Mobile

Przyszły rok bez zmian. Pod kątem ładowania Samsung to ogon stawki

Krzysztof Rojek
Przyszły rok bez zmian. Pod kątem ładowania Samsung to ogon stawki
Reklama

Samsung w przyszłym roku dalej będzie korzystał ze swojego 25 W ładowania - jednego z najwolniejszych obecnie na rynku.

Jest szereg rzeczy, które, jeżeli spojrzymy z perspektywy czasu, zmieniły się we współczesnych smarfonach. Tak - dalej zmianie nie uległa ogólna forma, a od kilku lat postęp w kwestii jakości zdjęć czy jakości ekranów jest znacznie wolniejszy niż na wcześniejszym etapie. Podobnie jest z wydajnością, która choć rośnie, dławiona jest przez throttling. Dlatego też jeżeli weźmiemy nawet średnio wydajny smartfon sprzed kilku lat, wciąż będzie on dziś wartościowym telefonem którego nie trzeba wymieniać. Jednak jest jedna rzecz, która w ostatnich latach wręcz wystrzeliła pod kątem rozwoju i co więcej - ma realne przełożenie na wygodę użytkowania smartfona przez konsumentów. Mowa tu oczywiście o szybkości ładowania, która rośnie z roku na rok i dziś nie ma problemu ze znalezieniem telefonu ładującego się z mocą 60, 120 czy nawet 200 W.

Reklama

Jednak niektóre marki zaspały - jedną z nich jest Samsung

Jeżeli chodzi o prędkość ładowania, zazwyczaj w tym temacie wskazuje się na Apple, które pomimo astronomicznych kwot, jakie chce za swoje smartfony, w dalszym ciągu nie daje swoim użytkownikom ładowania szybszego niż 20 W. Jest to oczywiście warte wypunktowania, ale w świecie smartfonów jest jeszcze jedna firma, która również podbija serca klientów, sprzedaje jedne z najdroższych urządzeń na rynku i, tak samo jak Apple, nie kwapi się by jakkolwiek podnieść prędkość ładowania swoich urządzeń. Mowa oczywiście o Samsungu, który mianem "szybkiego ładowania" nazywa u siebie... 25W.

Źródło: Mirosław Mazanec / Antyweb

I nie mówimy tu o ładowaniu w smartfonach za 1000 zł (chociaż te z powodzeniem implementują już chociażby 33W ładowanie), ale o urządzeniach klasy S22 czy Galaxy Z Fold 4. Ba, informacja z przecieków pokazują, że w przyszłym roku nic się nie zmieni, i producent dalej będzie stosował to samo, 25 W ładowanie, które po raz pierwszy wprowadził... 5 lat temu.

 

Oczywiście, w takich wypadkach podnosi się argument o "żywotności baterii" czy "bezpieczeństwie", jednak prawda jest taka, że w tym wypadku wygląda to po prostu jak cięcie kosztów na samych urządzeniach bądź na procesie R&D potrzebnym do stworzenia procesu szybszego ładowania. Pamiętajmy bowiem, że firma musi opracować własny standard ładowania i ze względu na umieszczenie w swoich urządzeniach Exynosów nie może bazować np. na opracowanej przez Qualcomm technologii Quick Charge (jak np. Xiaomi czy Motorola). Jednak brak jakiegokolwiek ruchu w tym aspekcie w tym i kolejnym roku sprawia, że jedne z najdroższych urządzeń na rynku (jak wspomniany Galaxy Fold 4 za 10 000 zł) posiadają najbardziej ślamazarne ładowanie ze wszystkich.

Z drugiej strony - patrząc na to, że Samsung i tak jest najpopularniejsza marką smartfonów, możemy zaobserwować, jak bardzo "zwykły użytkownicy" dbają o takie rzeczy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama