"Sam z Saksonii", czyli historia pierwszego czarnoskórego policjanta w Niemczech, który staje się później kryminalistą, trafia dziś na Disney+. Jak wypada serial i co mieli do powiedzenia twórcy oraz obsada?
Takiego serialu na Disney+ jeszcze nie było. Rozmawiamy z twórcami Sama z Saksonii
Wbrew pozorom historia, którą opowiada serial nie jest tak rozrywkowo radosna, jak można by przypuszczać. Samuel Meffire, którego gra Malick Bauer, nadal żyje i przygotowuje się do premiery książki opowiadającej o jego losach w okresie życia w NRD i nie tylko. Aktorowi udało się nie tylko poznać Sama, ale zbudować też z nim pewną więź, dzięki której zdołał tak dobrze zagrać postać przed kamerą. Produkcja jest dostępna od dziś w całości na Disney+ i na przestrzeni 7 odcinków mamy szansę poznać kluczowe wydarzenia z życia Meffire'a. To, jak ono się potoczyło było niemal gotowym scenariuszem na serial, ale twórcy udramatyzowali, oczywiście, niektóre zdarzenia, zaś inne starali się pokazać wiernie na ekranie.
Zwrotów akcji nie brakuje, ale co uważają za najważniejsze w serialu reżyserki "Sama z Saksonii"? Soleen Yusef podkreśla, że: "Najważniejszym elementem serii jest to, że na pewien sposób przepisuje od nowa historię Niemiec. To znaczy, pokazuje perspektywę życia w Niemczech i tę historię z zupełnie innego punktu widzenia. [...] To dla mnie najważniejsza część, przygotowywanie serii, która nie opowiada tylko o obecnych czasach, ale inaczej przedstawia historię [sprzed lat], która niewłaściwie potraktowała osoby o innym kolorze skóry, o czarnym kolorze skóry albo wręcz ich wymazała. Sarah Blaßkiewitz dodała: "Duża różnorodność postaci, których można pokochać i znienawidzić na przestrzeni pięciu lat, które z nimi spędzamy."
Pierwszy niemiecki serial oryginalny Disney+
Yusef zwraca też uwagę na to, jak serial łączy w sobie swego rodzaju niemieckość, ale powstał też z myślą o globalnym widzu, dla którego złożoność (postaci) i różnorodność będą ważne. "To świat, który nie był wcześniej widoczny w ten sposób, w jakiejkolwiek formie, w jakimkolwiek projekcie, które były realizowane w Niemczech. Mieliśmy podwórko na zaprojektowanie czegoś nowego, a to było bardzo ważne, ale jednocześnie pozbycie się tych klisz z postrzegania NRD, podziału pomiędzy wschodnimi i zachodnimi Niemcami. Chodziło o to, by kreatywnie stworzyć coś nowego, ale z szacunkiem dla historii i postaci, o których opowiada serial." Druga z reżyserek tłumaczy, jak starano się przedstawić to wszystko na ekranie: "Jako, że patrzymy na system z perspektywy Sama, krytykujemy go. To dla mnie bardzo ważne, by międzynarodowy serial nie upiększał tego, mamy tutaj tę drugą stronę i dlatego seria może odnieść sukces w USA."
Svenja Jung, grająca Yvonne, zwraca uwagę na to, jak długo musieliśmy czekać na nakręcenie tej historii, mimo że od dawna była taka możliwość: "Może to nie jest aż tak zaskakujące, może odrobinę smutne, że właśnie teraz nadszedł moment, by nakręcić ten serial i go pokazać światu. A także to, żę Tyron i Jörg [twórcy] starali się sprzedać ten tytuł od 20 lat, ale nic z tego nie wychodziło, gdyż każdy im odpowiadał, że ich widzowie nie chcą tego zobaczyć, to nie jest właściwy czas, by opowiedzieć tę historię. To szalenie zdumiewające, że nie powstał wcześniej i jestem bardzo szczęśliwa, że mogliśmy nakręcić ten serial."
Taka odpowiedź padła na moje pytanie na największe zaskoczenia członków obsady, gdy spotkali się z tą historią i całym projektem. Odtwórca głównej roli, Malick Bauer, zarysował bardzo ciekawy kontekst: "Dla mnie to wręcz nowoczesna wersja greckiej tragedii. Na początku uważałem, że to, że jego ojciec zmarł tego samego dnia, kiedy Sam się urodził, było nieprawdą. Ale to jest fakt. I to jest najbardziej zaskakująca informacja dla mnie." Luise von Finckh dodała: "Wiedząc, że to jest prawdziwa osoba i nadal żyje, a my odtwarzamy jego życie, to dla mnie trochę szalone.", a Ivy Quainoo jej wtórowała: "Najbardziej zaskakujące jest to, że ktoś faktycznie miał takie życie. Oczywiście [w serialu] są pewne fikcyjne elementy, ale to jest czyjeś życie, jest takie bogate, zgiełkowe. Kolejne etapy jego życia tak bardzo się od siebie różnią."
Dlaczego Sam z Saksonii jest po niemiecku
"Sam z Saksonii to pierwszy oryginalny serial Disney+ z Niemiec (w USA trafi na Hulu). To pod wieloma względami wyjątkowa sytuacja i szansa na sukces. Można dyskutować, że gdyby bohaterowie mówili po angielsku, perspektywy mogłyby być jeszcze bardziej optymistyczne, ale obsada potwierdziła moje podejrzenia, co do pomysłu na wydźwięk i klimat serialu: "To byłoby bardzo dziwne, gdybyśmy nakręcili to po angielsku. To lokalna historia, o Niemczech. Fajnie, że dubbingujemy niemal wszystko i sprawiamy, że treści są bardziej przystępne, ale [język niemiecki] to część tej historii." - tłumaczyła Svenja Jung. Przytakiwała jej Ivy Quainoo: "[Po angielsku] byłby po prostu nieautentyczny. Ta historia jest taka prawdziwa, surowa, a nagle wszyscy zaczęliby mówić po angielsku. To było niesprawiedliwe dla opowiadanych wydarzeń."
Podczas wywiadu, chwilę później, wywiązała się szybka wymiana zdań pomiędzy członkami obsady. "Svenja Jung: I mam nadzieję, że wszyscy obejrzą go w oryginale z napisami.", na co Ivy Quainoo zareagowałą: "Szczególnie teraz, gdy jest tak wiele różnych filmów i seriali z całego świata, które mogą zaistnieć dzięki platformom streamingowym. I chyba dzięki temu, powoli coraz więcej osób przekonuje się do oglądania treści z napisami. I oby obejrzeli ten serial właśnie w ten sposób, bo inaczej nie będą obcować z tą historią.". Malick Bauer dodał:" I jako aktor zawsze tak robię - nigdy nie oglądam z dubbingiem.", a Luise von Finckh zakończyła:" Gdyby nie było to po niemiecku, serial miałby inne tempo, a i ton naszych głosów byłby całkowicie inny."
https://www.youtube.com/watch?v=5w_OXezfPkg&pp=ygULc2FtIGEgc2F4b24%3D
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu