Lot na orbitę Ziemi stanowi nie lada wyzwanie. Lot z wykorzystaniem użytej już wcześniej rakiety jest jeszcze trudniejszy, ale taki cel przed laty postawiła sobie firma SpaceX. Niebawem będziemy mieli okazję przekonać się, jak sprawuje się sprzęt, który został już raz użyty.
SpaceX na czwartek zaplanowało start rakiety Falcon 9, która ma wynieść na orbitę satelitę SES-10, własność firmy zarejestrowanej w Luksemburgu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyż loty korporacji Muska stają się elementem codzienności (grafik jest naprawdę napięty), ale należy podkreślić, że przygotowywana do tej misji rakieta już raz została użyta - niecały rok temu wykonała misję, a następnie wróciła na Ziemię i wylądowała na pływającej barce. Było to drugie udane lądowanie obiektu tego typu.
Static fire test complete. Targeting Thursday, March 30 for Falcon 9 launch of SES-10. pic.twitter.com/0tZ7u6gngI
— SpaceX (@SpaceX) 27 marca 2017
Zaplanowana misja jest dość istotna, ponieważ będzie to odpowiedź na pytanie, czy odzyskane rakiety nadają się do ponownego użytku. Warto odnotować, że w ramach rekompensaty za ponoszone ryzyko, właściciel satelity dostał od SpaceX zniżkę na ten lot. Jeżeli jednak takie misje staną się czymś oczywistym i powszechnie stosowanym w tej branży, to ceny lotów i tak spadną. Dlatego czwartkowa misja przyciągnie wzrok specjalistów, mediów oraz pasjonatów.
Wypada wspomnieć, że należąca do Jeffa Bezosa firma Blue Origin używała rakiety New Shepard w kilku testach, trwało to blisko rok, ale były to loty suborbitalne, osiągano znacznie niższą wysokość, niż planuje SpaceX. Dlatego śmiało można napisać, że korporacja Muska podejmuje się pionierskiego zadania. Pozostaje trzymać kciuki.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu