Recenzja

To nie jest gra dla fanów Breath of the Wild, ale warto. Recenzja The Legend of Zelda: Skyward Sword HD

Paweł Winiarski
To nie jest gra dla fanów Breath of the Wild, ale warto. Recenzja The Legend of Zelda: Skyward Sword HD
Reklama

Odgrzewanie hitów z poprzednich konsol Nintendo to już niemal domena hybrydowego Switcha. Nie ma w tym nic złego, o ile oczywiście nowa wersja jest od...

Odgrzewanie hitów z poprzednich konsol Nintendo to już niemal domena hybrydowego Switcha. Nie ma w tym nic złego, o ile oczywiście nowa wersja jest odpowiednio dopieszczona. The Legend of Zelda: Skyward Sword HD jest, ale przypomina jednocześnie jak dużo zmieniło się w tej popularnej serii.

Reklama

The Legend of Zelda: Skyward Sword debiutowało 10 lat temu na konsoli Nintendo Wii. Jeśli nie graliście w ten tytuł, nadarzyła się świetna okazja, bowiem gra ukazała się właśnie w odświeżonej wersji na Nintendo Switch. Wygląda i działa naprawdę dobrze, ale powrót do przeszłości może trochę zaboleć, przynajmniej na początku.

Pierwsze, co pojawia mi się w pamięci z ogrywania The Legend of Zelda: Skyward Sword na Wii to przekombinowane sterowanie z wykorzystaniem Wii Remote. Pewnie na papierze był to fajny pomysł, ale finalnie wyszedł koszmarek, który skutecznie uprzykrzał mi grę. Machanie wirtualnym mieczem za pomocą prawdziwego kontrolera wydawało się niedokładne i przede wszystkim wybijało z rozgrywki zamiast bardziej z nią integrować. Bo poza tym to była całkiem przyjemna, choć momentami nieco zbyt ślamazarna, jak dla mnie, przygoda. Ogólnie jednak poza wspomnianym sterowaniem, wspominam ten tytuł dobrze.

Dlatego to właśnie od niego zacznę. Czy w zasadzie od dwóch rodzajów sterowania, bo można ponownie wykorzystać ruch kontrolera - jeśli zdecydujecie się na granie na zwykłym Switchu. Ja już tyle odwagi nie miałem i skupiłem się na Switchu Lite, który wymusza granie w klasyczny sposób. No - prawie klasyczny, bowiem uderzenie mieczem przyporządkowane jest ruchowi gałki, a nie przyciskowi. Dla mnie jest to lepsze rozwiązanie niż w oryginale, ale jednak dalekie od ideału.

The Leged of Zelda: Skyward Sword HD wydaje się też dużo bardziej przyjazna jeśli chodzi o pierwsze godziny spędzone z grą. A to wszystko dzięki prostym samouczkom, które sprawnie wprowadzają w świat i mechanikę gry. Bardzo dużo plus za to rozwiązanie, szczególnie, że gra jest nieco archaiczna i w starej formie mogłaby na początku bardzo mocno odstraszyć nowych graczy.

Z usprawnień na pewno warto wspomnieć o dodaniu swobodnego widoku, czy raczej ruchu kamery. Super, że jest - nie podoba mi się natomiast sposób w jaki go zaimplementowano, trzeba bowiem przytrzymać jeden z przycisków i dopiero później ruszać gałką. Rozumiem, że taka była konieczność by dostosować opcję do reszty sterowania, ale w 2021 roku wydaje się to bardzo dziwne. Na szczęście po kilku godzinach da się do tego przyzwyczaić.

Wizualnie jest zdecydowanie lepiej, co doskonale widać na materiale porównawczym.

The Legend of Zelda: Skyward Sword była dość specyficzną produkcją, którą albo się kocha - albo nienawidzi. Wersja HD niewiele w tym temacie zmienia, ale podoba mi się sposób w jaki została przeniesiona na konsolę obecnej generacji. To fajny sposób żeby przypomnieć sobie ten klasyk lub zagrać w niego pierwszy raz. Trzeba jednak pamiętać, że może być to nieco trudne, szczególnie po kilkudziesięciu godzinach spędzonych z The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Ale to wciąż fajna, ciekawa historia i bardzo ładnie opowiedziana, przyjemna wręcz przygoda, którą fajnie mieć zaliczoną. Nie jest to może jedna z najlepszych gier na Nintendo Switch, ale kolejny dowód na to, że ta konsola ma produkcje, których próżno szukać u konkurencji.

Reklama

Ocena 7/10

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama