Tablety

Recenzja Sony Vaio Duo 11 - Ni pies, ni wydra, a celebryta

Piotr Peszko
Recenzja Sony Vaio Duo 11 - Ni pies, ni wydra, a celebryta
Reklama

Czasami zdarza się, że jaram się sprzętem. Odwiedzając sklepy RTV lubię wejść pomiędzy szeregi półek z różnorakimi urządzeniami i brodzić w ich nowośc...

Czasami zdarza się, że jaram się sprzętem. Odwiedzając sklepy RTV lubię wejść pomiędzy szeregi półek z różnorakimi urządzeniami i brodzić w ich nowości. Kompletnie nie interesuje mnie ile kosztują, nie oceniam też jak bardzo mi są potrzebne, po prostu lubię zmaterializowaną w nich myśl techniczną podobnie jak autor bloga the Sartorialist lubi modę zmaterializowaną w ludziach, których spotyka. Na oglądaniu przeważnie się kończy. Jeśli jednak znajdę coś naprawdę ciekawego, coś co urzeka designem, a przy tym jest funkcjonalne, chcę to mieć. Taki sprzęt staje się technologicznym celebrytą. Testowana ostatnio hybryda wpisała się idealnie w tę kategorię z wielu przyczyn.

Reklama

Primo, urządzenie zobaczyłem po raz pierwszy - o dziwo - we wpisie Karoliny Korwin-Piotrowskiej, gdzie zapowiedziała, że pisze na nim książkę. Secundo, Duo rzuciło mi się w oczy na półce marketu nie dla idiotów. Tertio, pierwszy kontakt fizyczny sprawił, że serce zabiło mocniej.

Pierwsze wrażenia

Najłatwiejszym sposobem dobrania się do tego sprzętu było poproszenie Sony Polska o egzemplarz testowy. Takim oto sposobem dostałem na kilka tygodni, włączając przedłużone urlopem święta, Sony VAIO Duo 11. Urządzenie pozycjonowane jest jako "hybrydowy ultrabook", więc nie ma sensu szukać go na stronie w kategoriach związanych z tabletami. Mój sposób korzystania z niego skłania raczej ku nazwie "ultratablet".

Zanim jeszcze dostałem je w swoje łapska obawiałem się nowego systemu i tego, że nie ma touchpada. Nie byłem pewny, czy dałoby się z niego korzystać na co dzień w pracy. Przesiadka była jednak zadziwiająco bezproblemowa. Nie miałem wcześniej styczności z Windowsem 8, więc trochę sceptycznie podszedłem do jego kafelków i “standardowego” pulpitu, ale po kilkunastu minutach system był w pełni działający, a po kolejnej godzinie przygotowany do moich (raczej niewygórowanych) potrzeb. Porwałem się na wyczyn codziennej pracy przy użyciu Vaio.

Pierwsze godziny spędziłem bawiąc się nowymi okienkami, które są moim zdaniem bardzo dobrze zaprojektowane i po prostu ładne. Wszystko, jak to w świeżym systemie bywa, działało płynnie, chociaż chwilę zajęło mi poszukiwanie niektórych opcji, ale zwalę to na karb nowości systemu. Zachwyt nad urządzeniem sprawił też, że dopiero kiedy się rozładowało zobaczyłem, że w pudełku oprócz zasilacza jest coś jeszcze. Pisak, stylus, czy jak to inaczej nazwać. Wróciłem więc do zabawy i tak oto kawałek technologii sprawił, że do pracy poszedłem niewyspany.


W pracy

Procesor Intel Core i3, 4GB RAM i 128GB SSD radziły sobie ze wszystkimi zadaniami biurowymi całkiem dobrze, a nowy Office 2013 (preview) wyglądał na nim rewelacyjnie, wpisując się w minimalistyczny styl ósemki. O dziwo bardzo dobrze spisywała się bateria. Przy włączonym bluetooth i WiFi bez ładowania urządzenie działało prawie 5 godzin. Jak na komputer jest to wystarczające, jak na tablet trochę bieda, ale nie można mieć wszystkiego.

Dla mnie ogromnym plusem jest możliwość podłączenia zewnętrznego monitora, myszy i standardowej klawiatury. Taka konfiguracja daje ciekawe pole do popisu, chociaż przydałaby się możliwość rozdzielenia kursorów. Mam przez to na myśli możliwość korzystania z określonych narzędzi na ekranie dotykowym i jednoczesną pracę za pomocą myszy i klawiatury, coś jak w przypadku aplikacji Adobe Nav dla Photoshopa. Wiem, że to może niestandardowe wymaganie, ale chętnie bym z niego korzystał.

Reklama

Bardzo dobrym pomysłem było dołączenie do zestawu reagującego na nasick pisaka, który stanowi uzupełnienie całego zestawu. Jedyną rzeczą, której się przyczepię to fakt, że mógłby on znaleźć swoje miejsce gdzieś w obudowie, bo z moim szczęściem bardzo szybko bym go zgubił. Chociaż może jakimś wyjściem jest przywiązanie go w miejscu ziejącego żarem wylotu powietrza z układu chłodzącego.


Reklama

Ekran

Duo ma panoramiczny ekran o przekątnej 11,6 cala i rozdzielczości FullHD (1920x1080px). Jakość obrazu zachwyca. Kolory są żywe, a kontrasty tną jak nowe żyletki. Filmy ogląda się więc na nim rewelacyjnie, jest to również plus jeśli korzystasz z aplikacji dedykowanych dla Windows 8. Niestety w przypadku starszych aplikacji i chęci pracy "desktop-style" staje się trochę problematyczne. Żeby dało się pracować bez szkła powiększającego trzeba pobawić się trochę ustawieniami, a i tak czasami jest ciężko.
Ekran reaguje oczywiście na położenie urządzenia, a przyciskiem możemy go zablokować w wygodnej dla nas pozycji. Ciężko mi się do tego przyznać, bo żyję w wiecznej niezgodzie z microsoftowym Internet Explorerem, ale fakt jest taki, że wersja zainstalowana w Duo działała bardzo dobrze reagując na orientacje monitora, a więc do “czytania internetów” nie można się przyczepić.

Co jednak jeśli już poczytaliśmy i teraz chcemy kreatywnie przepisać?

Klawiatura, TrackPoint i mizianie po ekranie

Skoro mamy już urządzenie hybrydowe to nie możemy z niego korzystać jakby było jedynie tabletem. Mamy przecież klawiaturę, no i Vaio jako maszyna do pisania sprawdza się całkiem dobrze pod warunkiem, że jesteśmy przyzwyczajeni do laptopowych klawiatur. Dużym plusem jest jej podświetlenie, które moim zdaniem powinno być czymś obowiązkowym w dzisiejszych laptopach. Napisałem za pomocą hybrydy kilka tekstów, w tym szkic tego i muszę przyznać, że jest akceptowalna. Nie powala z racji tego, że klawisze są trochę węższe niż standardowo i bardzo wrażliwe, więc na początku generujemy większą (niż antywebowe standardy) ilość literówek. Za to ich w miarę standardowe rozłożenie sprawia, że przesiadka nie trwa długo. Trochę inaczej jest z brakiem touchpada.

Należę do pokolenia, które w pierwszych kilku komputerów nie miało myszy - była ona zupełnie niepotrzebna - ale gdy się pojawiła stała się niezbędnikiem. Ciągle nie potrafię efektywnie korzystać z touchpada, a tym bardziej z optycznego TrackPointa. Pomimo tego, że dotykowy ekran jest na wyciągnięcie palców i w większości wypadków wystarcza zamiast myszy, to w moim przypadku niestety nie udało się tak dłużej pracować. Zaznaczanie fragmentów tekstu, czy komórek arkusza kalkulacyjnego palcem jest po prostu trudne. Chociaż może to wina oprogramowania?


Reklama

Porty, złącza, przyciski i bajerki

W porównaniu do tabletów jest ich mnogość, w porównaniu do komputerów, raczej standard. Vaio ma wszystko, czego można potrzebować w pracy. Szybkie porty USB, HDMI, Ethernet i czytnik kart, a także analogowe wyjście video, które w świecie korporacyjnych nasiadówek i startupowego pitchowania wydaje się być niezbędne. Przynajmniej do momentu, kiedy wszystkie projektory będą miały wejścia HDMI.
Standardowo dla Sony wokół urządzenia mamy różne przyciski, z których sam nie wiem jak korzystać i generalnie uważam, że są kompletnie zbędne, bo będąc kiedyś posiadaczem laptopa tej firmy nigdy ich nie wcisnąłem, ale taki widać ich urok. Ciekawym rozwiązaniem jest zamykany port ethernet, który jest schowany za odchylaną zaślepką.

Z pozostałych ciekawostek. :

  • ma dwie kamery - lepszą z przodu (Full HD) i trochę gorszą z tyłu,
  • wspiera technologię NFC i GPS,
  • można do niego dokupić większą baterię,
  • i rozszerzyć RAM.




Co mi przeszkadzało?

Ponieważ nie ma urządzeń idealnych muszę trochę ponarzekać. Liczyłem na to, że Vaio Duo 11 będzie tabletem. Takim z prawdziwego zdarzenia, że będzie zachwycało mnie swoją ergonomią, jak zrobił to ostatnio Nexus, czy kiedyś iPad. Niestety tak nie jest. Panoramiczny ekran zorientowany pionowo wygląda dość śmiesznie.
Oprócz tego, lubię jak urządzenie przyjemnie gra, a tutaj pomimo technologii Dolby® Home Theater® v4, cokolwiek się za nią kryje, to urządzenie raczej brzęczy.

Waga

Trochę ponad kilogram, to niby niewiele. Dokładna waga ze standardowym akumulatorem to 1,305 kg, czyli dwa razy tyle co iPad. W pierwszej chwili wydaje się, że jest w sam raz. Niestety po dość krótkim czasie okazuje się, że jest w sam raz, ale do leżenia na kanapie, lub pracy przy biurku, a nie do trzymania w dłoni. Pytanie tylko: Gdzie najczęściej korzystamy z tabletu, czy ultrabooka?

Piekielny żar

Wnętrzności maszyny się bardzo nagrzewają i przy dłuższej pracy (np. kompresji video) z wnętrza wieje prosto w biurko/kolana jak z piekielnej otchłani, na szczęście nie czuć siarką. Ja rozumiem, że grzać się musi, ale czy nie mogłoby wiać w bok?

Mechanizm otwierania

Slide Surf - tak producent nazwał mechanizm zmieniający tablet w komputer i na odwrót. Przyznać się muszę, że przy pierwszym kontakcie nie wiedziałem jak się go otwiera i bałem się, żeby czegoś nie urwać. Pewnie nie byłem jedyny, bo w opakowaniu na samym wierzchu znajduje się ulotka, która pokazuje jak urządzenie się otwiera. Martwię się jednak o to jak będzie działał mechanizm otwieranie po np. 2 latach używania. Czy nie będzie się otwierał i zamykał automagicznie?

Cena

Wracając do źródła nie wiem czy Pani Korwin-Piotrowska pisze swoją książkę w całości na Vaio Duo, czy tylko chwaliła się tym, że stać ją technologiczny gadżet, ale cała moja miłość gaśnie, gdy przypomnę sobie ile ono kosztuje. Jak to na technologicznego celebrytę przystało laptop typu “convertible”, bo też z taką nazwą się spotkałem, ma dość wygórowanę cenę. Przeglądając różne sklepy internetowe możemy znaleźć oferty zaczynające się od 5700zł, a to całkiem sporo. Chyba nawet trochę za dużo. Wiem, że Sony nie jest tanią marką i wiem, że ultrabooki też nie są tanie, ale w tej samej cenie mogę mieć MacBook-a Air i jeszcze zostanie mi na tani tablet i srebrną taśmę, żeby je skleić.

Podsumowanie

Jeśli miałbym znaleźć idealnego użytkownika byłaby to osoba, która ceni mobilność, nie wymaga, że urządzenie będzie pracowało na baterii przez cały dzień i raczej konsumuje, lub prezentuje treści niż je tworzy. Urządzenie sprawdzi się z pewnością wśród osób, które często coś pokazują, np. na szkoleniach, czy konferencjach, a jednocześnie potrzebują wydajnego urządzenia z pełnym systemem operacyjnym. Myślę, że będzie też dobre do lansowania się na korporacyjnych open-space'ach i przeciągających się spotkaniach. Nie liczyłbym raczej na popularność wśród Kowalskich W dzisiejszym świecie nie można już chyba wygrywać innowacyjnością urządzenia, cena powinna być również dostosowana do tego, co proponuje konkurencja. W przeciwnym wypadku komputery trafią do korporacyjnych managerów i telewizyjnych celebrytów, a chyba nie o to chodzi.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama