Zapewne wielu osobom wydaje się, że widziało już w swoim życiu wszystko lub prawie wszystko. Jednak jednokołowego elektrycznego motocyklu nie widziało...
Zapewne wielu osobom wydaje się, że widziało już w swoim życiu wszystko lub prawie wszystko. Jednak jednokołowego elektrycznego motocyklu nie widziało wiele osób. Mowa oczywiście o pojeździe RYNO, który jest idealnym przykładem projektu zrodzonego w wyobraźni dziecka. Trzeba przyznać, że pomysł jest bardzo ciekawy. Tylko czy tak będziemy podróżować w przyszłości?
Historia RYNO rozpoczęła, gdy córka twórcy tego pojazdu, mając 6 lat zobaczyła w grze wideo jednokołowy motocykl. Miała wtedy zapytać swojego tatę, czy jest w stanie zbudować taki motocykl. Minęło 7 lat i okazało się, że Chris Hoffmann jednak potrafi skonstruować taki pojazd. RYNO jest jednokołowym motocyklem. Jednak jak przystało na tak niecodzienny projekt, jest to również pojazd elektryczny. Niesie to ze sobą niestety więcej wad niż zalet.
Przy pomocy RYNO możemy się przemieszczać z prędkością do...16 km/h. Niestety prędkość ta nie powala na kolana i co szybciej jeżdżący rowerzysta wyprzedzi nas w mieście. Zasięg tego pojazdu na jednym ładowaniu akumulatora wynosi jedyne 16 km. Zatem wyskoczymy z jego pomocą na zakupy do sklepu osiedle obok, czy też dzielnicę obok, ale już do centrum miasta raczej nie, gdyż zabraknie nam zasięgu i wracać będziemy musieli pieszo. Czas ładowania wbudowanego akumulatora to aż 6 godzin.
Niemniej jednak ten motocykl elektryczny o jednym kole jest jedyny w swoim rodzaju. W przypadku tego projektu chyba znacznie bardziej chodziło o pokazanie, że można taki projekt zrealizować, niż by był on rzeczywistą alternatywą dla obecnych środków transportu. Należy jeszcze trochę miejsca poświęcić tematowi sterowania tym pojazdem. Zrezygnowano w tym przypadku z manetki gazu i wykorzystano rozwiązanie znane, m.in. z Segwaya. Tym samym, aby ruszyć należy pochylić się delikatnie do przodu, natomiast by zahamować należy wychylić się do tyłu. Jednak dla bezpieczeństwa pojazd wyposażono w tradycyjny hamulec umieszczony na kierownicy.
Niestety cena tego wynalazku odstraszy chyba wszystkich chętnych. Za model z 2003 roku wynosi niespełna 5300 dolarów. Jest to spowodowane po części przez fakt, iż każda sztuka tego pojazdu jest wykonywana ręcznie w USA i z uwagi na użyte komponenty.
Obawiam się, że pomimo tego, że RENO prezentuje się bardzo ciekawie na wszelkich materiałach wideo, niestety pozostanie tylko i wyłącznie gadżetem, który nie dokona rewolucji. No może poza osobą twórcy RENO. Projekt pokazał mu, a także wszystkim innym osobom, że nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko takie, do których realizacji potrzeba trochę więcej czasu i uporu w działaniu. To też ważne, bo kto wie, jaki kolejny projekt zrealizuje Chris Hoffmann? Być może to on odmieni nasze życie codzienne.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu