SpaceX

SpaceX na rekord, Falcon Heavy z Teslą na pokładzie już gotowy

Kamil Pieczonka
SpaceX na rekord, Falcon Heavy z Teslą na pokładzie już gotowy
15

SpaceX nie schodzi z nagłówków w serwisach technologicznych niemal przez cały rok. Jest jednak ku temu przynajmniej kilka powodów, a jednym z najważniejszych jest konsekwencja, z jaką firmą Elona Muska realizuje swoje plany. I co najważniejsze, jest w tym coraz lepsza, za czym przemawiają liczby, a nie tylko obietnice.

Rok 2017 jeszcze się co prawda nie skończył, ale SpaceX z powodzeniem może go uznać za udany. W ciągu ostatnich 12 miesięcy, firma zrealizowała 18 lotów rakiety Falcon 9, bijąc ponad dwukrotnie wynik z roku poprzedniego, kiedy to startów było 8. Oznacza to, że Falcon 9 latał średnio co 3 tygodnie i jest to najlepszy wynik jeśli mówimy o prywatnej firmie wysyłające ładunki na orbitę okołoziemską. Co więcej oni się dopiero rozkręcają, bo tylko do czerwca przyszłego roku jest już zaplanowanych 15 kolejnych startów, w tym przynajmniej trzy loty Falcona Heavy oraz test kapsuły Crew Dragon, czyli przystosowanej do transportu ludzi na ISS.

Ostatni lot w 2017 roku

18. lot w 2017 roku miał miejsce kilka dni temu, 23 grudnia, z bazy Vanderberg niedaleko Los Angeles. Był on warty odnotowania przynajmniej z kilku powodów. Po raz pierwszy prywatna firma (Iridium) zdecydowała się wykorzystać używany wcześniej pierwszy człon rakiety Falcon 9. Była to ta sama rakieta, której użyto w czerwcu do wyniesienia poprzednich 10 satelitów Iridium. Tym razem jednak nie zdecydowano się na jego odzyskanie. SpaceX nie podało powodów tej decyzji, wiemy tylko, że Falcon 9 nie został nawet wyposażony w nogi służące do lądowania i zwyczajnie zanurkował w oceanie. Nie było to spowodowane problemami z brakiem paliwa czy innymi, znanymi nam przesłankami ku temu. SpaceX wysłało tylko w tamtą okolicę zwykły statek, aby spróbować odzyskać owiewki. Elon Musk jakiś czas temu wspomniał, że ich wyprodukowanie kosztuje nawet 5 mln USD, więc była to gra warta świeczki.

Co jeszcze jest warte odnotowania, poza tym, że misja zakończyła się sukcesem, to fakt, że start miał miejsce o zachodzie słońca. Dzięki temu na niebie zaobserwowane bardzo ciekawe zjawiska, kiedy to strumień spalin z silników Merlin 1D został oświetlony przez zachodzące słońce, w czasie gdy w Los Angeles było już ciemno. Twittera opanowały filmiki z tego wydarzenia, a część obserwatorów myślała, że to obcy. Nawet sam Elon zażartował w swoim stylu.

 

Rok 2017 jeszcze się co prawda nie skończył, ale SpaceX z powodzeniem może go uznać za udany. W ciągu ostatnich 12 miesięcy, firma zrealizowała 18 lotów rakiety Falcon 9, bijąc ponad dwukrotnie wynik z roku poprzedniego, kiedy to startów było 8. Oznacza to, że Falcon 9 latał średnio co 3 tygodnie i jest to najlepszy wynik jeśli mówimy o prywatnej firmie wysyłające ładunki na orbitę okołoziemską. Co więcej oni się dopiero rozkręcają, bo tylko do czerwca przyszłego roku jest już zaplanowanych 15 kolejnych startów, w tym przynajmniej trzy loty Falcona Heavy oraz test kapsuły Crew Dragon, czyli przystosowanej do transportu ludzi na ISS.

Ostatni lot w 2017 roku

18. lot w 2017 roku miał miejsce kilka dni temu, 23 grudnia, z bazy Vanderberg niedaleko Los Angeles. Był on warty odnotowania przynajmniej z kilku powodów. Po raz pierwszy prywatna firma (Iridium) zdecydowała się wykorzystać używany wcześniej pierwszy człon rakiety Falcon 9. Była to ta sama rakieta, której użyto w czerwcu do wyniesienia poprzednich 10 satelitów Iridium. Tym razem jednak nie zdecydowano się na jego odzyskanie. SpaceX nie podało powodów tej decyzji, wiemy tylko, że Falcon 9 nie został nawet wyposażony w nogi służące do lądowania i zwyczajnie zanurkował w oceanie. Nie było to spowodowane problemami z brakiem paliwa czy innymi, znanymi nam przesłankami ku temu. SpaceX wysłało tylko w tamtą okolicę zwykły statek, aby spróbować odzyskać owiewki. Elon Musk jakiś czas temu wspomniał, że ich wyprodukowanie kosztuje nawet 5 mln USD, więc była to gra warta świeczki.

Co jeszcze jest warte odnotowania, poza tym, że misja zakończyła się sukcesem, to fakt, że start miał miejsce o zachodzie słońca. Dzięki temu na niebie zaobserwowane bardzo ciekawe zjawiska, kiedy to strumień spalin z silników Merlin 1D został oświetlony przez zachodzące słońce, w czasie gdy w Los Angeles było już ciemno. Twittera opanowały filmiki z tego wydarzenia, a część obserwatorów myślała, że to obcy. Nawet sam Elon zażartował w swoim stylu.

 

Ostatnia ciekawostka, to fakt, że zaledwie 72 sekundy po starcie Falcona 9, po drugiej stronie kuli ziemskiej, z Japonii, wystartowała rakieta H-2A, która wyniosła na orbitę dwie kolejne satelity. Była to najmniejsza różnica w czasie między dwoma niezależnymi lotami w historii. Wcześniej rekord wynosił niespełna 5 minut, a pochodził aż z 1970 roku.

Iridium przyśpieszy sieć Certus

10 satelitów Iridium, z których każdy miał masę około 860 kg i był wielkości przeciętnego samochodu kompaktowego, trafiło na swoje miejsca i uzupełniło flotę 30 już tam obecnych urządzeń. Iridium planuje do połowy przyszłego roku wysłać jeszcze kolejne 35 urządzeń, z których 66 stworzy sieć pokrywającą cały świat, a 9 będzie pełniło rolę zapasowych. Dzięki możliwości bezpośredniej komunikacji pomiędzy satelitami, bez udziału urządzeń naziemnych, szybkość komunikacji jaką będzie mogła zaoferować usługa Iridium, Certus, wzrośnie z 128 kbps do 1.4 Mbps. Nastąpi to prawdopodobnie już pod koniec przyszłego roku.

źródło: Iridium

Obecnie z usług kanadyjskiego operatora korzysta ponad 900 000 subskrybentów. Koszty zbudowania nowej sieci satelitów, która ma zastąpić starą, zbudowaną na przełomie wieków, szacuje się na około 3 mld USD. Dzięki nowej generacji urządzeń, wzrośnie nie tylko prędkość, ale także dodane zostaną nowe usługi, łącznie z transmisją wideo. Poza tym, Iridium będzie też odpowiadał za lokalizację samolotów, wspólnie z władzami lotniczymi z Kanady, Irlandii, Dani oraz Włoch.

Falcon Heavy już prawie gotowy, jego ładunek też

Jak już wspominałem, SpaceX nie zwalnia tempa, już w pierwszych dniach stycznia wystartuje kolejny Falcon 9 z ładunkiem o kryptonimie Zuma. Jest to tajna misja na rzecz US Air Force i na dobrą sprawę nie wiemy czym jest ładunek i jakie ma być jego przeznaczenie. Nie jest to też pierwszy raz, kiedy to SpaceX będzie odpowiadało za transport tajnego ładunku. To jednak będzie dopiero przedsmak prawdziwej gratki jaka nas czeka w styczniu.

źródło: Elon Musk/Twitter

Dokładna data nie jest jeszcze znana, ale w ciągu najbliższego miesiąca odbędzie się testowy lot rakiety Falcon Heavy, czyli trzech członów Falcon 9 połączonych w jedną rakietę nośną. 27 silników Merlin 1D, których nota bene wyprodukowano już ponad 400, wyniesie na orbitę i dalej w kierunku Marsa, bardzo osobliwy ładunek. Jak już wcześniej o tym pisałem, będzie to Tesla Roadster pierwszej generacji z garażu samego Elona Muska. Nie jest to wcale żart, bo w sieci mamy już całą galerę zdjęć z montażu ładunku.

Falcon Heavy wystartuje z tego samego lądowiska, z którego rakieta Saturn V wynosiła w podróż na księżyc astronautów w misjach Apollo. Według wstępnych założeń, pierwszy lot odbędzie się na 92% ciągu jaki maksymalnie jest w stanie dostarczyć Falcon Heavy, a i tak nadal będzie to o 1/3 mniej niż zapewniał Saturn V (5.1 vs 7.5 miliona funtów) z 5 silnikami F1. Żeby było jeszcze ciekawiej, SpaceX zamierza odzyskać wszystkie trzy człony rakiety. Dwa z nich powinny synchronicznie, w tym samym czasie, wylądować w Centrum Kosmicznym im. Kennedy'ego na Florydzie, a trzeci na barce na oceanie. Emocje dla wszystkich miłośników lotów kosmicznych są gwarantowane.

Nie wiem jak wy, ale ja na pewno będę śledził ten lot na żywo.

Ostatnia ciekawostka, to fakt, że zaledwie 72 sekundy po starcie Falcona 9, po drugiej stronie kuli ziemskiej, z Japonii, wystartowała rakieta H-2A, która wyniosła na orbitę dwie kolejne satelity. Była to najmniejsza różnica w czasie między dwoma niezależnymi lotami w historii. Wcześniej rekord wynosił niespełna 5 minut, a pochodził aż z 1970 roku.

Iridium przyśpieszy sieć Certus

10 satelitów Iridium, z których każdy miał masę około 860 kg i był wielkości przeciętnego samochodu kompaktowego, trafiło na swoje miejsca i uzupełniło flotę 30 już tam obecnych urządzeń. Iridium planuje do połowy przyszłego roku wysłać jeszcze kolejne 35 urządzeń, z których 66 stworzy sieć pokrywającą cały świat, a 9 będzie pełniło rolę zapasowych. Dzięki możliwości bezpośredniej komunikacji pomiędzy satelitami, bez udziału urządzeń naziemnych, szybkość komunikacji jaką będzie mogła zaoferować usługa Iridium, Certus, wzrośnie z 128 kbps do 1.4 Mbps. Nastąpi to prawdopodobnie już pod koniec przyszłego roku.

źródło: Iridium

Obecnie z usług kanadyjskiego operatora korzysta ponad 900 000 subskrybentów. Koszty zbudowania nowej sieci satelitów, która ma zastąpić starą, zbudowaną na przełomie wieków, szacuje się na około 3 mld USD. Dzięki nowej generacji urządzeń, wzrośnie nie tylko prędkość, ale także dodane zostaną nowe usługi, łącznie z transmisją wideo. Poza tym, Iridium będzie też odpowiadał za lokalizację samolotów, wspólnie z władzami lotniczymi z Kanady, Irlandii, Dani oraz Włoch.

Falcon Heavy już prawie gotowy, jego ładunek też

Jak już wspominałem, SpaceX nie zwalnia tempa, już w pierwszych dniach stycznia wystartuje kolejny Falcon 9 z ładunkiem o kryptonimie Zuma. Jest to tajna misja na rzecz US Air Force i na dobrą sprawę nie wiemy czym jest ładunek i jakie ma być jego przeznaczenie. Nie jest to też pierwszy raz, kiedy to SpaceX będzie odpowiadało za transport tajnego ładunku. To jednak będzie dopiero przedsmak prawdziwej gratki jaka nas czeka w styczniu.

źródło: Elon Musk/Twitter

Dokładna data nie jest jeszcze znana, ale w ciągu najbliższego miesiąca odbędzie się testowy lot rakiety Falcon Heavy, czyli trzech członów Falcon 9 połączonych w jedną rakietę nośną. 27 silników Merlin 1D, których nota bene wyprodukowano już ponad 400, wyniesie na orbitę i dalej w kierunku Marsa, bardzo osobliwy ładunek. Jak już wcześniej o tym pisałem, będzie to Tesla Roadster pierwszej generacji z garażu samego Elona Muska. Nie jest to wcale żart, bo w sieci mamy już całą galerę zdjęć z montażu ładunku.

Rok 2017 jeszcze się co prawda nie skończył, ale SpaceX z powodzeniem może go uznać za udany. W ciągu ostatnich 12 miesięcy, firma zrealizowała 18 lotów rakiety Falcon 9, bijąc ponad dwukrotnie wynik z roku poprzedniego, kiedy to startów było 8. Oznacza to, że Falcon 9 latał średnio co 3 tygodnie i jest to najlepszy wynik jeśli mówimy o prywatnej firmie wysyłające ładunki na orbitę okołoziemską. Co więcej oni się dopiero rozkręcają, bo tylko do czerwca przyszłego roku jest już zaplanowanych 15 kolejnych startów, w tym przynajmniej trzy loty Falcona Heavy oraz test kapsuły Crew Dragon, czyli przystosowanej do transportu ludzi na ISS.

Ostatni lot w 2017 roku

18. lot w 2017 roku miał miejsce kilka dni temu, 23 grudnia, z bazy Vanderberg niedaleko Los Angeles. Był on warty odnotowania przynajmniej z kilku powodów. Po raz pierwszy prywatna firma (Iridium) zdecydowała się wykorzystać używany wcześniej pierwszy człon rakiety Falcon 9. Była to ta sama rakieta, której użyto w czerwcu do wyniesienia poprzednich 10 satelitów Iridium. Tym razem jednak nie zdecydowano się na jego odzyskanie. SpaceX nie podało powodów tej decyzji, wiemy tylko, że Falcon 9 nie został nawet wyposażony w nogi służące do lądowania i zwyczajnie zanurkował w oceanie. Nie było to spowodowane problemami z brakiem paliwa czy innymi, znanymi nam przesłankami ku temu. SpaceX wysłało tylko w tamtą okolicę zwykły statek, aby spróbować odzyskać owiewki. Elon Musk jakiś czas temu wspomniał, że ich wyprodukowanie kosztuje nawet 5 mln USD, więc była to gra warta świeczki.

Co jeszcze jest warte odnotowania, poza tym, że misja zakończyła się sukcesem, to fakt, że start miał miejsce o zachodzie słońca. Dzięki temu na niebie zaobserwowane bardzo ciekawe zjawiska, kiedy to strumień spalin z silników Merlin 1D został oświetlony przez zachodzące słońce, w czasie gdy w Los Angeles było już ciemno. Twittera opanowały filmiki z tego wydarzenia, a część obserwatorów myślała, że to obcy. Nawet sam Elon zażartował w swoim stylu.

 

Ostatnia ciekawostka, to fakt, że zaledwie 72 sekundy po starcie Falcona 9, po drugiej stronie kuli ziemskiej, z Japonii, wystartowała rakieta H-2A, która wyniosła na orbitę dwie kolejne satelity. Była to najmniejsza różnica w czasie między dwoma niezależnymi lotami w historii. Wcześniej rekord wynosił niespełna 5 minut, a pochodził aż z 1970 roku.

Iridium przyśpieszy sieć Certus

10 satelitów Iridium, z których każdy miał masę około 860 kg i był wielkości przeciętnego samochodu kompaktowego, trafiło na swoje miejsca i uzupełniło flotę 30 już tam obecnych urządzeń. Iridium planuje do połowy przyszłego roku wysłać jeszcze kolejne 35 urządzeń, z których 66 stworzy sieć pokrywającą cały świat, a 9 będzie pełniło rolę zapasowych. Dzięki możliwości bezpośredniej komunikacji pomiędzy satelitami, bez udziału urządzeń naziemnych, szybkość komunikacji jaką będzie mogła zaoferować usługa Iridium, Certus, wzrośnie z 128 kbps do 1.4 Mbps. Nastąpi to prawdopodobnie już pod koniec przyszłego roku.

źródło: Iridium

Obecnie z usług kanadyjskiego operatora korzysta ponad 900 000 subskrybentów. Koszty zbudowania nowej sieci satelitów, która ma zastąpić starą, zbudowaną na przełomie wieków, szacuje się na około 3 mld USD. Dzięki nowej generacji urządzeń, wzrośnie nie tylko prędkość, ale także dodane zostaną nowe usługi, łącznie z transmisją wideo. Poza tym, Iridium będzie też odpowiadał za lokalizację samolotów, wspólnie z władzami lotniczymi z Kanady, Irlandii, Dani oraz Włoch.

Falcon Heavy już prawie gotowy, jego ładunek też

Jak już wspominałem, SpaceX nie zwalnia tempa, już w pierwszych dniach stycznia wystartuje kolejny Falcon 9 z ładunkiem o kryptonimie Zuma. Jest to tajna misja na rzecz US Air Force i na dobrą sprawę nie wiemy czym jest ładunek i jakie ma być jego przeznaczenie. Nie jest to też pierwszy raz, kiedy to SpaceX będzie odpowiadało za transport tajnego ładunku. To jednak będzie dopiero przedsmak prawdziwej gratki jaka nas czeka w styczniu.

źródło: Elon Musk/Twitter

Dokładna data nie jest jeszcze znana, ale w ciągu najbliższego miesiąca odbędzie się testowy lot rakiety Falcon Heavy, czyli trzech członów Falcon 9 połączonych w jedną rakietę nośną. 27 silników Merlin 1D, których nota bene wyprodukowano już ponad 400, wyniesie na orbitę i dalej w kierunku Marsa, bardzo osobliwy ładunek. Jak już wcześniej o tym pisałem, będzie to Tesla Roadster pierwszej generacji z garażu samego Elona Muska. Nie jest to wcale żart, bo w sieci mamy już całą galerę zdjęć z montażu ładunku.

Falcon Heavy wystartuje z tego samego lądowiska, z którego rakieta Saturn V wynosiła w podróż na księżyc astronautów w misjach Apollo. Według wstępnych założeń, pierwszy lot odbędzie się na 92% ciągu jaki maksymalnie jest w stanie dostarczyć Falcon Heavy, a i tak nadal będzie to o 1/3 mniej niż zapewniał Saturn V (5.1 vs 7.5 miliona funtów) z 5 silnikami F1. Żeby było jeszcze ciekawiej, SpaceX zamierza odzyskać wszystkie trzy człony rakiety. Dwa z nich powinny synchronicznie, w tym samym czasie, wylądować w Centrum Kosmicznym im. Kennedy'ego na Florydzie, a trzeci na barce na oceanie. Emocje dla wszystkich miłośników lotów kosmicznych są gwarantowane.

Nie wiem jak wy, ale ja na pewno będę śledził ten lot na żywo.

Falcon Heavy wystartuje z tego samego lądowiska, z którego rakieta Saturn V wynosiła w podróż na księżyc astronautów w misjach Apollo. Według wstępnych założeń, pierwszy lot odbędzie się na 92% ciągu jaki maksymalnie jest w stanie dostarczyć Falcon Heavy, a i tak nadal będzie to o 1/3 mniej niż zapewniał Saturn V (5.1 vs 7.5 miliona funtów) z 5 silnikami F1. Żeby było jeszcze ciekawiej, SpaceX zamierza odzyskać wszystkie trzy człony rakiety. Dwa z nich powinny synchronicznie, w tym samym czasie, wylądować w Centrum Kosmicznym im. Kennedy'ego na Florydzie, a trzeci na barce na oceanie. Emocje dla wszystkich miłośników lotów kosmicznych są gwarantowane.

Nie wiem jak wy, ale ja na pewno będę śledził ten lot na żywo.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu