Gry

Recenzja S.T.A.L.K.E.R 2. Zbłądziłem zakochany w klimacie

Tomasz Popielarczyk
Recenzja S.T.A.L.K.E.R 2. Zbłądziłem zakochany w klimacie
Reklama

Po 15 latach ukraińskie studio GSC Game World serwuje nam nowego Stalkera. Nowego i starego zarazem, bo choć gra wygląda nowocześnie na miarę 2024 roku to ma wiele cech, za które fani pokochali serię. To dobra i zarazem zła wiadomość.

S.T.A.L.K.E.R 2 rodził się w bólach. Twórcom jednak nie brakowało determinacji. Po wybuchu wojny w Ukrainie, przenieśli studio do Pragi, gdzie kontynuowali pracę. Oczywiście nie obyło się bez kolejnych opóźnień i utrudnień. To wszystko sprawiło, że na sequel Stalkera przyszło nam czekać aż 15 lat. Czy było warto?

Reklama

Nowa stara zona

Historia rozgrywa się 10 lat po wydarzeniach z ostatniej odsłony. Wcielamy się w byłego wojskowego – niejakiego Skifa. Przybywamy do zony w celu łatwego zarobku na artefaktach, w czym ma nam pomóc specjalny detektor. Sprawy się dość szybko komplikują, wszyscy wokół strzelają, a nasz informator nas zdradza zostawiając na pastwę losu. Cóż, zawiązanie akcji nie jest może zbyt oryginalne, ale nie brakuje mu widowiskowości.


Uratowani przez stalkera o imieniu Richter, jak nietrudno się domyślić, postanawiamy odnaleźć zdrajcę. Tym samym stajemy się częścią znacznie większej intrygi, a sam wątek główny z każdą godziną nabiera rumieńców i rozmiarów. Całość rozrasta się na tyle, że wręcz w pewnym momencie zaczyna się delikatnie gmatwać – choć może tylko w moim odczuciu. Ostatecznie po 40 godzinach (zakładając, że odpuścimy sobie zadania poboczne) wypełnionych niezłymi zwrotami akcji docieramy do finału.

Zona nie zmieniła się przez te 10 (15?) lat. Właściwie twórcy puszczają tutaj trochę oczko do fanów serii, bo niektóre struktury oraz lokacje zostały wręcz przeniesione do sequela. Oczywiście postęp technologiczny pozwolił tchnąć we wszystko nowe życie i nadać szczegółowości. Niemniej ciężki, surowy i wschodnioeuropejski (ze względu na który ta seria jest też chyba tak bliska polskiemu odbiorcy) klimat został zachowany. I to właściwie jest jeden z największych atutów tej produkcji.


Gra od samego początku daje nam ogromną swobodę i możemy bez przeszkód eksplorować niemalże całą mapę już na starcie. Oczywiście nie jest to najlepszym pomysłem, bo na każdym kroku czyhają bandyci, mutanty oraz anomalie.

Pierwszej grupki nie trzeba raczej przedstawiać. Drugie grono to postapokaliptyczna fantazja na temat miejscowej fauny (choć nie tylko), a więc wynaturzone i rozwścieczone stwory przypominające psy, dziki, jelenie i wiele innych. Anomalie są natomiast czymś w rodzaju stref dziwnych zjawisk atmosferycznych i fizycznych, w których przebywanie kończy się po prostu śmiercią bohatera. Ach i oczywiście to wszystko dopełnia wszędobylskie zabójcze promieniowanie wraz z radioaktywnym deszczem. Słowem, sposobów na zginięcie w zonie jest sporo.

Reklama


Lokalna społeczność stworzyła pewne struktury, w wyniku czego nasz byt tutaj będzie w pewnym stopniu polegał na nawiązywaniu relacji z różnymi frakcjami. Te są dobrze znane z poprzednich odsłon, choć tutaj poświęcono im trochę więcej uwagi. Wykonując zadania dla pewnych ugrupowań możemy się narazić innym, a to oczywiście będzie miało swoje konsekwencje.

Reklama

A skoro o konsekwencjach mowa, nasze wybory również będą w jakimś stopniu decydowały o istnieniu niektórych grup, a nawet wiosek. Swoboda w grze jest ostrzem obosiecznym, a więc równie dobrze za jej sprawą możemy mocno ograniczyć sobie dostęp do części zadań pobocznych, handlarzy i majstrów.


Mieć bardziej niż być

S.T.A.L.K.E.R 2 nie posiada żadnego systemu rozwoju postaci. Nie zdobywamy tutaj doświadczenia, poziomów, ani nowych umiejętności. Cały progres opiera się na ekwipunku oraz wspomnianych artefaktach dających nam pewne bonusy.

I tu dochodzimy do survivalowego aspektu tej produkcji. Nasz bohater ma bowiem bardzo ograniczoną pojemność plecaka, a to w połączeniu z mechaniką staminy sprawia, że nieco większe obciążenie będzie okupione mobilnością (czytaj – zmniejszy szanse na przetrwanie). A tymczasem musimy ze sobą nosić sporo rzeczy – broń, amunicję, środki medyczne, a nawet jedzenie i picie, które regularnie będziemy musieli spożywać. Oczywiście, jak przystało na postapokaliptyczne realia, znalezienie tych zasobów nie będzie łatwe. Początkowo wręcz każdy nabój jest tutaj na wagę złota.


Reklama

Co gorsza, nasz sprzęt musimy też naprawiać. Uszkodzona broń lubi się zacinać i to w najmniej odpowiednich momentach, a podziurawiony pancerz nie daje żadnej ochrony. Walutą w grze są kupony, które otrzymujemy za wykonywanie zadań oraz sprzedaż zgromadzonych na pustkowiach gratów. Sęk w tym, że ekonomia w grze jest bardzo dziwna… Nagrody za zadania poboczne są bowiem tak śmiesznie niskie, że właściwie nie opłaca się ich wykonywać. Natomiast koszty napraw na ich tle – kosmiczne. Oczywiście wyglądałoby to zgoła odmiennie gdybyśmy byli też nagradzani punktami doświadczenia, jak w każdym dobrym RPG, ale tych w Stalkerze 2 nie uświadczymy. Mam wrażenie, że twórcy muszą nad tym aspektem popracować, bo aktualnie gra właściwie zniechęca nas do podejmowania dodatkowych aktywności

A samo strzelanie? Cóż… jest ono tutaj bardzo specyficzne i wymaga przyzwyczajenia. Nasz bohater nie jest tak dynamiczny jak żołnierze z kampanii w Call of Duty. Tu wymiana ognia jest bardziej metodyczna i powolna, a najlepiej bazująca na wychylaniu się zza zasłon. W wielu przypadkach o wiele lepszym pomysłem jest cicha eliminacja nieprzyjaciół, co pozwala zaoszczędzić amunicję. Ale i tutaj mam pewien problem ze Stalkerem, bo zaalarmowani wrogowie charakteryzują się czymś w rodzaju inteligencji zbiorowej – jeśli zobaczy Cię jeden, to wiedzą o Tobie już wszyscy w całym kompleksie. Trochę to dziwne – podobnie jak fakt, że raz zaalarmowani przeciwnicy właściwie nigdy nie wracają po jakimś czasie do swoich zajęć. Jedynym wyjściem jest wyeliminowanie ich wszystkich.


Inteligencja wrogów (zbiorowa czy też nie) niestety nie jest tutaj najmocniejszym punktem. A szkoda, bo pamiętam, że w poprzednich odsłonach stanowiła raczej atut. Tutaj możemy z powodzeniem eliminować wrogów, zaczajeni w jednym punkcie, a oni sami będą nam podbiegać pod lufę. Nie ukrywam, że oczekiwałem czegoś więcej.

Nie tak ładnie jak obiecywali

W materiałach udostępnianych przed premierą gra prezentowała się fenomenalnie. Na żywo niestety nie robi już takiego efektu wow. Owszem, czuć tutaj ducha Unreal Engine 5 i miejscami można się pozachwycać widokami. Jednak same modele postaci oraz wnętrza często są nierówne i mocno odstają od zapierających dech krajobrazów zony.


Sporym problemem jest też optymalizacja, a właściwie jej brak. Gra wymaga mocarnego PC, a w dodatku 160 GB wolnej przestrzeni na dysku. Oczywiście tutaj na ratunek przychodzą upłynniacze jak DLSS, FSR czy XeSS. Ostatecznie na komputerze z RTX 4080 i 64 GB RAM grało mi się naprawdę dobrze, ale zapomnijcie (przynajmniej póki co) o Stalkerze na SteamDecku czy innych słabszych platformach.

Sporo dobrego mogę natomiast napisać o udźwiękowieniu, które świetnie dopełnia ciężki i przytłaczający klimat produkcji. Przy czym mam tutaj głównie na myśli efekty otoczenia, odgłosy zony i muzykę. Sam voice acting nie do końca mi przypadł do gustu. O ile jeszcze ten angielski wydaje się dobrze zrealizowany, to ukraiński wydaje się mocno niedopracowany, a miejscami wręcz amatorski. A szkoda, bo to właśnie z tym drugim Stalker zawsze smakował najlepiej.


(O)błędny Stalker

Właściwie byłem niemal pewny, że gra z otwartym światem i tak dużym rozmachem będzie na premierę wypełniona po brzegi błędami. W trakcie przedpremierowego ogrywania Stalkera 2 otrzymałem dwa patche – każdy miał ponad 100 GB – a dodatkowy patch 40 GB otrzymałem na premierę. Twórcy w tym czasie wyeliminowali setki błędów, z czego wiele z nich blokowało progres oraz uniemożliwiało rozgrywkę. Na samym początku zabawy nie jest to jeszcze tak mocno odczuwalne, ale po kilkunastu godzinach problemy z kolizją obiektów, znikające tekstury, blokujące się postaci itp. są wręcz regularne.

S.T.A.L.K.E.R 2 nie jest oczywiście w stanie zbliżonym do Cyberpunka 2077 na premierę, ale do doskonałości mu bardzo wiele brakuje. Przed twórcami zatem sporo popremierowego łatania (co zresztą już zapowiedzieli).


I to też sprawia, że warto sobie na razie odpuścić moim zdaniem Stalkera 2. Bo choć jest to z całą pewnością produkcja z wyjątkowym klimatem i fantastyczną realizacją to mnogość błędów może skutecznie popsuć to doświadczenie. A zdecydowanie warto je mieć, bo opowiedziana w Stalkerze 2 historia jest fajna, ma rumieńce i nie nudzi się, co w połączeniu z wartym eksplorowania światem daje nam produkcję zdecydowanie udaną… choć - jak większość wydawanych obecnie gier AAA – niedopracowaną.

S.T.A.L.K.E.R 2
plusy
  • Fenomenalny klimat
  • Niezła historia z kilkoma ciekawymi zwrotami
  • Rozległy świat, który chce się eksplorować
  • Survivalowe aspekty
  • Udźwiękowienie
minusy
  • Błędów a błędów...
  • Ekonomia gry jest mocno niedopracowana
  • Graficznie bywa nierówna

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama