Jak wygląda praca obrony przeciwlotniczej z perspektywy... celu? Dzięki temu, że Rosjanie nie trafili w cywilnego drona możemy bardzo dokładnie prześledzić moment ataku. Skąd w ogóle atak na teoretycznie niegroźny bezzałogowiec? Wyjaśniamy w niniejszym materiale.
Jednym z najczęściej wykorzystywanych elementów wyposażenia na linii frontu są cywilne drony. Przemawia za tym wiele argumentów, na czele z prostotą obsługi i tym, że na tle typowo wojskowego sprzętu są wręcz śmiesznie tanie w zakupie. Nie oznacza to jednak, że nie są niebezpieczne. Wręcz przeciwnie. Przekonaliśmy się już, do czego te niepozorne bezzałogowce mogą być wykorzystywane. Jeśli nie zrzucają właśnie granatów wprost na głowy żołnierzy w okopach, bardzo skutecznie korygują ogień artylerii lufowej.
W praktyce oznacza to, że niepozorny dron może być bardzo dużym zagrożeniem dla sprzętu wroga. Rosjanie doskonale o tym wiedzą, dlatego postanowili strzelić z armaty do muchy. Naturalnie, mucha nie ma absolutnie żadnych szans, ale jeszcze trzeba w nią trafić. A to się nie udało.
Rosjanie strzelają do cywilnego drona. Na tyle nieskutecznie, że ten sam nagrał ostrzał
Na umieszczonym w sieci nagraniu z drona widzimy pojazd rosyjskiej obrony przeciwlotniczej, jeden z elementów systemu Tor. Już po chwili załoga tegoż pojazdu odpala rakietę wycelowaną wprost w rejestrującego wszystko drona. Skutek? Rakieta minęła drona w na tyle bezpiecznej odległości, że nic mu się nie stało. Zobaczcie sami:
Mały dron, wielkie możliwości. Również na polu bitwy
Co stało się dalej? Możemy się jedynie domyślać, ale zapewne tuż po wystrzeleniu rakiety Rosjanie rzucili się do ucieczki z miejsca, w którym ich zaobserwowano. Dzięki obserwacji z drona Ukraińcy poznali pozycję ich pojazdu, co niechybnie oznaczało błyskawiczny atak artylerii. Jeśli w pobliżu znajdowała się, dla przykładu, armatohaubica Krab wyposażona w amunicję precyzyjną Excalibur, los rosyjskiego pojazdu był właściwie przesądzony. A wszystko dzięki małemu, cywilnemu dronowi, który w normalnych okolicznościach zapewnie służyłby do nagrywania czy to krajobrazów, czy uroczystości.
Mogłoby się wydawać, że wykorzystanie bardzo drogich rakiet przeciwlotniczych na tanie, cywilne drony nie ma sensu. Tymczasem okazuje się, że taki dron, dzięki samej tylko możliwości szczegółowej rejestracji obrazu, może napsuć na tyle dużo krwi, że rachunek ekonomiczny przestaje mieć znaczenie.
Jedno jest pewne, do końca tej wojny zobaczymy jeszcze wiele tego typu nagrań.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu