Mobile

Recenzja ZOPO ZP980 – szpan za połowę ceny

Kamil Ostrowski
Recenzja ZOPO ZP980 – szpan za połowę ceny
53

Cena markowych sprzętów, to w dużej części opłata niemająca uzasadnienia w faktycznych kosztach wyprodukowania danego urządzenia. Oczywistość? Niby tak, ale krótka przygoda z ZOPO ZP980 potrafi dobitnie udowodnić, że taniej niekoniecznie musi oznaczać gorzej. Okej, zazwyczaj oznacza, ale zdziwilibyś...

Cena markowych sprzętów, to w dużej części opłata niemająca uzasadnienia w faktycznych kosztach wyprodukowania danego urządzenia. Oczywistość? Niby tak, ale krótka przygoda z ZOPO ZP980 potrafi dobitnie udowodnić, że taniej niekoniecznie musi oznaczać gorzej. Okej, zazwyczaj oznacza, ale zdziwilibyście się, jak mała jest to różnica.

Nie wygląda na to ile kosztuje

ZP980 od pierwszego kontaktu robi dobre wrażenie. Wizualnie słuchawka jest wyraźnie inspirowana modelami Samsunga, a także (a może nawet przede wszystkim) urządzeniami Apple. ZOPO na pierwszy rzut oka sprawia, że myślimy o nim jako chińskim odpowiedniku iPhone’a. Podobne wykończenia bocznych ścian obudowy, podobne kształty, identyczne płaskie plecki, umiejscowienie kamery i flasha. Nawet złoty kolor przywodzi na myśl iPhone’y 5S w odpowiednim wariancie.

Trzeba też dodać, że ZP980 jest dobrze wykonany - rzecz na którą warto zwrócić uwagę recenzując budżetowy telefon. Elegancki plastik, dobre wyważenie, ciężar (154g) – wszystko mi odpowiadało. Jedyna drobna wada z obcowania z ZOPO jaką udało mi się wychwycić to niezbyt odpowiadający mi materiał, z którego wykonana została przednia szybka. Niby to Gorilla Glass, ale mam wrażenie, że stawia nieco za mocy opór skórze naszych palców (porównywałem bezpośrednio do Nexusa 7, Nexusa 7 i ASUSa T100). Na plus muszę zaliczyć też fakt, że ZP980 ma bardzo przyjemnie cienką ramkę.

Ciekawostką jest natomiast fakt, że wbrew panującym trendom producent zdecydował się na zdejmowany tylni panel, co pozwala na uzyskanie dostępu do baterii i dwóch slotów na karty SIM (tradycyjne i microSIM). Jeżeli już snujecie wizje o wymienianiu rozładowanych akumulatorów, żeby dotrwać do końca dnia, to wstrzymacie się z tym, bo nie będzie potrzeby – więcej o tym dalej.

Nie działa na to, jak się przedstawia

Model który recenzuję aż chce się określić słówkiem „bogaty”, ale tylko na pierwszy rzut oka jest bardzo dobrze. Mamy czterordzeniowy (to działa na wyobraźnię) procesor MediaTek MT6589T z popularnym rdzeniem Cortex-A7, taktowany z częstotliwością 1,5GHz. Do tego w bogatszej wersji mamy do tego 2GB RAMu. Porządne parametry? Tylko na papierze. W benchmarkach ZOPO nie wypada najlepiej – plasuje się pomiędzy HTC One X a Samsungiem Galaxy SII. Niezbyt imponujący wynik. Rzućcie okiem na ostatnie zdjęcie w galerii - tam są wyniki.

 

Niestety, zdecydowano się na zainstalowanie poprzedniej wersji Androida – 4.2.1 (albo nawet jeszcze wcześniejszej, jeżeli liczyć wersję 4.4, która jest dostępna obecnie na paru tylko urządzeniach) z lekkimi modyfikacjami wprowadzonymi przez firmę. Bardzo miłymi, które sprawiają, że nie odczuwamy specjalnie faktu, że mamy odrobinę starszy soft. Mimo wszystko, trochę szkoda, tym bardziej, że jak powiedział mi przedstawiciel ZOPO Polska – póki co nie jest planowane dodanie aktualizacji.

Niezbyt porywające wyniki w testach szybko jednak odchodzą w zapomnienie. ZOPO po prostu działa. Nie ma problemów z odpalaniem wielu aplikacji, nie ma kłopotów ze stabilnością. Chciałoby się więcej, bo niekiedy złapie zadyszkę, ale to dopiero kiedy naprawdę dużo wsadzimy mu na głowę. No i gry wideo – tutaj nie jest za dobrze. Niemniej, powiedziałbym, że nie odczuwałem wielkiej różnicy, pomiędzy szybkością działania ZP980, a np. Sony Xperia Z czy swojego Nexusa 4 (w użytkowaniu "zwykłym"). Różnicę, tak. Dużą, nie.

Zdaje się, że właśnie dzięki zastosowaniu bardziej oszczędnego procesora, bateria (niewielka, 2000mAh) jest w stanie wytrzymać zauważalnie dłużej, niż w rzeczonym już Nexusie 4 czy jakimkolwiek innym smartfonie, z jakim ostatnio miałem styczność. Jeżeli zapomnimy podłączyć ZP980 do ładowarki na noc, to nic nie szkodzi – spokojnie przeżyjemy kolejne kilkanaście godzin. Zapomniałem już jak to jest używać smartfona, z którym mogę sobie pozwolić na taki luksus. Słówko muszę też powiedzieć o aparacie – wyścig na megapiksele chyba się już kończy, ale wypada wspomnieć, że ZOPO ma ich aż trzynaście. W dobrych warunkach można zrobić naprawdę piękną fotkę, gorzej jest w ciemnych wnętrzach i kiepskiej pogodzie. Poziom porównywalny z Samsungiem Galaxy SIII, może troszkę słabiej.

Nie mogę natomiast dobrego słowa powiedzieć o GPSie. Jest, ale po zastosowaniu mojego ulubionego testu, czyli joggingu po mieście, widać od razu, że to najlepsze co można o nim powiedzieć. Sprawdźcie na Endomondo i porównajcie do innego teningu, za podobnej trasie z Nexusem 4 w kieszeni, zobaczycie o czym mówię. Nie, nie biegłem pijany.

Nie wyświetla na to ile kosztuje

Gwiazdą programu jest ekran, który zamontowano w ZP980, a jest to nic innego jak Super Retina z matrycą Sharpa. Na pięciu calach zamknięto dzięki temu rozdzielczość full HD (1920x1080px), co daje fenomenalny wynik 441ppx. Mogę powiedzieć tylko „wow”. Powiecie, że to już puste liczby, bo ludzkie oko i tak już nie dostrzeże pojedynczych pikseli nawet powyżej tego pułapu, ale to czcze gadanie. Przed dostaniem ZOPO nie wiedziałem, że zamontowana jest w nim taka matryca, a po uruchomieniu moją pierwszą reakcją było właśnie „ale żyleta”.

Kąty widzenia są boskie (jak twierdzi producent – 178 stopni) – obraz w ogóle się nie zniekształca, nawet pod bardzo dużym nachyleniem. Nasycenie kolorów i jasność – bardzo dobre, chociaż marzy mi się, żeby było jeszcze odrobinę lepiej. Głośniki? Mogą być, chociaż po HTC One już chyba zawsze będzie mi się wydawało, że smartfon powinien być też boom-boxem.

Za taką cenę?

ZP980 w wersji którą przyszło mi testować kosztuje 1299zł (1349zł, jeżeli zależy Wam na złotej ramce). Wersja z mniejszą 16GB pamięci flash i 1GB RAMu to wydatek... 999zł. Jeżeli macie tysiąc złotych do wydania na telefon, to ciężko jest mi polecić coś innego (a zdecydowałbym się osobiście pewnie właśnie na tę "biedniejszą" wersję). Wydajność nie porywa, ale jest wystarczająca. Wykończenie jest bardzo dobre, projekt słuchawki też, chociaż to ewidentne ksero. Aparat zadowalający. No i ten ekran w pełnym HD.

Można wybaczyć ZOPO niezbyt dobre wyniki w benchmarkach i parę felerów związanych z użytkowaniem, bo w ostatecznym rozrachunku mamy wrażenie, że trzymamy w ręku telefon premium, a zapłaciliśmy za niego przecież połowę ceny. Gdyby ZP980 kosztował tyle co flagowce innych producentów, dostałby ode mnie szóstkę, może nawet piątkę, bo jest średniakiem. Ale trzeba wziąć poprawkę na cenę, stąd mocna ósemka.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

RecenzjaSmartfonrecmobile