Smartfony

Znowu dostaniemy "gorszego" Samsunga. Na czym polega różnica?

Krzysztof Rojek
Znowu dostaniemy "gorszego" Samsunga. Na czym polega różnica?
Reklama

Samsung w najnowszym Galaxy S23 FE oficjalnie wraca do montowania innych procesorów w Europie, a innych w Stanach Zjednoczonych. Co na to użytkownicy?

Samsung to zdecydowany lider rynku, jeżeli chodzi o telefony z Androidem i wolumenową sprzedaż smartfonów ogółem. Tak wielka korporacja z pewnością kalkuluje każdy swój ruch bardzo dokładnie, ponieważ nawet drobne oszczędności są w stanie zapewnić wielki zysk, jeżeli dodamy do tego efekt skali.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Google Pixel 8 i 8 Pro zaprezentowane. Znamy ceny i specyfikacje

Jednocześnie jednak wiadomo, że przecież pieniądze to nie wszystko. Flagowe modele Samsunga rok w rok są papierkiem lakmusowym dla tego, co znaczy "flagowiec" i to z nimi porównywane są wszystkie urządzenia konkurencji. Wydawać by się więc mogło, że chcąc utrzymać ten status producent nie będzie szukał oszczędności w swojej flagowej serii Galaxy S. Jak się jednak okazuje, wraz z nowym Samsungiem Galaxy S23 FE (Fan Edition) wraca dyskusja, która kiedyś rozgrzewała do czerwoności fora i social media. Dlaczego Samsung zdecydował się na taki krok?

W Europie znowu dostaniemy Exynosa zamiast Snapdragona

Temat Exynos vs. Snapdragon jest obecny tak długo, jak długo Samsung zdecydował się rozdzielić rynek Stanów Zjednoczonych i większość reszty świata. Teraz powraca, ponieważ w najnowszym Galaxy S23 FE Samsung zdecydował się na taki sam ruch - w Stanach Zjednoczonych użytkownicy otrzymają model ze Snapdargonem 8 gen 1, który może nie jest flagowym SoC, ale z pewnością bardzo wydajnym, podczas gdy w Europie dostaniemy telefony z Exynosem 2200 - procesorem znanym z serii S22. Problem polega na tym, że różnice pomiędzy tymi dwiema jednostkami zostały już bardzo dobrze udokumentowane.

Wersja telefonu ze Snapdragonem w prawie wszystkich porównaniach mogła pochwalić się większą wydajnością, lepszą obróbką zdjęć, lepszymi temperaturami pracy i lepszym życiem na baterii. Tutaj różnica nie jest co prawda tak drastyczna jak w przypadku poprzedników, ale jest z pewnością zauważalna.

A przecież nie jest tak, że Samsung jest zmuszony do rozwiązywania kwestii procesorów w ten sposób. Na przestrzeni lat mieliśmy już Samsungi ze Snapdragonami w Europie, jak chociażby model S20 FE ze Snapdragonem 865 czy cała linia S23 ze Snapdragonem 8 gen 2 for Galaxy.

Dlaczego więc Samsung zdecydował się na taki krok?

Cóż, jedyne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi do głowy, to koszty. Obecność Snapdragonów w Samsungach, szczególnie w ostatnim okresie, przypisałbym raczej zaburzeniom postpandemicznym w produkcji, a nie chęci odejścia od swoich modeli. Samsung nie sprzedaje Exynosów w Stanach ze względu na potencjalny konflikt prawny z Qualcommem, a gdyby nie to, raczej stawiałby na własne rozwiązania.

Powrót do rozdzielania modeli na Stany i resztę świata jest więc powrotem do "normalności". I o ile w tym miejscu pewnie większość osób będzie krytykowało to rozwiązanie (i będą mieli rację) to ja patrzę na to z optymizmem. W ciągu jednej generacji Samsung rozwiązał część problemów z Exynosem i choć niższa wydajność i gorsze zdjęcia wciąż zwracają uwagę, to nie da się nie zauważyć, że firma zdecydowanie "widzi" temat i stara się coś z nim zrobić.

Reklama

Dlatego pomimo, iż gorszy od swojego kolegi zza oceanu, nie sądzę, by Galaxy S23 FE był telefonem "złym" przez zamontowane SoC. Bardziej jestem ciekawy, co Samsung wymyśli w przypadku S24, których premiera, jakby nie patrzeć, coraz bliżej.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama