Nauka

Mięśnie wyhodowane w kosmosie mówią nam smutną prawdę. Oto ona

Jakub Szczęsny
Mięśnie wyhodowane w kosmosie mówią nam smutną prawdę. Oto ona
Reklama

A jeśli powiem Ci, że starość nie zaczyna się od zmarszczek, tylko od niewidzialnego kruszenia składników ciała? Że pierwsze oznaki przemijania nie pojawiają się w lustrze, ale w tkankach, które milkną, zanikają, zapominają jak się kurczyć. Tak działa właśnie sarkopenia: cichy zabójca mięśni, który najpierw zabiera siłę, potem równowagę, a na końcu – wszystko.

Z pozoru: nic. Jeden stoi w kolejce do apteki lub do lekarza, drugi dryfuje setki kilometrów nad Ziemią. Ale jeśli zajrzeć pod skórę, okazuje się, że łączy ich coś więcej niż można by przypuszczać – zanik mięśni. W przypadku seniorów to efekt dekad biologicznej erozji. W przypadku astronautów – kwestia tygodni w mikrograwitacji.

Reklama

Sarkopenia dotyka nawet połowy osób po osiemdziesiątce. A ponieważ nie ma na nią klinicznego leku, naukowcy szukają skrótów: modeli, które pozwolą przyspieszyć rozumienie tego, co natura robi zazwyczaj w dekady. I tak właśnie kosmos – jest niesamowitym zabójcą mięśni.

Eksperyment, który "wyczarował" starość w dwa tygodnie

Zespół z Uniwersytetu Florydy, kierowany przez Siobhan Malany i Maddalenę Parafati, stworzył coś, co brzmi iście futurystycznie: mikrotkanki mięśniowe hodowane z tkanek dawców – młodych, aktywnych oraz starszych i siedzących. Następnie zamknięto je w minilaboratorium i wysłano na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Owe tkanki sobie tam hodowano i je "ćwiczono".

Na Ziemi ich siła skurczu różniła się diametralnie: młode tkanki były niemal dwa razy silniejsze niż stare. Ale wystarczyło 14 dni w warunkach mikrograwitacji, by te różnice się zatarły. Mięśnie młodych zaczęły słabnąć, poziom białka mięśniowego spadł, a ekspresja genów przypominała bardziej starczą niż młodzieńczą. Tak, jakby znacząco przyspieszono czas.

Mięśnie uczą się przegrywać. Ale jest i dobra wiadomość

Gdy do próbek dodano stymulację elektryczną – odpowiednik ćwiczeń – część negatywnych zmian została powstrzymana. Nie zatrzymana całkowicie, ale osłabiona. Mięsień, mimo odcięcia od grawitacji, poczuł znajomy sygnał i przypomniał sobie, jak działać. Ale przecież wiemy, że astronauci m.in. na ISS ćwiczą, by zachować formę. I dobrze, że to robią: bez tego posypaliby się bez reszty. Procesy degradacji mięśni są plastyczne i można je modulować. Nawet w warunkach, które przypominają ekstremalną starość.

Kosmos jako laboratorium starzenia

Wykonaliśmy istotny eksperyment, który przenosi procesy trwające latami w warunki przyspieszonego rozkładu. Zamiast czekać na efekt starzenia przez 20 lat, można go wywołać – i badać – w dwa tygodnie. W próżni, która jak żaden inny czynnik, obnaża mięśnie z ich siły i zapasów.

Dla medycyny starzenia to jak wehikuł czasu. Pozwala zajrzeć w przyszłość ciała, zanim ono samo tam dotrze. I daje szansę na testowanie terapii, zanim ich pacjenci przestaną chodzić.

Czytaj również: Jak pachnie kosmos? Astronauci i naukowcy zdradzają zaskakujące szczegóły

Reklama

Jest też przykra prawda. Astronauci w kosmosie realnie cierpią

Nie otrzymaliśmy leku na sarkopenię. Otrzymaliśmy ostrzeżenie i możliwość badania starzenia się organizmu. Astronauci uzyskali właśnie mocne dowody na to, że kosmos wręcz niszczy ich ciała, wywołuje raptowne starzenie się i zostawia głębokie ślady w naszych ciałach. Ale skoro mikrograwitacja potrafi nas tak "zmasakrować", to może też nauczy nas, jak starzeć się wolniej.

Medycyna będzie więc czerpać z eksperymentów w stanie nieważkości. To szczególne środowisko, które mocno wpływa na nasz organizm. Wiedzą to i astronauci i badacze. Co z tym zrobimy — to już nasza "broszka".

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama