Militaria

Jak nie idzie, to nie idzie. Putina zawodzą kolejne cudowne bronie

Krzysztof Kurdyła

...

Reklama

Wczorajsze przemówienie Putina było tak nijakie, jak jeszcze nigdy. To dobry znak, dyktatorowi powoli brakuje pomysłów na PR i groźby. W desperacji chciano ponoć znów posłużyć się atomowym straszakiem, popartym próbą pocisku międzykontynentalnego RS-28 Sarmat. Ale nie wyszło...

Jo-jo atom

W swoim przemówieniu Putin poruszył wątek atomowy, ogłaszając odejście od porozumień New START. Rosja nie dopuści więc międzynarodowych kontrolerów do inspekcji swoich baz wojskowych. Układ dotyczący redukcji strategicznej broni jądrowej i tak chwiał się w posadach już wcześniej. Amerykanie oskarżali Rosję, że ta go nie przestrzega, ostatnia decyzja Putina nie jest zbyt wielkim zaskoczeniem.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Dwa jasne punkty na zachodnim niebie. Zjawisko wywołało sensację w sieci

Ze Stanów dochodzą głosy, że Putin chciał swój atomowy argument poprzeć przechwałkami dotyczącymi kolejnej udanej próby z pociskiem międzykontynentalnym RS-28 Sarmat (zwanym też czasem Satan II), ale jak na złość wystrzelenie tej rakiety miało zakończyć się awarią. Nawet taki pewniak w kluczowym momencie Putina zawiódł...

Czym jest Sarmat

Sarmat to ICBM, superciężki międzykontynentalny pocisk balistyczny, zdolny do przenoszenia wielu ładunków termonuklearnych. Według Rosjan jego głowica mieści od 10 do 15 pocisków kierowanych głowic typu MIRV. Sarmat ma być też nośnikiem do 24 Avangardów, szybujących pocisków hipersonicznych typu HGV.

Rakieta, co dość nietypowe, ma napęd na paliwo ciekłe, którym jest toksyczny UDMH z tetratlenekiem diazotu w roli utleniacza. To one odpowiadają za charakterystyczne czerwone spaliny widoczne w trakcie jego odpalania. Rakieta ma mieć zasięg około 18 tys. km. Na dziś nie wiadomo, ile Rosja takich rakiet posiada, produkcja seryjna dopiero co się miała rozpocząć. Ale ewidentnie dla Putina wielkość ma znaczenie...

Czekając na Cyrkona...

We wcześniejszych miesiącach z Rosji dochodziły też głosy, że na wspólnych manewrach Rosji z marynarkami wojennymi Chin i RPA mamy zobaczyć w akcji hipersonicznego Cyrkona. To kolejne wunderwaffe z ostatnich miesięcy, którym Rosja próbuje zrobić wrażenie. Pocisk, który według Rosjan ma osiągać prędkości do Mach 9 ciągle ma jednak status wydmuszki.

Ćwiczenia trwają, „Admirał Gorszkow” sobie pływa, a Cyrkona jak nie było, tak nie ma. Pojawiły się za to analizy, że pocisk w kształcie reklamowanym przez Rosję będzie miał spore problemy z celnością. Ja osobiście sądzę, że pierwszym problemem będzie prędkość, a drugim niezawodność, a w kolejnych miesiącach jego pokazy ograniczą się do ewentualnych obrazków z wyrzutni. Na razie Rosja, poza zamkniętymi testami, wystrzeliła go Cyrkona tylko raz... cyfrowego... wirtualnie.

Roboty, roboty...

Komedią zakończył się też pokaz jednego z robotów kołowych, którymi wciąż próbuje się chwalić, tym razem przed własnymi obywatelami, rosyjski przemysł (znając życie, z pomocą kurierów z AliExpress). Niewielki kołowy bezzałogowiec rozjechał jedną z osób z pokazu, po tym, gdy nie zatrzymał się przed skarpą. Generalnie rzecz ujmując, Rosji w PR idzie jeszcze gorzej, niż na froncie, na którym kosztem tysięcy zabitych jednak parę kilometrów kwadratowych zdobyli.

Reklama

Wszystko to byłoby wyłącznie zabawne... ale niestety wojna wciąż trwa, a Ukraińcy ciągle giną. To, że Moskwa staje się w swoich działaniach coraz bardziej groteskowa nie zastąpi myśliwców, czołgów i paru innych zabawek. Fajnie by było, gdyby Zachodowi trochę szybciej puszczały hamulce przed dostarczaniem naszym wschodnim sąsiadom kolejnych nowoczesnych broni ofensywnych. A wtedy pośmiejemy się z bardziej konstruktywnych rzeczy, niż tylko nieudolności samych Rosjan.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama