Felietony

Możliwość zmiany ostrości po zrobieniu zdjęcia i nakręceniu filmu trafi do telefonów i tabletów

Jan Rybczyński
Możliwość zmiany ostrości po zrobieniu zdjęcia i nakręceniu filmu trafi do telefonów i tabletów
Reklama

Ustawienie ostrości to był stały element w fotografii od samych jej początków. Co prawda w pewnych sytuacjach głębia ostrości jest tak duża, że usta...



Ustawienie ostrości to był stały element w fotografii od samych jej początków. Co prawda w pewnych sytuacjach głębia ostrości jest tak duża, że ustawienie ostrości jest niemal zbędne, to jednak pozory. Chociażby w zdjęciach makro dokucza małą głębia ostrości nawet na największych przysłonach. Z resztą zdjęcia z dużą głębią ostrości są po prostu płaskie i zwykle mniej ciekawe, stąd jedna z przewag aparatów z wymienną optyką i jasnymi obiektywami nad aparatami kompaktowymi i aparatami w urządzeniach mobilnych. To się jednak może zmienić, gdy głębie ostrości będziemy mogli ustawić po zrobieniu zdjęcia.

Reklama

Warto dodać, że nie chodzi o żaden trik na bazie oprogramowania, chociaż ono jest również niezbędne. Sam program nie jest w stanie stworzyć idealnie płynnej zmiany w głębi ostrości, bo nie ma danych o odległości pomiędzy przedmiotami ani nie jest w stanie idealnie wykryć ich krawędzi. Zasad fizyki, a dokładniej optyki, nie da się przeskoczyć wyłącznie programowo, przynajmniej nie tak aby efekt był nie do odróżnienia od normalnie wykonanego zdjęcia.

Pierwszy raz o aparacie pozwalającym zmienić głębię ostrości po zrobieniu zdjęcia pisałem na łamach AntyWeb ponad rok temu, był to produkt o nazwie Lytro. Wygląda jednak na to, że choć sam pomysł jest ciekawy, to brak wielu kluczowych funkcji wraz z wysoką ceną i słabą dostępnością spowodował, że Lytro pozostał jedynie ciekawostką i raczej nie uświadczmy go w sklepach fotograficznych.

Nie wystraszyło to jednak Toshiby, która jednak obrała całkowicie inny kierunek. Zamiast tworzyć osobny, dedykowany tylko jednemu celowi aparat fotograficzny, postawiła na produkcję sensorów wraz z specjalną soczewką składającą się z pół miliona mikrosoczewek - to ten konieczny sprzętowy element pozwalający zmieniać ostrość po zrobieniu zdjęcia - które docelowo mają być montowane do rozmaitych urządzeń mobilnych różnych producentów.


Niesie to ze sobą cały szereg różnych korzyści. Po pierwsze, jesteśmy zapewne bardziej skłonni dać szanse nowej technologii, która będzie dodatkiem do wielofunkcyjnego urządzenia, jakim jest smartfon czy tablet, niż zdecydować się na zakup aparatu za kilkaset dolarów. Ale nie tylko w tym rzecz. Moc obliczeniowa tabletów i smartfonów pozwoli na kręcenie filmów, w których będzie można regulować ostrość już po ich nakręceniu, a to daje zupełnie nowe możliwości. Lytro nie kręcił tego rodzaju filmów właśnie ze względu na brak koniecznej mocy obliczeniowej. Tutaj pomysł Toshiby zaczyna mi się podobać jeszcze bardziej.


Zmiana ostrości na zdjęciu jest zabawna, ale to trochę jak dać komuś pędzel i powiedzieć "tu wisi obraz, namaluj go sobie sam", albo jak w piosence Hey - Teksański: "A może zmienić zasady gry Chcesz usłyszeć słowa To sam je sobie wymyśl", mówiąc krótko pozostawiamy jeden z najistotniejszych elementów w odbiorze zdjęcia właśnie oglądającemu. To raczej przeszkadza niż pomaga w odbiorze. Za to pozbawienie zdjęcia możliwości zmiany ostrości zabija cały fun. Za to w przypadku wideo manipulowanie ostrością jest bardzo ważne, pozwala rozróżniać kolejne plany wydarzeń, ale za to zdecydowana większość kamer konsumenckich na to nie pozwala. Dopiero kręcenie wideo przez lustrzanki dało amatorom takie możliwości. Problem w tym, że operowanie ostrością w trakcie kręcenia filmu, zwłaszcza dynamicznej sceny, nie jest proste.

Za to w przypadku rozwiązania Toshiby można by najpierw nakręcić film, a potem dopiero edytować punkty ostrości i przejścia w postprocessingu, generując zwykły plik wideo, w którym ostrością się już manipulować nie da, ale reprezentuje intencje autora.

Reklama

Wciąż jednak pozostawia jeden z problemów nierozwiązany. Konieczność zastosowania wielu mikrosoczewek powoduje, że rozdzielczość zdjęć jest po prostu bardzo niska, nawet jeżeli matryca sama w sobie ma dużą rozdzielczość. Obawiam się, że zdjęcia tego rodzaju nadają się tylko do prezentowania na ekranie monitora, większe odbitki nie są osiągalne. Ciekawe jaką rozdzielczość będzie oferowało nakręcone wideo? Pozostanie nam zaczekać do końca 2013 roku, kiedy to Toshiba planuje wprowadzić komercyjną wersję swojego aparatu dla innych producentów. Pytanie kto z największych producentów zdecyduje się na taki dodatek do swojego urządzenia?

Na informację o planach Toshiby natrafiłem w serwisie Engadget.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama