Seriale

Obejrzałem Resident Evil: Remedium. To jest dramat

Jakub Szczęsny
Obejrzałem Resident Evil: Remedium. To jest dramat
Reklama

Filmowe adaptacje wspaniałego Resident Evil - growej marki, która ma w moim sercu naprawdę szczególne miejsce... nigdy nie były super-ambitne. Obrazy z Milą Jovovich były przyjemne, ale nie wybitne. Nie oczekiwałem od nich wiele, miały być zwyczajnie prostą rozrywką na wieczór. Niczym więcej. Natomiast serialowy Remedium od Netfliksa obiecywał wiele - okazał się straszliwą klapą.

Nie każda adaptacja jest udana. Zawsze jest ryzyko, że tak bardzo oddalimy się od pierwowzoru, że dokonamy czegoś karykaturalnego. W przypadku Resident Evil: Remedium zastrzeżenia mam niemal do wszystkiego. Miałka historia, niekoniecznie barwni bohaterowie, nieco drewniana obsada.

Reklama

Nie do przełknięcia jest przeskakiwanie między punktami czasowymi. Raz latami za Jade (Tamara Smart) i Bille (Siena Agudong) Wesker - córki Alberta Weskera, który jest jednym z klonów dobrze znanego pierwowzoru. W tej linii obserwujemy wydarzenia poprzedzające koniec świata w 2022, kiedy to wirus T rozprzestrzenił się na niemal całym świecie. Przeplata się to z perypetiami z roku 2036, kiedy ludzkość próbuje zaadaptować się do innej - strasznej rzeczywistości. Niestety, zarówno w jednej jak i drugiej można się nieźle nanudzić.

Niby twórcy próbują dotknąć tematów społecznie istotnych - testów medykamentów na zwierzętach. Kreują wizerunek Umbrella Corporation w sposób jednoznacznie wskazujący jej intencje. Uosobieniem zła, jakie wyziera z Umbrelli jest z całą pewnością Evelyn Marcus (Paola Nunez), która w cyniczny sposób odnosi się do etyki, o którą stara się walczyć nieznany nam od tej strony Wesker (Lance Reddick). Z jednej strony starający się realizować interes firmy - z drugiej jednak próbuje grać w niebezpieczną grę, której stawką jest los całej ludzkości. Nieporadnie wpleciono tutaj dwie dziewczynki, które są zaszokowane tym, że Umbrella dopuszcza się testów na zwierzętach. Odkrywają ponadto, że tuszowany jest incydent, w którym zginęli ludzie. Kłóci się to z ich dotychczasowym wyobrażeniem firmy stawianej w roli wzoru.

Nuda, nuda i jeszcze raz nuda

Próbowałem jakkolwiek zawiesić swoją uwagę na prezentowanych bohaterach. Nie udało mi się. O ile Reddick wytworzył wokół swojej postaci jakikolwiek klimat (nie twierdzę, że jest on dobry), to reszta jest miałka i zwyczajnie "płaska". Opowiadana nimi historia niekoniecznie człowieka wciąga, nie powoduje że człowiek z utęsknieniem czeka na kolejny odcinek. Szczerze? Ja na Resident Evil: Remedium w pewnym momencie zasnąłem. Nie dlatego, że pomogłem sobie w zaśnięciu: po prostu ten serial nie powodował, że siedziałem na sofie wpatrzony w obraz. Nie czekałem na to, co stanie się dalej. Nie było żadnych zagadek, nie zbudowano nawet dobrego cliffhangera. Nie wiedziałem, po co ja w ogóle oglądam ten obraz.

Pierwszy raz zdarzyło mi się, żeby coś co mi się nie podoba, było uważane przeze mnie za tak niewciągające. Nie jest to kwestia tego, że nie oczekiwałem na ten serial jakoś szczególnie. Przecież na Dark trafiłem przypadkiem i dosłownie rozpłynąłem się w tamtejszych perypetiach. Tutaj tego nie odczułem. Wszystko zawodziło - począwszy od bohaterów, a skończywszy na niekoniecznie wciągającej historii. Wątek rodziny Jade był jedynie dodatkiem w mniej lub bardziej kryzysowych momentach. Jej sympatie i rodzinne więzy również ukazano w nieciekawy, czasami odpychający sposób. Nie znalazłem dla siebie niczego, co mogłoby mnie zatrzymać na dłużej.

Nie czekam na kolejny sezon. Pierwszy pokazał mi kierunek, którego nie chcę oglądać

Na ekranie działo się za mało, a aktorzy za mało się starali. Reddick jako jedyny ciągnął ten wózek do przodu - reszta wcale mu nie pomagała. Dorosła Jade, grana przez Ellę Balinską nie przywiązała mnie do siebie. Nie udało jej się zrobić tego, co robią ze mną takie postacie jak chociażby Steve ze Stranger Things, czy Jonas z Dark. Wiem, to inna liga i właściwie gatunki serialowe. Jednak widza trzeba przy sobie jakoś zatrzymać. Tu się nie udało.

Jestem odrobinę zasmucony tym, co zrobiono z serialem. Netflix, otrzymując prawa do realizacji takowych projektów nie wykorzystał swojej szansy: po raz kolejny. Coś mi się wydaje, że passa tego giganta dobiegła już końca. Udaje mu się odcinać kupony od ugruntowanych na rynku rozrywkowym marek. Niekoniecznie mu to wychodzi z nowymi serialami i filmami. Tu się nie udało.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama