Rośliny nie mają ust, uszu ani mózgu, a jednak potrafią się porozumiewać – i to zaskakująco skutecznie. Dzięki najnowszym odkryciom biologii wiemy dziś, że drzewa ostrzegają się nawzajem przed zagrożeniem, dzielą się zasobami przez sieć grzybni i reagują na bodźce z otoczenia.

Czy kiedy mijamy las, łąkę lub pole pełne kukurydzy, możemy się spodziewać, że rośliny wokół nas właśnie prowadzą intensywną konwersację? Dla wielu z nas to wciąż absurdalna wizja – rozmowy zarezerwowane są przecież dla istot obdarzonych ustami, uszami i mózgiem. A jednak współczesna biologia coraz śmielej obala tę antropocentryczną iluzję. Rośliny nie tylko się ze sobą „porozumiewają”, ale czynią to z wyrafinowaną strategią, której nie powstydziłby się dobrze zorganizowany zespół ludzi. To nie science fiction – to nauka XXI wieku.
Rozmowa bez słów
Nie chodzi tutaj o rozmowę w tradycyjnym sensie, gdyż odbywa się ona bez słów, dźwięków, gramatyki. Rośliny posługują się językiem chemicznym. Kiedy jedna z nich zostaje zaatakowana przez owada, może natychmiast zacząć wydzielać lotne związki chemiczne, które są sygnałem alarmowym dla sąsiadujących okazów. To zjawisko zostało potwierdzone w licznych badaniach. Na przykład drzewa akacjowe w afrykańskiej sawannie po obgryzieniu przez żyrafy wydzielają etylen – gaz, który ostrzega inne akacje w okolicy, aby zaczęły wytwarzać gorzki taninowy sok odstraszający roślinożerców.
W laboratoriach całego świata naukowcy analizują dziś te chemiczne „zdania” i coraz lepiej rozumieją, jak różnorodne informacje potrafią one nieść. Roślina może przekazać innym nie tylko to, że została zaatakowana, ale również czym i w jaki sposób. Mówi więc nie tylko „uwaga!”, ale „uwaga, mszyca, od północnego liścia!”.
Jednak komunikacja roślin nie ogranicza się do powietrza. Pod powierzchnią ziemi rozciąga się skomplikowana sieć grzybni – swoisty internet roślinny, nazwany przez niektórych naukowców Wood Wide Web. Przez nią drzewa, krzewy i inne organizmy mogą wymieniać się nie tylko składnikami odżywczymi, ale także informacjami. Dzięki mikoryzie – symbiozie korzeni z grzybami – rośliny mogą wspierać się nawzajem w czasie suszy, chorób czy ataków pasożytów. Co ciekawe, niektóre gatunki są w stanie nawet „faworyzować” swoje potomstwo, przesyłając więcej zasobów właśnie do tych korzeni, które należą do młodych osobników tego samego gatunku.
Rośliny reagują – ale czy „rozumieją”?
To pytanie, które nieustannie rozpala wyobraźnię zarówno biologów, jak i filozofów. Czy jeśli roślina wysyła sygnał ostrzegawczy, a inne na niego reagują, to możemy mówić o intencjonalnej komunikacji? Czy to wciąż tylko automatyczne reakcje biochemiczne, czy może zalążki czegoś bardziej złożonego – roślinnego „umysłu”?
Choć większość naukowców pozostaje ostrożna w ferowaniu wyroków, coraz częściej mówi się o „inteligencji roślinnej” – zdolności do adaptacji, uczenia się, a nawet podejmowania decyzji. W jednym z eksperymentów wykazano, że rośliny potrafią zapamiętać określony bodziec (np. drganie) i po pewnym czasie przestają na niego reagować, uznając go za niegroźny. Czy to nie przypomina nieco procesu habituacji u zwierząt?
Odkrycie roślinnej komunikacji zmusza nas do przewartościowania tego, jak postrzegamy przyrodę. Przez wieki uznawaliśmy, że jedynie człowiek (ewentualnie zwierzęta) potrafi się komunikować, myśleć i tworzyć relacje. Tymczasem okazuje się, że świat wokół nas – zielony, milczący i pozornie bierny – tętni życiem w sposób, którego nie potrafiliśmy wcześniej dostrzec.
Nie chodzi o to, by antropomorfizować rośliny i przypisywać im cechy ludzkie. Chodzi raczej o zrozumienie, że istnieją inne formy życia, inne sposoby istnienia i inne języki – chemiczne, molekularne, niewidoczne dla oka, a jednak skuteczne i spójne.
Grafika: depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu