Samsung

Niepopularna opinia. Biorę Samsungi Galaxy S23 w obronę

Mirosław Mazanec
Niepopularna opinia. Biorę Samsungi Galaxy S23 w obronę
49

Odgrzewane kotlety. Żadnych fajerwerków. Nuda. Tak mniej więcej wygląda większość komentarzy pod filmami i tekstami na temat premiery najnowszych Samsungów z serii S23. Do ich autorów mam jedno pytanie. A czego się spodziewaliście?

Zmiany, zmiany, zmiany. Przez ostatnie lata każda kolejna wersja dowolnego urządzenia musiała być lepsza od poprzedniej. Rosła, zupełnie zmieniała wygląd, dostawała kolejny aparat itd. Co doprowadziło np. do absurdów w postaci obiektywów makro o fatalnej jakości, dawanych tylko po to, by w specyfikacji można było napisać że telefon ma 3 czy 4 aparaty. Oczywiście dopisku, nawet drobnym druczkiem, że nie nadają się do niczego, już nie było.

Iść swoją drogą

W każdym razie producenci przyzwyczaili nas, że musi być rewolucja. Inaczej robiła tylko jedna firma – Apple.

iPhony raczej ewoluowały niż każdego roku były wymyślane na nowo. Tyle, że Apple wiedział jak to sprzedać. Ich telefon zawsze miał jakąś jedną rzecz, na której skupiał się cały marketing. Tak, by w świat poszedł przekaz o rewolucyjnych zmianach. Notch, dziura w ekranie, aparat szerokokątny… Co z tego że inni mieli to już wcześniej? Apple potrafił wmówić swoim użytkownikom, że dostają coś, czego świat jeszcze nie widział. I to działa. A do tego, a może nawet przede wszystkim, smartfony są dopracowane w każdym szczególe. Aparaty są dopieszczane co roku, tyle że głównie przez oprogramowanie a nie większą ilość megapixeli. Rośnie RAM, bateria, zmieniają się te wszystkie rzeczy które nie są tak efektowne do sprzedania jak „dynamiczna wyspa”, ale zebrane razem stanowią o tym, że mamy do czynienia ze świetnym urządzeniem.

Samsung przez dłuższy czas brał udział w Androidowym wyścigu. Ale w końcu powiedział dość. I ewidentnie wybrał drogę Appla.

Ewolucja i ekosystem

Spójrzmy na podstawowe S21, S22, S23 i wersje z plusem. Największa nowość w tym roku to procesor. O tym pisać będzie Krzysztof Rojek. W każdym razie jak dla mnie to rewolucja, przynajmniej dla tej części świata, która do tej pory musiała się męczyć z Exynosami. Ale zostawiając Snapdragona. Każda kolejna edycja tych telefonów się zmieniała, zaczynając od różnic w wyglądzie, choć te oczywiście są względne i każdy może je oceniać inaczej. Ale poprawiano obiektywy, jakość zdjęć, oprogramowanie. Tak jak w iPhonach 12, 13 czy 14.

Ultra jest trochę inną bajką, i tu chyba Apple będzie kopiować Samsunga. Bo to najmocniejszy przedstawiciel flagowej linii Galaxy S i iPhone również ma podobno zamiar stworzyć swoją Ultrę która będzie najmocniejsza pod każdym względem.

Samsung zdaje sobie sprawę z tego, że w klasycznych smartfonach nie da się już wymyślić wiele nowego. Można za to przyciągnąć użytkowników długim wsparciem (patrz Apple) i zarabiać na ekosystemie (patrz Apple). Dlatego właśnie daje 4 duże aktualizacje systemu i 5 lat łatek bezpieczeństwa, co w Androidzie, gdzie jeszcze niedawno producenci porzucali swoje urządzenia po roku czy dwóch latach jest rzadkością. I stawia na ekosystem, szkoda że wciąż musimy czekać na dostępność laptopów w Polsce. Jasne, Android jest systemem otwartym i można używać urządzeń różnych producentów. Ale Samsung dba o to, by wybierać właśnie jego sprzęty – łatwe łączenie, funkcje dostępne tylko dla tej firmy – to wszystko sprawia, że użytkownikowi jest po prostu wygodniej.

Tylko cen szkoda…

Niestety wzorowanie się na gigancie z Cupertino ma też jedną złą rzecz. Windowanie cen. Bardzo żałuję, że ich utrzymanie na poziomie z zeszłego roku dotyczy jedynie amerykańskiego rynku. My dostaliśmy podwyżki i to spore, 600 zł na najtańszym smartfonie. Tyle, że tu Samsung musi uważać. Użytkownicy, inaczej niż w przypadku Appla, mają gdzie odejść.

Ja więc nie jestem wcale zawiedziony najnowszymi Galaktykami (przynajmniej na razie). Dostaję to czego się spodziewałem, mam nadzieję że w testach telefony się sprawdzą. Dla mnie S23-ki to po prostu logiczne rozwinięcie serii. Dla innych – odgrzewane kotlety. W dodatku drogie. Ale jak napisał jeden z moich widzów w komentarzu: „Gaz podrożał, więc i odgrzewanie stało się kosztowne”.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu