Patrząc na portfolio Samsunga nie sposób nie odnieść wrażenia, że zaprzepaszcza cały trud związany z restartem serii A. Myślę, że mam pomysł co zrobić, by tak się nie stało.
Jednym z moich częściej czytanych tekstów ostatnimi czasy jest ten poświęcony nazwom produktów. Świata on nie zmienił i nie zapowiada się, by któryś z producentów miał w najbliższym czasie zrezygnować z nazw generowanych za pomocą kotów biegających po klawiaturach. Nie da się jednak nie wspomnieć tutaj, że są wśród nas firmy, które postarały się jakkolwiek opanować panujący u siebie bałągan. Niektórym wyszło to lepiej, niektórym gorzej, jednak szczególnie smutno patrzy się na przedsiębiorstwa, które najpierw wdrożyły bardzo dobry pomysł, potem przez własne decyzje powoli zmierzają do tego, co było wcześniej. Jedną z takich firm jest Samsung ze swoją serią Galaxy A.
Samsung Galaxy Aaaaaa co to jest za telefon tak w ogóle?
Seria Galaxy A kręci niebotyczne wyniki sprzedaży, dlatego nie sądzę, że Samsung będzie chciał w niej w najbliższym czasie coś zmieniać. A przynajmniej nie tak drastycznie, jak dwa lata temu, kiedy całkowicie zaorał dotychczasowe nazewnictwo i ustalił 3 główne serie: M, A i S. Jedna od telefonów budżetowych, druga - półka średnia i średnia wyższa, a trzecia - flagowce. I wszystko byłoby jasne, gdyby nie to, że ta granica bardzo szybko zaczęła się rozmywać i zacierać - dziś nie jest oczywiste, czy lepiej kupić tańszego Galaxy A czy może droższego Galaxy M? Decyzji nie ułatwia to, że telefonów z serii A osoba, która nie śledzi branży, tak naprawdę nie rozróżni. Taki sam kształt, zdobienia i układ aparatów. Różnice znajdują się głównie wewnątrz - RAM, procesor, pamięć wbudowana i aparaty. Co jest w którym? Konia z rzędem temu kto to zapamięta.
Samsung Galaxy A powinien pójść drogą iPhone'a
Apple pokazało, że przejrzyste portfolio to klucz do serc konsumentów. Jaki procesor napędza najnowsze iPhone'y? A13 Bionic - powie ci to nawet największy technologiczny laik. Wszystkie wyposażone są w Face ID, tak samo jak wcześniej wszystkie miały 3D Touch. Generalnie kupując iPhone'a zawsze wiadomo, czego się spodziewać. Po Samsungach - wręcz przeciwnie. Nie twierdzę, że Samsung powinien wyrzucić za okno cały koncept średniopółkowego urządzenia, ale restart nazewnictwa serii jest idealnym momentem także na posprzątanie w swoim portfolio. Pomyślcie, co by było, gdyby zamiast Galaxy A21/31/41... i tak dalej był po prostu Galaxy A. Nie byłoby oczywiście tak, że istniałby tylko jeden model. Chodzi mi jednak o to, żeby u podstawy każdego z nich leżały te same kluczowe kompnenty - ten sam procesor, tyle samo pamięci RAM czy taki sam ekran. Dzięki temu każdy kupujący wybierający nowego Galaxy A wiedziałby, czego może się po tym urządzeniu spodziewać. Dokładnie tak jak przy iPhone'ach.
Powstaje tu oczywiście pytanie - na podstawie czego ustalać progresję cenową. Odpowiadam: na podstawie tego, na czym klientom naprawdę zależy i za co są w stanie dopłacić "ekstra" - liczby obiektywów, częstotliwości odświeżania ekranu czy szybkości ładowania baterii. Pozwoliłoby to konsumentom nabrać większego zaufania do marki, z rynku zniknęłyby najsłabsze konfiguracje Galaxy A, dzięki czemu niższa półka pozostałaby dla serii M a i sam proces produkcyjny, ze względu na optymalizacje mógłby być nieco tańszy. Co więcej - nazewnictwo mogłoby pozostać takie samo, pod warunkiem, że wszystkie Galaxy A wypuszczane byłyby podczas jednego eventu i wspomniane nazewnictwo byłoby spójne (bez pomijania niektórych modeli w poszczególnych generacjach).
I tak - wiem, że dla wielu producentów nieprzejrzyste nazewnictwo i pogmatwana specyfikacja jest atutem, ponieważ utrudnia konsumentowi wykazanie wad urządzenia na pierwszy, a czasem i na drugi rzut oka. Odnoszę jednak wrażenie, że w tym przypadku taki ruch mógłby zadziałać na korzyść Samsunga. Galaxy A to zazwyczaj telefony skonstruowane z głową, które nie mają się czego wstydzić i przejrzystość rodem z Apple mogłaby im, moim zdaniem, tylko pomóc.
A waszym?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu