało nam odebrane. W S25 Ultra zabrakło modułu Bluetooth w rysiku. Więc jeśli ktoś używał tych funkcji na co dzień, może poczuć niedosyt. Nadal mamy rysik z przyciskiem, ale bez fantazyjnych „air gestures”.
Dla kogo jaki model Samsung Galaxy Ultra?
Masz S23 Ultra i zastanawiasz się nad przesiadką?
Jeśli nie potrzebujesz najnowszych bajerów w aparacie i nie interesuje Cię nieco szybsze działanie w grach, spokojnie możesz zostać z S23 Ultra jeszcze rok lub dłużej. Ten telefon ciągle bryluje i w 90% sytuacji w niczym nie ustępuje S25 Ultra (poza lekkimi różnicami w foto/zoomie i brakiem najnowszych poprawek AI).
Masz S24 Ultra?
Różnice między S24 Ultra a S25 Ultra są naprawdę małe, poza inną konstrukcją i drobnymi poprawkami w aparatach. Jeśli masz fajną ofertę na wymianę, to zyskasz nieco lepszy design i minimalne ulepszenia w foto-wideo oraz baterii. Ale jeżeli liczyłeś na wielki krok naprzód – możesz się rozczarować.
Masz starsze modele (S22, Note20, S21)?
W takim przypadku S25 Ultra będzie dużym krokiem do przodu: ekran, kamera, bateria, design – wszystko na zdecydowanie wyższym poziomie. Jeżeli trafisz na promocję, inwestycja będzie miała sens, bo jeszcze przez lata dostaniesz aktualizacje oprogramowania.
Samsung Galaxy S25 Ultra to świetny smartfon – dopracowany, potężny i z ekranem, na który miło się patrzy nawet w pełnym słońcu. Tylko czy to wystarczy, by uzasadnić przesiadkę z S24 Ultra albo nawet z zadziwiająco długowiecznego S23 Ultra? Niektórzy powiedzą: „Jasne, chcę mieć wszystko, co najnowsze”, i pewnie będą zadowoleni. Wielu uzna jednak, że postęp jest za mały, a zwłaszcza brak Bluetooth w S Pen może zaboleć.
Jeśli polujesz na topowego Galaxy, a masz starszy model niż S23 Ultra, różnica będzie kolosalna i warto wziąć wówczas S25 Ultra. Jeśli jednak trzymasz już w ręku S23 lub S24 Ultra, na ten moment różnice są zauważalne bardziej w prezentacjach marketingowych niż w codziennym użytkowaniu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu