Samsung pracuje nad nowymi ekranami, które będą dobijały do 2500 nitów jasności. Gdzie jest granica?
Ekran to jeden z najważniejszych elementów telefonu, a jego parametry mają niebagatelny wpływ na to, czy zdecydujemy się wziąć dane urządzenie. Jednocześnie jednak, takie wskaźniki jak pokrycie pewnej przestrzeni kolorów czy nawet wsparcie dla HDR10+ często niewiele mówią klientom. Podobnie jak w przypadku innych elementów smartfona, największą marketingową wartość mają tutaj proste cyferki, które każdy może porównać na zasadzie "im więcej, tym lepiej". Na dokładnie tej samej zasadzie dzisiejsze smartfony mają aparaty o absurdalnych rozdzielczościach, więcej RAM'u niż niejeden komputer i mocniejsze ładowarki niż te w laptopach. Najwyraźniej - teraz przyszedł czas by do tego grona dołączyły ekrany.
Polecamy na GeekWeek: Gadu-Gadu może być zazdrosne. WhatsApp wprowadza statusy głosowe
Samsung podkręca jasność do nieznanych wcześniej wartości
Już teraz ekrany produkowane przez Samsunga są jednymi z najlepszych, a na pewno najjaśniejszych, jakie stosowane są w smartfonach. Obecna generacja którą widzimy m.in. w iPhone'ach czy nowych telefonach marki bez problemu osiąga 2000 nitów. To jednak nie wystarczyło firmie, która popycha technologię AMOLED w smartfonach dalej i dalej, próbując znaleźć granicę tego, co jest możliwe w przypadku tych paneli. Jak donoszą przecieki, w kolejnej generacji swoich ekranów Samsung jeszcze podkręci jasność i ta będzie wynosiła aż 2500 nitów.
Oczywiste pytanie w takiej chwili brzmi: ale po co? Już teraz ekrany Samsunga i Apple charakteryzują się bardzo dobrą czytelnością w jasnym słońcu, a scenariusze, w których tak duża jasność byłaby potrzebna naprawdę można policzyć na ostatnich dwóch palcach jedynej ręki niezbyt wprawnego drwala. Jednocześnie, ekran z taką jasnością to duże obciążenie dla baterii, a przy takich parametrach smartfon z włączonym trybem jasnym mógłby spokojnie robić w pewnych sytuacjach za latarkę.
Mówiąc już jednak na poważnie, podobnie jak w przypadku innych innowacji, oczywiście celem nowych ekranów jest rozwiązanie tych sytuacji, w których zwiększona jasność jednak jest potrzebna (nawet, jeżeli nie jest ich dużo). Kolejną kwestią jest oglądanie na smartfonach treści w HDR. Tutaj podkręcona jasność może znacznie pomóc w odzwierciedleniu różnic pomiędzy najjaśniejszym a najciemniejszym punktem kadru. Finalnie oczywiście warto pamiętać, że jasność pokroju 2500 nitów nie będzie przez ludzkie oko postrzegana jako 25 proc. wzrost względem 2000 nitów, ponieważ jasność jest postrzegana logarytmicznie, więc będzie to jeden z tych przypadków, gdzie wartości na papierze nie będą zdawały się korelować z tym, co będziemy dostrzegać w rzeczywistości.
Finalnie jednak można powiedzieć, że z jasnością ekranu jest jak ze sławny, fałszywym cytatem o pamięci RAM. Postęp idzie tylko w jedną stronę i kto wie, czy za kilka lat nie stwierdzimy, że nie wiemy, jak wcześniej mogliśmy korzystać z ekranów, które nie dobijają nawet do 3000 nitów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu