Felietony

Nawet nie zauważysz, jak się złapiesz. Sprawdź, jak wyłapać dezinformację

Jakub Szczęsny
Nawet nie zauważysz, jak się złapiesz. Sprawdź, jak wyłapać dezinformację
Reklama

W dzisiejszym społeczeństwie informacyjnym, w którym Internet odgrywa kluczową rolę w przekazywaniu wiadomości, dezinformacja stała się powszechnym i poważnym problemem. Manipulacja faktami i celowe rozpowszechnianie fałszywych informacji mają poważne konsekwencje dla naszego społeczeństwa.

Istnieje wiele technik wykorzystywanych przez dezinformatorów, które mają na celu przekonanie nas do przyjęcia nieprawdziwych narracji. Metod "wodzenia ludzi za nos" jest naprawdę mnóstwo - najbardziej jaskrawe dotyczą tego, jak wygląda informacja i w jaki sposób próbuje się ją uwiarygadniać. Niestety, według moich obserwacji - na tego typu rzeczy ludzie "łapią się" zdecydowanie za często.

Reklama

Dezinformatorom udaje się nas wodzić za nos. Jak to robią?

Dosyć ciekawe jest "używanie znajomego znajomego" w celu uwiarygodnienia nieprawdopodobnych historii. Często osoby rozpowszechniające dezinformację wykorzystują relacje personalne, aby sprawić, że ich fałszywe twierdzenia wydają się bardziej autentyczne. Na przykład, opowieść przekazana przez przyjaciela przyjaciela może brzmieć przekonująco, ale nie ma to żadnego związku z jej prawdziwością. W głowie człowieka, gdy przeczyta taką informację rodzi się myśl: "skoro ktoś zna kogoś, kto zna kogoś, kto uczestniczył w konkretnej rzeczy - to musi być prawda.

Kolejnym aspektem, na który warto zwrócić uwagę, jest rozważenie, komu dana wersja informacji służy. Czasami dezinformacja jest rozpowszechniana w celu promowania określonej agendy lub osiągnięcia konkretnych celów politycznych, gospodarczych lub społecznych. Jeśli zastanowimy się, kto może czerpać korzyści z danej narracji, możemy lepiej zrozumieć, czy istnieje prawdopodobieństwo, że jest to dezinformacja. Analiza motywacji osób rozpowszechniających informacje może pomóc nam uniknąć pułapki manipulacji. Spójrzcie raz jeszcze na powyższego tweeta - macie tam dwie "czerwone flagi", które mogą świadczyć o tym, że zacytowane konto w mediach społecznościowych konfabuluje rozmyślnie.

Znajdź kontrowersyjny temat i "pożytecznych idiotów"

Pomyśl o tematach, które ludzi najbardziej dzielą. W głowie pewnie Ci się przewinęły takie kwestie, jak "szczepienia", "wojna", "polityka" - prawda? No, to właśnie tam jest największe ryzyko wystąpienia dezinformacji. Dlaczego? Właśnie z powodu, który wskazałem powyżej: pewne grupy interesów mają do spełnienia określoną rolę, osiągnięcie pewnego celu. W taki sposób właśnie jest najłatwiej dezinformować. W tych najbardziej polaryzujących społeczeństwo kwestiach, najłatwiej jest znaleźć tzw. "pożytecznych idiotów", którzy wiele rzeczy zrobią za dezinformatora.

Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że są zacietrzewieni. Nie będą sprawdzać źródeł rewelacji, które czytają. Liczy się tylko to, że przecież pasują do ich wersji rzeczywistości. I tak, jeżeli przeczytają newsa o tym, że po szczepieniu na X pojawiają się na skórze bąble - nie sprawdzą źródła, nie zastanowią się nad tym, czy nie mają do czynienia z fake newsem, tylko przekażą informację dalej. Udostępnienia mogą nabrać masowego charakteru i ostatecznie, taka informacja może stać się po pewnym czasie bardzo głośna.

Naczelny dezinformator na temat 5G, PEM uważa, że factcheckerzy ujawniający jego manipulacje są powiązani m. in. z Premierem. Wchodzimy więc w dezinformacyjną incepcję...

I tu dochodzimy do problemu "zwykłych ludzi", którzy nie mają odpowiednich kompetencji cyfrowych, aby informacje weryfikować. Jeżeli zobaczą prosty fakt, wedle którego dana informacja jest powtarzana szczególnie często: mogą zacząć się zastanawiać. "A może te skutki uboczne szczepienia na X są prawdą, skoro pisze o niej tyle kont?". Na takie "fejki" mogą się czasami nawet złapać media i zacząć o tym pisać. Jeżeli tak się stanie - dezinformatorzy mogą otworzyć szampana. Albo "Igristoje".

Jednym z widocznych sygnałów ostrzegawczych jest fakt, że niektóre informacje brzmią szczególnie dziwnie, ciekawie lub nieprawdopodobnie. Oczywiście, to nie oznacza, że wszystkie takie historie są fałszywe, ale powinniśmy zachować czujność i zbadać ich wiarygodność. Pamiętajmy, że dezinformacja często opiera się na zaskoczeniu i emocjach, które mają nas skłonić do udostępnienia lub uwierzenia w fałszywe treści.

Na co jeszcze stać dezinformatorów?

  • Tworzenie dezinformacyjnych treści w celu wywołania kontrowersji: Często dezinformatorzy starają się wywołać kontrowersje i podziały społeczne poprzez tworzenie treści, które są prowokacyjne, obraźliwe lub ekstremalne. Mogą to być fałszywe artykuły, manipulowane cytaty lub komentarze mające na celu wzniecanie nienawiści i podziałów.
  • Wykorzystywanie tzw. "botów" i trolli: Boty to automatyczne konta, które mogą być programowane do rozpowszechniania dezinformacji na platformach społecznościowych. Trole to osoby, które celowo szerzą dezinformację i prowokują inne osoby do reakcji emocjonalnych. Zarówno boty, jak i trolle mogą być wykorzystywane w celu zwiększenia zasięgu i wpływu dezinformacji.
  • Manipulacja algorytmami platform społecznościowych: Niektóre osoby mogą próbować manipulować algorytmami platform społecznościowych, aby dezinformacja miała większy zasięg. Może to obejmować sztuczne zwiększanie liczby polubień, udostępnień lub komentarzy w celu wywindowania danej treści na wyższe pozycje w strumieniu informacyjnym.
  • Podszywanie się pod wiarygodne źródła: Osoby odpowiedzialne za dezinformację mogą tworzyć fałszywe profile lub strony na mediach społecznościowych, które udają wiarygodne źródła informacji. Mogą to być na przykład strony udające gazety lub organizacje medialne, które mają na celu wprowadzić w błąd użytkowników i szerzyć fałszywe informacje.

W dzisiejszych czasach technologia stała się narzędziem w rękach dezinformatorów. Deepfake, czyli technologia pozwalająca na manipulację wideo i dźwiękiem, jest wykorzystywana do tworzenia fałszywych informacji. Filmy lub zdjęcia, które wydają się autentyczne, mogą być tak naprawdę całkowicie sfabrykowane, co stwarza potencjalne zagrożenie dla wiarygodności w mediach społecznościowych i tradycyjnych źródłach informacji. Rozwój AI jest tutaj niesamowicie niebezpieczny - ta technologia jest zdumiewająco skuteczna w tworzeniu treści dezinformacyjnych

Reklama
To zdjęcie "viralem" zdobyło media społecznościowe. Zwolennicy Trumpa grzmieli w komentarzach i zapowiadali odwet. Komu zależało na tym, aby doprowadzić do takiego "ocieplenia" nastrojów w społeczeństwie?

Kolejnym przykładem jest podrabianie głosu za pomocą sztucznej inteligencji. Zaawansowane algorytmy i technologie pozwalają na tworzenie wirtuálnych głosów, które mogą brzmieć jak znane osobistości lub nawet zwykli, prawdziwi ludzie. Tego rodzaju manipulacje mogą zostać wykorzystane do rozpowszechniania dezinformacji i wpływania na opinię publiczną. Na Antywebie opisywaliśmy przykład kradzieży głosu nastolatki w celu wyłudzenia okupu za porwanie, którego... nie było. Brzmi creepy?

Ważne jest również zauważyć, że Rosjanie od dłuższego czasu są aktywni w dziedzinie dezinformacji. Organizacje i grupy związane z Rosją wykorzystują Internet i media społecznościowe do szerzenia fałszywych narracji, szczególnie w kontekście polityki zagranicznej. Ich celem jest wpływanie na społeczeństwa innych krajów, osłabianie zaufania do instytucji demokratycznych oraz podważanie stabilności obecnego systemu oraz integralności punktów nadzorczych państwa. Teraz, w trakcie wojny w Ukrainie widzimy to praktycznie na co dzień. Rosja infiltruje również polską infosferę i jest to ogromne zagrożenie dla podstaw działalności naszego kraju. Uderzanie w tematy uchodźców z Ukrainy (gwałcą, kradną, zabijają), uaktywnianie grup kibicowskich do organizowania "nalotów" na grupy uchodźców, wzbudzanie agresji w kierunku języka ukraińskiego słyszanego na ulicach - to właśnie koronne cele rosyjskich faszystów.

Reklama

Zanim naciśniesz: "udostępnij"...

Dodatkowo, istotnym narzędziem w walce z dezinformacją są serwisy fact-checkingowe. Te organizacje specjalizujące się w weryfikowaniu wiadomości i odsiewaniu dezinformacji, analizują informacje pod kątem ich prawdziwości i dostarczają rzetelne raporty oparte na faktach. Korzystanie z tych serwisów może pomóc nam zweryfikować kontrowersyjne informacje, zanim uwierzymy w nie lub podzielimy się nimi dalej. Ważne jest, aby zdobywać informacje z różnych, niezależnych źródeł, które stosują rzetelne i sprawdzone metody analizy faktów.

Oprócz tego, zanim naciśniemy przycisk "udostępnij" lub "polub" pod postem w mediach społecznościowych, warto zatrzymać się na chwilę i zadać sobie kilka pytań. Czy ta informacja pochodzi z wiarygodnego źródła? Czy jest potwierdzona przez inne niezależne źródła? Czy wydaje się być wiarygodna i logiczna? Czy nie jest zbyt emocjonalna lub skrajna? Zastanawiając się nad tymi pytaniami i podejmując świadome decyzje, możemy zmniejszyć ryzyko rozprzestrzeniania dezinformacji i pomóc w budowaniu bardziej rzetelnej i odpowiedzialnej społeczności online.

Pamiętajmy, że każdy z nas ma kluczową rolę do odegrania w zwalczaniu dezinformacji. Poprzez rozwijanie naszej świadomości, krytycznego myślenia i umiejętności weryfikacji informacji, możemy stawić czoła temu wyzwaniu i chronić naszą zdolność do podejmowania informowanych decyzji. W naszej części Europy odbywa się wojna - ale ma ona również wymiar cybernetyczny i ona nie ma konkretnego miejsca w przestrzeni, jaką możemy poznać w standardowy sposób. Prawdopodobnie dlatego nam jest tym trudniej rozpoznać dezinformację, że ona odbywa się w przestrzeni internetowej, ale z użyciem starych i doskonale znanych, opracowanych jeszcze za czasów Bolszewików metod.

O tym, że sprawa dezinformacji jest poważna wie m. in. WhatsApp: ten wprowadził limit przekazywania wiadomości - przede wszystkim po to, aby sztucznie nie rozpędzać dezinformacji, a także ograniczać skutki kampanii phishingowych. Ruch zdecydowanie dobry, bo nawet nie wiecie, jak dużo jest tego na WhatsAppie. Google natomiast, w wynikach wyszukiwania (trzy kropki obok pozycji w SERP) pozwala na sprawdzenie, kiedy Google po raz pierwszy zaindeksował stronę i czy wynik wyszukiwania jest personalizowany. Facebook tuż po rozbuchaniu się pandemii zadeklarował walkę z fake newsami i części społeczności rozsiewających teorie spiskowe uciął zasięgi. W dalszym ciągu jednak jest siedliskiem czasami nawet bardzo pokręconych fejków. Twitter? Wolna amerykanka: tam można napisać praktycznie wszystko bez konsekwencji.

Nie jest jednak tak, że tylko "ci źli" korzystają z dezinformacji. Wojna informacyjna wymaga korzystania z dokładnie tych samych metod i "po drugiej stronie". Spoglądanie na fact-checkerów takich jak DEMAGOG, czy Fakenews.pl to bodaj najzdrowszy element utrzymywania swego rodzaju higieny informacji. Zastanawiajmy się nad tym, co czytamy, myślmy przed kliknięciem: "udostępnij" i sprawdzajmy informacje. Wszystkim nam się to opłaci.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama