Samsung Galaxy Buds FE to najnowsza propozycja opłacalnych słuchawek Samsunga. Czy jednak jest to sprzęt dla każdego?
Miłośnicy muzyki nie ustają w poszukiwaniach sprzętu, który zapewniałby świetne brzmienie, a jednocześnie - nie rujnował domowego budżetu. I trzeba przyznać, że ostra konkurencja pomiędzy producentami naprawdę to ułatwia. Dziś powyżej pewnej półki cenowej ze świecą szukać słuchawek, które grają gorzej niż przyzwoicie.
Producenci bowiem dwoją się i troją, by zapewnić świetny stosunek ceny do jakości, a to wszystko dzięki wielu dodatkowym funkcjom, jakie mają współczesne urządzenia. Jedną z firm, która od lat jest na rynku i która zawsze w kwestii audio trzymała wysoki poziom jest Samsung. Teraz marka wypuściła na rynek swoje flagowe Galaxy Buds w wersji FE, czyli Fan Edition. Kosztują one około 400 zł, czyli zdecydowanie taniej niż standardowe pchełki tego producenta. Czy warto się nimi zainteresować?
Samsung Galaxy Buds FE - co mi się w nich podoba?
Nowe Galaxy Buds FE mają etui w dokładnie takim samym kształcie jak poprzednie modele, przez co akcesoria m.in. z Buds 2 Pro czy Buds Live będą i tu pasowały. To pierwszy plus, ponieważ tak właśnie firmy powinny podchodzić do kwestii ekologicznych. samo etui wykonane jest na błyszcząco, co akurat mi pasuje tak średnio, ale to kwestia gustu.
Wewnątrz mamy słuchawki w charakterystycznym dla budsów kształcie bez pałąka i klasycznie taki kształt budzi moje obawy o to, jak takie słuchawki będą leżały w moich uszach. Tutaj jednak Samsung wprowadził dwie znaczące zmiany. Po pierwsze - sama słuchawka sięga głębiej do przewodu słuchowego, a także - ma dodany malutką gumową wypustkę, która dodatkowo stabilizuje słuchawkę w uchu. Poprzez swoją konstrukcję dalej mocniej "czuję" obecność Galaxy Buds FE w uszach w porównaniu do słuchawek z pałąkiem, ale trzeba przyznać, że są one bardzo wygodne i pewnie siedzą w uszach.
Oczywiście - największą zaletą nowych Budsów jest jakość dźwięku i wielokrotnie podkreślałem to m.in. w przypadku Galaxy Buds 2. Bardzo podoba mi się to, jak Samsung wysterowuje swoje sprzęty i często nie potrzeba do nich nawet korekcji, żeby brzmiały dobrze, czego nie mogę powiedzieć o innych urządzeniach, gdzie zawsze nawet minimalna korekcja jest potrzebna. Jest to oczywiście kwestia preferencji, jednak jako, że recenzja to test subiektywny, mogę powiedzieć tyle, że jeżeli ktoś jest zadowolony z jakości innych słuchawek marki, to tutaj też się nie zwiedzie.
Na plus na pewno trzeba zaliczyć też kontrolę dotykową. Duży panel sprawia, że ta jest precyzyjna i dodatkowo - możemy ją dowolnie konfigurować wedle naszych upodobań. Jest to bardzo wygodne, szczególnie w porównaniu, że w niektórych innych modelach w tej cenie z panelem dotykowym trzeba się siłować. Jeżeli połączymy to z naprawdę nieźle działającą redukcją szumów (także dlatego, że słuchawki dobrze siedzą w uszach), zobaczymy, że wszystko, co jest potrzebne do bycia dobrymi słuchawkami jest więc na miejscu.
Nie wszystko jednak jest tak pięknie - to nie są słuchawki dla wszystkich
Samsung w przypadku swoich słuchawek już jakiś czas temu podjął dość kontrowersyjną decyzję, która może zarówno podnieść, jak i ograniczyć sprzedaż. Decyzją tą jest wykorzystanie własnego kodeka SSC (Samsung Seamless Codec), który działa tylko z telefonami marki i ma zapewniać dźwięk w jakości 24 bit/48 kHz. Oprócz niego mamy standardowe kodeki AAC i SBC. Jako, że pod kątem samego bitrate oba te kodeki spokojnie dadzą sobie radę z utworami ze streamingu (320 kbps), byłem sceptyczny w tym, czy SSC coś tu zmieni. Jak się okazało - byłem w błędzie. Różnica jest możliwa do wychwycenia i w przypadku połączenia z telefonem Samsunga (firma podesłała model Galaxy S23 specjalnie do tego porównania) słuchawki grają z dużo dynamiczniej i z jakiegoś powodu z dużą lepszą separacją pasm, nawet jeżeli źródłem jest ten sam utwór na Spotify. W przypadku utworów w jakości CD ta różnica robi się naturalnie jeszcze bardziej zauważalna.
Co więcej, dla mnie różnica w brzmieniu jest tu kluczowa, jeżeli chodzi o polecenie tych słuchawek. W klasie "około 400 zł" nie brakuje dobrze grających pchełek i z kodekiem SSC Galaxy Buds FE wybijają się ponad średnią, natomiast na zwykłym kodeku - już nie za bardzo. Jest to więc różnica pomiędzy "dobrze" a "bardzo dobrze". Tym bardziej, że w tej kwestii ujawnia się kolejna wada, a mianowicie - brak equalizacji. Equalizer i owszem, jest, ale możemy na nim ustawić tylko wcześniej zaprogramowane presety, bez możliwości własnej korekcji, co dodatkowo zabiera punkty w przypadku użytkowania Buds FE bez SSC.
Dodatkowo - zdecydowanie brakuje tu kilku funkcji dodatkowych, które może i są "wodotryskami", ale sprawdzają się u konkurencji. Mowa tu przede wszystkim o korekcji brzmienia w oparciu o badanie słuchu, możliwość ustawienia redukcji szumu wiatru czy wykrywania rozmów i wyłączania muzyki/ANC na ten czas. Oczywiście - dostajemy coś w zamian, a mianowicie bezproblemowe łączenie się każdym urządzeniem Samsunga zalogowanym na nasze konto Galaxy bez konieczności parowania, jednak jest to funkcja zarezerwowana dla najzagorzalszych zwolenników ekosystemu.
I to chyba właśnie najlepiej oddaje nazwa - Fan Edition. Są to naprawdę fajne słuchawki, które jednak przeznaczone są dla osób z ekosystemem od Samsunga, albo przynajmniej - posiadających telefon marki. W takim wypadku nie ma się co zastanawiać bo za niezłe pieniądze otrzymujemy naprawdę świetnie grający sprzęt. Dla wszystkich innych natomiast ciężko mi polecić urządzenie, który nigdy nie zagra na swoim maksymalnym potencjale, a w którym nie ma nawet możliwości własnej korekty brzmienia.
- Dobrze leżą w uszach
- Mocne ANC
- trzecia zaleta
- Niezłe brzmienie na standardowym kodeku
- Łatwa obsługa dotykowa
- Najlepsze brzmienie zarezerwowane dla posiadaczy telefonu Samsungs
- Brak manualnego equalizera
- Mało funkcji dodatkowych
Materiał zawiera linki afiliacyjne
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu