Mobile

Miał być rywalem dla iPhone'a. Sprzedali go... 900 sztuk

Krzysztof Rojek
Miał być rywalem dla iPhone'a. Sprzedali go... 900 sztuk
Reklama

Rosyjski smarfon miał być zamiennikiem dla iPhone'a. Nawet opłacani influencerzy nie pomogli jednak w jego sprzedaży.

To, co obecnie dzieje się w Rosji z pewnością zostanie odnotowane w przyszłych podręcznikach do historii. Z perspektywy ekonomicznej próby izolacji od zachodnich rozwiązań i technologii padają jedna po drugiej, a im bardziej zaawansowana technologia, tym bardziej ta różnica pomiędzy Rosją a "zachodem" się uwidacznia. Jednym z obszarów, w których widać to bardziej niż w innych są smartfony, które Rosja sama raczej nie produkuje. Jednak na początku wojny na tamtejszym rynku zadebiutował "rodzimy telefon" AYYA T1, wyprodukowany przez firmę powiązaną z Putinem.

Reklama

Reklamowany był on jako "alternatywa dla iPhone'a", a na wyposażeniu miał "mocarnego" Mediateka P70, 4 GB RAM, ekran 720p, aparaty 12/5 Mpix i baterię 4000 mAh. Innymi słowy - jest to specyfikacja telefonu sprzed 5 lat, który w momencie premiery kosztował 650 zł. Jaką wartość takie urządzenie przedstawia dziś, można się domyślić.

Tak samo myślą Rosjanie. To cud, że ten telefon w ogóle się sprzedał

Jak donosi PhoneArena, duma rosyjskiej myśli technologicznej sprzedała się w zatrważającej liczbie...905 egzemplarzy od momentu swojego wprowadzenia na rynek. Co więcej, na jaw wyszło jakimi mocami produkcyjnymi dysponuje w tym wypadku Rosja, ponieważ smartfon wyprodukowano w (równie zatrważającej) liczbie...5000 sztuk. Szczerze - bardziej niż pytaniem, dlaczego w ogóle zdecydowano się ten telefon produkować i czy złożenie tych 5 tys. urządzeń to była manufaktura (bo komu by się opłacało tworzyć linię produkcyjną dla takiego wolumenu?) jestem ciekaw, kto o zdrowych zmysłach w ogóle taki telefon kupił.

Myślę, że przykład tego smartfona pokazuje kilka rzeczy. Po pierwsze, Rosja technologicznie odstaje od zachodu bardzo mocno i w przypadku, w którym zagraniczne marki wycofałyby się z tamtejszego rynku całkowicie (tak, wiem, że chińskie tego nie zrobią) Rosja miałaby spory problem. Jest to po trochu też ważna nauczka dla Polski i innych krajów, które w tym aspekcie całkowicie polegają na produkcji swoich urządzeń w innych krajach (albo kraju, bo wiadomo, że chodzi o Chiny). O tym, jak wygląda produkcja polskich smartfonów możecie przeczytać w tym wywiadzie.

Druga kwestia to oczywiste zaklinanie rzeczywistości. Materiały sponsorowanych "influencerów" którzy mówili że jest to "zamiennik dla iPhone'a" już dawno zostały usunięte, ponieważ nawet tamtejsze społeczeństwo chyba zauważyło, że taki "produkt" nie jest pokazem siły, a wręcz przeciwnie - jej braku, jeżeli chodzi o konkurowanie nie tylko z szeroko rozumianym zachodem, ale i, a może przede wszystkim - wschodem. Patrząc na to, że Rosja nie ma jednak zamiaru zmieniać swojego kursu i narracji względem zachodnich marek, z wypiekami na twarzy czekam na kolejne, równie udane jak AYYA T1 konstrukcję. A patrząc na postępujący drenaż technologiczny, jestem prawie przekonany, że AYYA T2 wejdzie na rynek jako dwie puszki połączone sznurkiem.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama