Od kilku dni mam okazję bawić się tabletem Nexus 7 32 GB 3G, który Asus wyprodukował dla Google. Musze przyznać, że tablet zrobił na mnie naprawdę bar...
Urządzania mobilne z rodziny Nexus mogą w przyszłości zdominować rynek Androida
Od kilku dni mam okazję bawić się tabletem Nexus 7 32 GB 3G, który Asus wyprodukował dla Google. Musze przyznać, że tablet zrobił na mnie naprawdę bardzo dobre wrażenie. Jest to pierwszy tablet z Androidem, który naprawdę chciałbym mieć. Za wcześnie na pełną recenzję, jednak pewna kwestia zwróciła moją uwagę. Czy za jakiś czas producenci urządzeń mobilnych pracujących pod kontrolą Androida nie zostaną zepchnięci na boczny tor, a Google nie przejmie najważniejszej części rynku na wyłączność? To mogłoby się okazać dużym problemem dla wszystkich, którzy obecnie bazują przede wszystkim na systemie operacyjnym Google.
Zacznijmy od początku. Żona znalazła pod choinką Nexusa 7. Była to dla mnie doskonała okazja, żeby pobawić się najnowszym Androidem 4.2, który wprowadza kilka istotnych usprawnień, zarówno w stosunku do wersji 4.1 - tutaj przede wszystkim warto wymienić konta użytkowników, które umożliwiają korzystanie z jednego tabletu całej rodzinie, jak i w stosunku do najpopularniejszej na wielu urządzeniach wersji 4.0.4 (mój SGS2 wciąż nie doczekał się aktualizacji, mimo, że nie jest brandowany, lecz pochodzi prosto od producenta), tutaj warto wspomnieć Google Now.
Jest to pierwszy tablet z Androidem, który zrobił na mnie na tyle dobre wrażenie, że zacząłem się zastanawiać, czy mimo posiadania iPada, nie sprawić sobie właśnie Nexusa. Rozmiar 7 cali zdecydowanie sprzyja mobilności. Aby zabrać iPada muszę wziąć plecak lub torbę. Nexus mieści się w kieszeni kurtki lub bluzy, jest też lżejszy. Zbieraniu go w drogę sprzyja również ta sama co w przypadku telefonu ładowarka, uniwersalny kabel do kopiowania danych, łatwa dostępność do plików. Poza tym sama możliwość obcowania z najnowszym Androidem jest dla mnie ciekawa. Całość uzupełnia bardzo przystępna cena: niecałe 900zł za wersję WiFi only i 16 GB pojemności oraz niecałe 1400 za wersję 32 GB i 3G.
Chociaż tablet jest bliski ideału (nie mówię tu o aplikacjach w sklepie Play, lecz o samym urządzeniu), do niego brakuje mi tylko i aż trzech rzeczy: wyjścia micro HDMI, możliwość rozszerzenia pamięci o katę pamięci micro SD oraz aparatu umieszczonego z tyłu obudowy o rozdzielczości przynajmniej 5 megapikseli. Kupowanie drugiego identycznego tabletu uznałem za ostateczność i zacząłem się zastanawiać co jeszcze dostępne jest na rynku. Są przecież tablety, które mają te wszystkie brakujące elementy. Jest tylko jeden problem - żadne z nich nie jest Nexusem.
A to oznacza, że nie odstaną aktualizacji do nowszej wersji systemu, jak tylko ta się pojawi i nie wiadomo ile aktualizacji producent w ogóle przygotuje. Może się okazać, że w pewnym momencie ich po prostu więcej nie będzie. Po drugie, często okazuje się, że optymalizacja jest kluczem do sukcesu. Android na Nexus 7 działa po prostu bezbłędnie i całkowicie płynnie. Tym czasem zdecydowanie wydajniejsze urządzenia nie zawsze są w stanie zaoferować równie dobre działanie systemu. Moje odczucia w tej kwestii nie są odosobnione. The Verge w swojej recenzji Transformera Infinity, czyli topowego modelu tego samego producenta, co zrobił dla Google Nexusa w podsumowaniu napisał tak:
On the flip side, you might be better off pocketing $300 of that cash and buying a Nexus 7 — it's still the smoothest and most usable Android tablet out there, even if its screen can't measure up to the Infinity.
Reklama
To nie jest tak, że Transformer Infinity nie oferuje nic w zamian za swoją cenę. Jakość wykonania, rozdzielczość ekranu, możliwość podłączenia dwóch kart pamięci (jedna w stacji dokującej) i sama stacja dokująca z klawiaturą i dodatkową baterią są nie do pogardzenia, zwłaszcza jeśli ktoś ich potrzebuje. Jednak dla mnie Nexus oferuje najważniejsze zalety za bez porównania niższą cenę - jestem w stanie poświecić kartę pamięci, HDMI i aparat w zamian za bezbłędne działanie systemu i jego natychmiastowe aktualizacje. Niska cena tylko utwierdza mnie w tej decyzji.
Być może tablety Nexus 7 i 10 nie oferują np. możliwości rozszerzenia pamięci poprzez karty pamięci właśnie dlatego, żeby nie robić konkurencji innym producentom? Może Google miał taką umowę z Asusem i Samsungiem? Pytanie co byłoby, gdyby Google kiedyś jednak wypuścił tablet wyposażony we wszystkie te brakujące rzeczy? I telefon też. Czy byłby jeszcze powód, żeby zdecydować się na zakup czegokolwiek poza Nexusem? Oczywiście cały czas mówimy urządzeniach pracujących pod kontrolą Androida, a nie o wszystkich urządzeniach mobilnych.
Rynek urządzeń z Androidem innych producentów nie zniknie nigdy. Zawsze będą jeszcze najtańsze urządzenia za 200zł, typu tablet z Biedronki. Oprócz tego większość klientów kupujących telefony w promocji u operatora nie zagłębia się w takie "niuanse" jak aktualizacje systemu operacyjnego. Tym nie mniej już dzisiaj rodzina urządzeń Nexus może zaspokoić wszystkie potrzeby, od smartfona, przez mały tablet, na 10 calowym tablecie "kanapowym" kończąc. Jeśli Google wciąż będzie rozwijał to portfolio urządzeń mobilnych, z czasem może okazać się bezkonkurencyjny dla świadomego użytkownika. Ten czas jeszcze nie nadszedł, bo takie smartfony jak SIII czy Note II wciąż mają do zaproponowania więcej niż Nexus 4, a Tranformer Infinity celuje w inną grupę docelową niż Nexus 7 i 10, ale może nadejść. Wtedy producenci, którzy postawili na Androida albo staną się podwykonawcami Nexsów dla Google, albo będą miały poważny problem, co dalej.
Jedynym wyjściem z tej sytuacji byłby szybkie aktualizacje nie tylko dla Nexusów, ale nawet jeżeli jest to możliwe, to i tak nie będzie dotyczyło wszystkich urządzeń na rynku, których jest po prostu za dużo. Konieczność dostosowania oprogramowania do każdego z nich zawsze wymaga czasu. Tym sposobem dojdzie do selekcji naturalnej i pozostaną tylko najlepsi i najtańsi, wtedy cena zrekompensuje ewentualne braki.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu