Jeżeli baterie w jego smartfonach dalej będą rosły w takim tempie, niedługo Samsung na zawsze pożegna problem z krótkim działaniem na jednym ładowaniu.
Jakiś czas temu pisałem wam o tym, że Realme zawstydziło Apple jeżeli chodzi o pojemność baterii. Kolejne modele iPhone'ów raczej nie będą miały wiele pojemniejszych ogniw, więc podejrzewam, że i w tym roku konkurencja odjedzie firmie z Cupertino. Dlaczego tak sądzę? Ponieważ ogniwa w smartfonach generalnie rosną. Jeszcze kilka lat temu było dobrze, gdy trafiliśmy na telefon z baterią 3000 mAh, Jednak ostatnio wyraźnie widać, że producenci słuchają konsumentów i w temacie ładowania zaczyna się dużo zmieniać i to na lepsze. Nie jest trudno znaleźć urządzenie z baterią 5000 mAh, 4000 mAh wydaje się być dolną granicą przyzwoitości, a na horyzoncie widnieją urządzenia z jeszcze większymi ogniwami. Jednym z nich jest nowy telefon Samsunga, który, jeżeli zadebiutuje, może nieźle namieszać.
Samsung pewnym krokiem zmierza po ogniwo 7000 mAh
Tym razem chodzi o telefony z serii M, które w naszym kraju zdecydowanie ustępują popularnością tym Galaxy A i Galaxy S. Być może niesłusznie, ponieważ Samsung wydaje się wiedzieć co robi i potrafią one zaoferować zaskakująco dużo, za zaskakująco niedużo. Firma wyraźnie używa właśnie Galaxy M do testowania rynkowego odbioru nowych rozwiązań. Jednym z takich pomysłów Samsunga jest włożenie do smartfona gigantycznej baterii o pojemności 6800 mAh. Taką pojemność ma bowiem ogniwo we właśnie zatwierdzonym Galaxy M41.
Oczywiście, zaraz niektórzy zaczną wyśmiewać pomysł, przyrównując go do telefonu Energizera. Jednak moim zdaniem bateria, chociaż będzie miała 40 proc. pojemności tego monstrum, wcale nie musi wyglądać głupio. Oczywiście, o kompaktowości będziemy mogli zapomnieć, ale jestem w stanie się założyć, że wiele osób będzie w stanie to przełknąć (wszak wiele urządzeń posiada dziś ekran o przekątnej bliskiej 7 calom) i cieszyć się długim czasem pracy na baterii. Jak długim? To już zależy od Samsunga i tego, jak będzie zarządzał dostępną mocą. Telefon z połową tej pojemności potrafi wyciągnąć nawet 2 dni, więc może (ale tylko może) tutaj obejdziemy się bez ładowarki przez cztery doby.
Osobną kwestią jest ładowanie takich ogniw
Jeżeli uważacie, że wyścig producentów po jak najszybsze ładowanie jest tylko pojedynkowaniem się na cyferki - Galaxy M41 pokazuje, że jesteście w błędzie. Ogniwa tak duże jak to zdecydowanie potrzebują mocniejszych ładowarek, by nie trzeba było zostawiać telefonu podpiętego na całą noc do ładowania. Niestety, jako, że seria M zorientowana jest na budżetowe urządzenia, nie mamy raczej co oczekiwać przy nim ładowarki mocniejszej niż 15 W. I choć dla Apple wciąż jest to "szybkie" ładowanie, dla reszty świata - już nie bardzo. Miejmy więc nadzieję, że kiedy pojemne ogniwa zadebiutują także w innych modelach Galaxy, będzie do nich dołączona odpowiednio mocna ładowarka.
Źródło: SamMobile
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu