Doszliśmy do momentu, kiedy sankcje związane z wojną na Ukrainę dotykają Rosję z praktycznie każdej możliwej strony. Codziennie informujemy o kolejnych ograniczeniach, dotyczących firm, serwisów streamingowych, platform społecznościowych, stron internetowych, sprzedaży produktów… dosłownie wszystkiego.
Sprawa sankcji obróciła się jednak w ciekawy sposób - w tym momencie to nie zewnętrzne firmy blokują swoje usługi w państwie, które dokonało napaści zbrojnej na Ukrainę, lub blokują rosyjskie usługi czy towary u siebie, a Rosja blokuje największe strony z zewnątrz.
Rosja blokuje największe strony internetowe
Pewne duże strony już wcześniej dostały “bana” od Rosji - teraz jednak państwo zarządzane przez Władimira Putina postanowiło zablokować największe serwisy, co jest kolejnym krokiem w celu utrzymania swojej propagandy i szerzenia dezinformacji na temat Ukrainy.
Jak poinformował Mathieu von Rohr, reporter Der Spiegel, za pośrednictwem Twittera, oraz Reuters, Rosja zablokowała Twittera i Facebooka, strony informacyjne BBC, Deutsche Welle, Voice of America, Radio Free Europe/Radio Liberty oraz sklepy z aplikacjami - tutaj jednak nie doprecyzowano, czy chodzi o App Store, czy Google Play. Niemniej jednak, ilość zablokowanych wielkich portali jest wręcz przerażająca.
Ukraina jest zadowolona z nakładanych do tej pory sankcji na Rosję
Rząd Ukrainy jest zadowolony z nakładanych sankcji. Byliśmy zresztą świadkami sytuacji, kiedy Ukraińcy zgłaszali się do danych firm czy ich przedstawicieli z prośbą o zaprzestanie wspierania rosyjskiego i białoruskiego rynku. W ten sposób ukraiński minister technologii poprosił prezesa Apple, Tima Cooka, o zablokowanie dostępu do App Store w Rosji. Gigant technologiczny nie posunął się jednak tak daleko, jednak podjął kilka kluczowych kroków - Cook zdecydował się na wycofanie dostępu do RT News i Sputnik News z App Store poza Rosją oraz zablokował sprzedaż produktów Apple na terenie Rosji. Podobnie postąpili tacy giganci jak Facebook czy YouTube, ograniczając dostęp do rosyjskich mediów państwowych, takich jak Russia Today i Sputnik.
Przedwczoraj informowaliśmy, że wicepremier Ukrainy, Mykhailo Fedorov, zgłosił się do Sony i Microsoftu z prośbą o zaprzestanie wspierania rosyjskich rynków i tymczasowego zablokowania wszystkich kont rosyjskich i białoruskich. Takie kroki podjęło już Valve w kwestii platformy Steam.
Wszystkie blokady mają kontynuować propagandę
Ciężko zatem nie odnieść wrażenia, że poza szerzeniem dalszej propagandy, jest to pewien rodzaj “zemsty” ze strony Rosji. Tym bardziej, że Rosja posiada swoje odpowiedniki, takie jak VK (odpowiednik Facebooka), Pikabu (odpowiednik Wykopu) oraz Yandex (odpowiednik Google). Portale mają mnóstwo użytkowników i są obecnie zalewane dezinformacją i propagandą dotyczącą wojny na Ukrainie.
Jak wyjaśnia Stephen Shankland z CNET, blokowanie dostępu do sklepów z aplikacjami, zachodnich serwisów informacyjnych i mediów społecznościowych może zachęcać do powstania „splinternetu”, który izoluje rosyjską interakcję online od reszty świata.
Zachowanie rosyjskiego państwa nie powinno szczególnie dziwić. Blokowanie stron internetowych jest niczym w porównaniu do innych decyzji podejmowanych przez Rosję. Państwo Władimira Putina jest zresztą znane z nakładania całkowitych zakazów lub sporych cenzur na spore portale. Jeszcze przed napaścią Rosji na Ukrainę, w największym państwie na świecie zablokowane były takie serwisy jak LinkedIn, ProtonMail, StartMail, Tor, a nawet mnóstwo VPN. Co więcej, na dwa lata bana dostał komunikator Telegram, który… pochodzi właśnie z Rosji. Cenzurą objęty jest także TikTok, czyli jedna z najpopularniejszych aplikacji ostatniego czasu, której witryna w 2021 roku była odwiedzana częściej, niż Google.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu