Recenzja

Recenzja vivo V23 5G. Smartfona dla selfiemaniaków

Mirosław Mazanec
Recenzja vivo V23 5G. Smartfona dla selfiemaniaków
2

Telefon ma aż dwa obiektywy z przodu, co okupione jest nieco dziwnym wyglądem. Za to jakość zdjęć jest wyśmienita.

Jaki ładny iPhone z małym notchem. To moja pierwsza myśl po ujrzeniu najnowszego smartfona vivo. Po krótkiej konsultacji z innymi dziennikarzami okazało się że nie ja jeden mam takie skojarzenie. Zresztą, zobaczcie sami. Szeroka, płaska rama bez żadnych zaokrągleń na boki – wypisz wymaluj iPhone 13. No i notch. Wydawało się, że w świecie Androida to coś co było tylko przez chwilę i szybko minęło. Stylistyka np. Honora 10 GT sprzed czterech lat. Tu jednak wepchnięto aż dwie kamerki do selfie, więc jest przynajmniej na to jakieś logiczne wytłumaczenie.

Do tego plecki, które przez zmieniający kolor są z jednej strony niesamowite, ale z drugiej, złośliwie można napisać „odpustowe”. Tak więc pierwsze wrażenie delikatnie rzecz ujmując było takie sobie. Ale jak to z pierwszym wrażeniem bywa, dość często jest ono mylne.

Po prawie dwóch tygodniach muszę stwierdzić, że z vivo V23 korzysta mi się bardzo dobrze. Ma ładny ekran, działa sprawnie i bezproblemowo, robi przyjemne zdjęcia, a selfie rzeczywiście są na wyższym poziomie niż w innych urządzeniach w podobnej cenie. Choć, skoro przy niej jesteśmy, 2499 zł jakie musimy wydać na ten telefon, wydaje mi się nieco przesadzone. Ale niestety, ceny elektroniki w ostatnim czasie poszły mocno w górę, więc narzekać można, tyle że nic to nie zmieni.

W głowie kołacze mi się jeszcze jedna myśl. Czy młode osoby które zawodowo produkują setki swoich zdjęć na Instagram i inne platformy społecznościowe spojrzą się w ogóle na vivo? Bo z moich obserwacji wynika, że w tym środowisku dzieli i rządzi iPhone. To do niego wdzięczą się influencerki, a za nimi podąża tabun wiernych naśladowczyń. Chyba, że któraś ma podpisany kontrakt z inną firmą, wtedy iPhone ląduje na jakiś czas w torebce. I choćby vivo robiło najpiękniejsze selfie na rynku, to i tak nie pokona Appla. Na szczęście to już nie mój problem, tylko marketingowców vivo.

Wracając zaś do V23 5G. Zaczynamy tradycyjnie od szybkiego rzutu oka na najważniejsze punkty specyfikacji.

  • Cena: 2499 zł
  • Wymiary: 157.20 x 72.42 x 7.55 mm
  • Waga: 181.00 g
  • Wyświetlacz: AMOLED, 90 Hz, 1080 x 2400 px, 6.44", 409 ppi
  • Bateria: 4200 mAh
  • Pamięć wbudowana: 128 GB, 256 GB
  • Pamięć RAM: 8 GB, 12 GB
  • Procesor: MediaTek Dimensity 920
  • Aparaty

Tył: 64 MP, f/1.9, 26mm, PDAF - główny

8 MP, f/2.2, 120˚, 16mm, 1/4.0", 1.12µm - szeroki kąt

2 MP, f/2.4 - makro

Przód: 50 MP, f/2.0, AF - głowny

8 MP, f/2.3, 105˚ - szeroki kąt

vivo V23 5G – budowa

Smartfon jest podobny do iPhona i nie ma się co tu oszukiwać. Boki są płaskie i telefon trzyma się w ręce nieco „kanciasto”, ale jednak pewnie. To zasługa niewielkich jak na dzisiejsze standardy rozmiarów. Rama jest solidna a przeszycia antenowe wskazują, że wykonano ją z aluminium.

Na dolnej krawędzi mamy slot na dwie karty SIM – obie mogą pracować w standardzie 5G, USB-C i głośnik. Niestety jest jeden, gra donośnie ale dość płasko – w skrócie – nic szczególnego.

Prawy bok to dwa przyciski – do włączania i regulacji głośności. Położone są na bardzo dobrej wysokości, można je bez problemu obsługiwać kciukiem bez potrzeby zmiany chwytu urządzenia.

Bardzo ciekawy jest tył vivo V23. Pokryty jest fluorytowym szkłem AG. Zmatowionym, z minimalnie chropowatą powierzchnią, która zmienia kolor. I to na dwa sposoby. Po pierwsze, w zależności od kąta pod którym spojrzymy na telefon może on być złoty, lekko żółty bądź seledynowy. Po drugie – jeśli położymy coś na pleckach, na przykład liść i zostawimy telefon na słońcu albo naświetlimy promieniami UV, zmieni on kolor na seledynowy, a pod liściem będzie nadal złoty… Po kilku minutach efekt znika, ale muszę przyznać, że robi to spore wrażenie i nigdy nie spotkałem się jeszcze z takim rozwiązaniem. Nie mam pojęcia, po co to komu, ale jest fajne.

Wyspa z trzema pionowo ułożonymi oczkami aparatów jest dość duża i spokojnie można ją było zmniejszyć o połowę. Ale wtedy podobieństwo do iPhone spadłoby do zera. A tak jakieś jest, ale też nikt nie zarzuci vivo kopiowania jeden do jednego.

W pudełku znajdziemy miękkie, przeźroczyste, silikonowe etui do telefonu.

vivo V23 5G – ekran

Przód to AMOLED o przekątnej 6.44 cala, rozdzielczości FHD+ 1080 x 2400 pikseli i proporcjach 20:9. Może być odświeżany w 90 bądź 60 Hz, można również wybrać odświeżanie inteligentne. Jest pokryty szkłem Schott Xensation Up. Dodatkowo od startu mamy na nim naklejoną folię ochronną.

Producent nie podaje jasności maksymalnej wyświetlacza. Moje wrażenia są takie, że nie jest ona najwyższa, bo w mocnym słońcu widoczność nie była najlepsza, określiłbym ją raczej słowem wystarczająca. Ale i tak matryca jest miła dla oka, z mocnymi, nasyconymi kolorami, niezależnie od kąta, pod jaki na nią patrzymy. W ustawieniach jest sporo opcji jej dopasowania – są trzy tryby (standardowy, profesjonalny i jasny) z regulacją temperatury barwowej.

Nie ma diody powiadomień, jest za to „wyświetlacz zawsze aktywny”. Można go aktywować na stałe, w wybranym przedziale czasowym bądź po poruszeniu telefonem. Do wyboru mamy różne motywy, pokazują się powiadomienia z maksymalnie czterech aplikacji.

Pod wyświetlaczem umieszczono czytnik linii papilarnych. Działa szybko, bezbłędnie i bez żadnych zastrzeżeń. Jednak szybsze jest odblokowanie urządzenia twarzą i ja korzystałem gównie z tej metody. Ekran wybudza się sam po podniesieniu, można go również wybudzić i wygasić podwójnym uderzeniem.

Notch na kamerki razi i oczywiście można się do niego przyzwyczaić, co potwierdzą użytkownicy iPhonów, zwłaszcza, że tu w porównaniu z nimi jest niewielki. Mnie jednak cały czas jakoś uwierał. Ramki wokół ekranu są średniej grubości, z nieco szerszym dołem.

vivo V23 5G – działanie

Za pracę urządzenia odpowiada MediaTek Dimensity 920 5G (2x2.5 GHz Cortex-A78, 6x2.0 GHz Cortex-A55), wykonany w 6 nm procesie technologicznym. GPU to Mali-G68 MC4. W testowej wersji miałem 12 GB RAM, powiększone jeszcze o 4 GB. Smartfon pracuje sprawnie, płynnie i bez zastrzeżeń, w AnTuTu Benchmark osiągnął 487096 pkt. (79 pozycja). To nie zmienia jednak faktu, że za 2500 zł można kupić wiele starszych urządzeń z wydajniejszym procesorem. I z tego punktu widzenia trudno vivo V23 5G traktować jako specjalną cenową okazję.

Telefon nieźle daje sobie radę w grach, rozgrywka w PUBG była płynna i przyjemna, urządzenie nie nagrzewa się jakoś nieprzyjemnie ale dość szybko lecą procenty baterii.

Codzienne korzystanie z vivo V23 5G określiłbym jako „przyjemnie nudne”.  Smartfon jest absolutnie bezproblemowy i robi to co mu każemy. Strony internetowe wczytują się sprawnie, aplikacje odpalają się w dobrym tempie, nawigacja działa bez zastrzeżeń, szybko łącząc się z satelitami i odnajdując naszą lokalizację (obsługuje A-GPS, GLONASS, BDS, GALILEO, QZSS, NavIC).

Jakość połączeń głosowych jest bardzo dobra, dzięki NFC płacimy telefonem zbliżeniowo. Muzyka na słuchawkach brzmi dobrze, obsługiwany jest Bluetooth 5.2 i kodek aptX HD oraz Wi-Fi 6 (a/b/g/n/ac/ax).

vivo V23 5G – oprogramowanie

System to Android 12 z nakładką Funtouch 12. Vivo podchodzi do niej bardzo „po Europejsku”. Wygląd to w zasadzie czysty Android, który jednak ma kilka przyjemnych w codziennym użytkowaniu usprawnień. To np. szybki dostęp do wszystkich widżetów, które są po prawej stronie obok przewijanej pionowo listy z aplikacjami. Wystarczy jedno przesunięcie palcem.

Jeśli ktoś chciałby się pobawić, ma dostęp do sklepu z motywami. Jest Manager do optymalizacji urządzenia. Znajdziemy w nim również: szyfrowanie aplikacji, ich duplikowanie, zarządzanie siecią, EasyShare do klonowania telefonu i udostępniania plików oraz Tryb ultra gry. W nim możemy aktywować boczny pasek ze skrótami ustawień, zablokować powiadomienia, zwiększyć wydajność albo jakość dźwięku.

vivo V23 5G – zdjęcia, filmy

Zestaw kamer prezentuje się następująco:

Tył:

  • obiektyw główny 64 MP, f/1.9, 26mm, PDAF;
  • szeroki kąt 8 MP, f/2.2, 120˚, 16mm, 1/4.0", 1.12µm;
  • makro 2 MP, f/2.4.

Przód:

  • główny 50 MP, f/2.0, AF;
  • szeroki kąt 8 MP, f/2.3, 105˚.

W aplikacji mamy tryby: nocny, portret, zdjęcie, wideo, wysoka rozdzielczość, panorama, zdjęcia na żywo, spowolnienie (120 albo 240 kl./s), tryb poklatkowy, PRO, naklejki AR, skaner dokumentów, podwójny widok i podwójna ekspozycja (nakładanie dwóch zdjęć bądź efektów na siebie).

Na górze umieszczono m.in. automatyczny HDR, supermakro, flesz i wejście w ustawienia

Filmy nakręcimy w najwyższej rozdzielczości 4K 30 FPS z tyłu i przodu. Możemy ustawić autofocus na oko bądź na wybranej przez nas postaci.

Przechodząc zaś do jakości zdjęć i zaczynając od tylnych aparatów.

Po pierwsze w tej cenie znajdziemy sporo telefonów z optyczną stabilizacją obrazu. Tu jej nie ma. Ale – główny obiektyw oferuje bardzo dobrą ilość szczegółów i niezłą rozpiętość tonalną – w kontrastowych ujęciach niebo było wciąż niebieskie a nie białe. Smartfon utrzymuje niemal identyczną charakterystykę kolorów w obu obiektywach, czyli w głównym i szerokim kącie – za to również należą mu się duże brawa. Także ilość szczegółów w tym obiektywie jest całkiem przyzwoita. Ładnie wygląda naturalne rozmycie tła w bliskich ujęciach i to w trybie portretowym. Maksymalny zoom to 10x (jakość słaba), ale 2 albo 3x przybliżenia jeszcze „dają radę”.

Tryb nocny delikatnie rozjaśnia ujęcia, działa i przy przybliżeniu i w szeroki kącie.

Ważniejsze jednak w tym telefonie są dwie kamerki z przodu, wszak ma być to narzędzie dla selfiemaniaków. Brawa należą się za autofocus w głównym oczku. Jego brak to chyba największa zmora kamer do selfie. Tu każde zdjęcie z głównego obiektywu było ostre, w dodatku fokus bardzo ładnie działał, wyostrzając albo kubek, który trzymałem bliżej aparatu, albo moją twarz. Poza tym ilość szczegółów na tych zdjęciach również jest zdecydowanie powyżej przeciętnej, co widać po przybliżeniu ujęcia. Jakość szerokiego kąta jest zauważalnie gorsza (choć wciąż przyzwoita), ale też na zdjęciu zmieści się zauważalnie więcej – coś za coś.

Jest też sporo ustawień – filtrów, styli zdjęcia, modyfikacji wyglądu twarzy (m.in. kształt profilu, rysów, owalu twarzy, wygładzanie skóry), a nawet różne style efektu bokeh. Tryb portretowy w selfie wypada zresztą doskonale – to chyba jeden z najlepszych smartfonów pod tym względem jakie ostatnio testowałem.

Filmy są dobrze stabilizowane elektronicznie, nawet w jakości najwyższej w tym telefonie czyli 4K 30 FPS z przodu i z tyłu. Smartfon świetnie utrzymuje ostrość na wybranym obiekcie i bardzo dobrze zbiera głos.

vivo V23 5G – bateria

Ogniwo ma pojemność 4200 mAh, czyli jak na dzisiejsze standardy, niewiele. Ale spokojnie wystarczało mi to na dzień pracy, nawet wtedy, gdy wychodziłem robić tym telefonem zdjęcia. Ładowałem go zazwyczaj drugiego dnia koło południa, przy około 10, 15 proc. baterii. Jak dla mnie było to miłe zaskoczenie. Ładowarka którą znajdziemy w zestawie ma moc 44W i ładowanie zajmuje nam około 40 min., więc dość szybko. Nie ma ładowania indukcyjnego.

vivo V23 5G – podsumowanie

Napiszę może tak. Telefonu używało mi się bardzo przyjemnie i wszystko z nim jest w najlepszym porządku. Producentowi udało się też osiągnąć to co zakładał, czyli stworzyć urządzenie które powinno usatysfakcjonować miłośników selfie. Tu jest zdecydowanie powyżej przeciętnej. Także wygląd i budowa wyróżniają się na tle konkurencji. Jeśli jednak komuś zależy na wydajności – znajdzie spokojnie lepszy telefon za mniejsze pieniądze. Tyle, że będzie to smartfon ze starszego, „przedkryzysowego” rozdania. Urządzenia które teraz wchodzą na rynek są po prostu drogie. Mała dostępność podzespołów, koszty transportu, w zasadzie wszystko sprawia, że telefony kosztują dużo. Więc porównując vivo V23 5G do starszych urządzeń – jest po prostu drogo. Ale porównując do tegorocznych debiutów – jest typowo. W dzisiejszych standardach może cena o 200, 300 złotych niższa byłaby bardziej adekwatna. Ale telefon sam w sobie jest OK.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu