Mobile

Recenzja opaski Garmin Vivofit. Prostota i rok działania na baterii

Tomasz Popielarczyk
Recenzja opaski Garmin Vivofit. Prostota i rok działania na baterii
Reklama

Boom na opaski monitorujące aktywność fizyczną zachęca kolejne firmy do wprowadzania produktów tego typu do swojej oferty. Garmin dotąd był głownie zn...

Boom na opaski monitorujące aktywność fizyczną zachęca kolejne firmy do wprowadzania produktów tego typu do swojej oferty. Garmin dotąd był głownie znany z zegarków, które idealnie wpasowywały się w potrzeby pasjonatów biegania lub innych dyscyplin. Na ich tle opaska Vivofit wygląda dość niepozornie. Czy zatem warto się nią zainteresować?

Reklama

Firmy takie jak Garmin od kilku lat nie znajdują się w komfortowej sytuacji. Najpierw na ich podwórko z impetem wdarły się smartfony, które są w stanie skuecznie zastąpić nawigacje samochodowe i turystyczne. Teraz mogą utracić rynek za sprawą smartwatchy, które promuje się w kontekście funkcji sportowych i treningowych. Nie powinno zatem dziwić, że kolejne premiery są odpowiedzią na zmieniające się trendy rynku. Kilka miesięcy temu na rynek trafiła opaska Vivofit, a już na horyzoncie pojawia się jej następca - VivoSmart. Czy Garmin robi to dobrze?

Opaska jest sprzedawana w niewielkim pudełku, w którym umieszczono dwa paski (mniejszy i większy), podłączany do portu USB nadajnik ANT+ oraz instrukcję obsługi. Dziwić może brak kabelka USB, co nie wynika jednak ze złej woli producenta, ale zwyczajnego braku takiego złącza w urządzeniu. Poza tym zestaw prezentuje się zwyczajnie i nie daje żadnych powodów do zachwytu ani rozczarowania.

Wygląd i wykonanie

Opaska Garmin Vivofit składa się z dwóch elementów. Pierwszym z nich jest gumowy pasek dostępny w jednym z siedmiu kolorów. Jego zapięcie wygląda dość standardowo i przypomina inne produkty tego typu. Niemniej muszę pochwalić producenta za odpowiednie wykonanie. Wcześniej nosiłem opaskę Sony Smartband, gdzie zapięcie zwyczajnie szwankowało i w rezultacie przyczyniło się do zgubienia opaski. W przypadku Vivofita taki problem nie miał miejsca - opaska ani razu się sama nie odpięła. Zastosowana guma jest bardzo elastyczna, przez co nosi się ją wygodnie. Nie zaobserwowałem też, by przy kontakcie ze skórą zachodziły jakiekolwiek reakcje, a zapewniam, że nosiłem ją bardzo długo.

Pasek wyposażono w otwór, w którym umieszczamy elektroniczną część zestawu, a więc zakrzywioną kostkę z wyświetlaczem, akcelerometrem i modułami łączności. Wyposażono ją w pojedynczy guzik, który będziemy wciskać poprzez wypukłe miejsce w górnej części paska. Rozwiązanie to wraz z dość mocnym dopasowaniem do siebie obu elementów po złożeniu sprawiają, że całość jest wodoszczelna do głębokości 50 metrów. Garmin zapewnia, że spokojnie możemy pływać i uprawiać inne sporty wodne z Vivofitem na nadgarstku. Potwierdzam, że nie straszne mu zarówno prysznice jak i wypady na basen.

Vivofit posiada monochromatyczny wyświetlacz LCD o rozmiarach m, który jest stale aktywny. Nie musimy zatem naciskać przycisku, żeby zmusić urządzenie do wyświetlenia godziny czy aktualnie pokonanego dystansu. Treści są prezentowane permanentnie. Nie spodziewajmy się oczywiście tutaj żadnych wodotrysków. Ekran oferuje raczej przeciętne wrażenia. Poza żółtawymi liczbami oraz czerwonym paskiem, o których szerzej za chwilę, nie zobaczymy tutaj zatem nic innego. Nie zastosowano tutaj również żadnego podświetlenia, co stanowi kolejny problem, bo po zmroku nie zobaczymy na ekranie absolutnie niczego.

Jak to się ma do czasu pracy na baterii? Znakomicie. Producent zapewnia, że urządzenie może pracować spokojnie przez cały rok. Przy czym nie zastosowano tutaj klasycznego akumulatorka ładowanego poprzez złącze USB. Zastępują go dwie pastylkowe i wymienne baterie .

możliwości

Do czego Garmin Vivofit może nam posłużyć? Opaska jest produktem sprofilowanym pod kątem monitorowania  aktywności fizycznej użytkownika. Za pomocą przycisku na obudowie możemy się przełączać między kolejnymi ekranami: liczbą kroków, liczbą kroków pozostałych do realizacji celu, pokonanym dystansem, spalonymi kaloriami oraz bieżącą godziną. Vivofit potrafi się również integrować z pulsometrem Garmina umieszczanym na klatce piersiowej. Wówczas otrzymujemy dostęp do dodatkowego ekranu z bieżącym pulsem. Szkoda, że stosownego czujnika nie wbudowano w urządzenie.

Reklama

Nad tym wszystkim góruje czerwony pasek, który "ładuje się" w trakcie, gdy pozostajemy w bezruchu. Po godzinie pojawia się pierwsza (najdłuższa) cząstka, a po każdych następnych 15 minutach kolejne. Aby go zlikwidować nie wystarczy spacer do kuchni po kanapkę. Pasek znika stopniowo i dopiero po ok. 30 minutach spaceru możemy sprawić, by zniknął całkowicie. Niestety opaska nie posiada silniczka wibrującego, który by wspierał ten mechanizm i informował nas o potrzebie ruchu. W rezultacie czerwony pasek łatwo przeoczyć.

Mierzenie kroków przez opaskę Vivofit jest w pełni zadowalające. W przeciwieństwie do opisywanego wcześniej Smartbanda od Sony, opaska nie zwiększała wyniku podczas pisania na klawiaturze. Zastosowane algorytmy wydają się dopracowane, a w dodatku z poziomu aplikacji mobilnej możemy skalibrować je tak, aby dobrze współgrały z naszym sposobem chodzenia.

Reklama

Co jeszcze potrafi opaska? Przytrzymując przycisk na obudowie możemy ją wprowadzić w tryb snu (choć możemy też skonfigurować ją tak, aby aktywowała go automatycznie o określonych godzinach), dzięki czemu zacznie monitorować naszą aktywność po zaśnięciu, a następnie dostarczy informacji na ten temat. Niestety tutaj znów we znaki daje się brak funkcji wibracji i w rezultacie nie mamy co liczyć na to, że Vivofit nas obudzi. Szkoda.

Chciałbym napisać cokolwiek więcej o synchronizacji powiadomień, wyświetlaniu informacji o przychodzących połączeniach itd. Jednak Vivofit jest pozbawiony tych wszystkich funkcji. Garmin już zapowiedział wprowadzenie na rynek opaski VivoSmart, która będzie pod tym względem o wiele bardziej wszechstronna. Jednocześnie jednak zastosowany tam wyświetlacz OLED pozwoli nie na rok, a jedynie na 7 dni pracy na baterii.

Oprogramowanie

Po dłuższym wciśnięciu przycisku Vivofita przełączamy go między poszczególnymi trybami. O jednym z nich - śnie - już wspomniałem. Dwa pozostałe to synchronizacja oraz parowanie. Aktywowanie pierwszego z nich pozwala nam na przesłanie danych z opaski (maksymalnie gromadzi ona informacje z 2 ostatnich tygodni) do komputera z podłączonym odbiornikiem ANT+ (w zestawie) lub naszego smartfona/tabletu z modułem Bluetooth 4.0.


Do obsługi Vivofita służy aplikacja Garmin Connect, która jest pewnie dobrze znana użytkownikom zegarków i innych urządzeń Garmina. Konfiguracja przebiega identycznie. Jedyne różnice są widoczne potem, bo zamiast informacji o treningach otrzymujemy jedynie dane z krokomierza oraz monity dotyczące snu. Prezentowane są one na przyjemnych dla oka wykresach, dzięki czemu sprawdzanie, czy osiągnęliśmy wyznaczony na dany dzień cel jest proste i przyjemne.

Reklama


A skoro o celach mowa, Garmin Vivofit posiada funkcję wyznaczania ich nam w sposób automatyczny. Na starcie otrzymujemy 5 tys. kroków. Jeżeli pierwszego dnia uda się nam je pokonać,  opaska zwiększy cel do 5,2 tys. na kolejny. W przeciwnym wypadku, cel zostanie zmniejszony do 4,8 tys. Rozwiązanie to sprawia, że nie musimy (choć możemy) ręcznie skupiać się na wyznaczaniu zadań, bo algorytm robi to za nas i stale stawia nowe wyzwania do realizacji. W moim przypadku rozwiązanie to sprawdzało się znakomicie.



Wróćmy jeszcze na chwilę do Garmin Connect. Warto wspomnieć, że aplikacja ta nie jest jedynie miejscem do przesyłania naszych danych z opaski. To bardzo rozbudowana platforma z ogromem funkcji społecznościowych. Po znalezieniu kilku znajomych korzystających z urządzeń Garmina, będziemy mogli się wzajemnie obserwować, motywować i komentować poszczególne osiągnięcia. Garmin zaimplementował tutaj również system odznak przyznawanych za pewne osiągnięcia, a także mechanizm powiadomień. Nic nie stoi też na przeszkodzie, aby wykorzystać usługę do monitorowania swojej wagi, bilansu kalorii czy też planowania treningów. Wiele z tych funkcji nabiera jednak sensu dopiero przy używaniu któregoś z zegarków Garmina. Niestety przeglądarkowa wersja Garmin Connect nie działa zbyt stabilnie i w trakcie testów miałem z nią nieustannie problemy. Na szczęście z aplikacją mobilną jest znacznie lepiej.

Czy Garmin robi to dobrze?

Garmin stworzył opaskę o bardzo określonym zastosowaniu. Na pewno nie można jej nazwać produktem wszechstronny. Nie uświadczymy tutaj synchronizacji z telefonem, mechanizmu wibracji (oraz idących za nim funkcji budzenia i powiadomień), a nawet podświetlanego ekranu. Zamiast tego otrzymujemy opaskę, która jest w stanie działać przez rok na jednym zestawie baterii, skutecznie liczy nasze kroki, dystans oraz spalane kalorie, a także daje dostęp do bardzo rozbudowanej i funkcjonalnej platformy Garmin Connect.

To wszystko wycenione zostało na ok 450-500 złotych. Nie jest to niestety cena współmierna do możliwości Vivofita. Za połowę tej sumy możemy mieć Sony Smartband, która choć jest produktem znacznie prostszym, pozbawionym wyświetlacza i rozładowującym się po 5-6 dniach użytkowania, posiada silniczek wibracji, który znacząco rozszerza jego zastosowanie.


Vivofita poleciłbym szczególnie osobom, które szukają prostego i funkcjonalnego narzędzia do mierzenia codziennej aktywności, a także motywacji do częstszego ruszania się. Inteligentne wyznaczanie celów czy tez pomysł z paskiem informującym o braku ruchu sprawdzają się świetnie i powinny usatysfakcjonować większość użytkowników. Ja jednak znacznie większe nadzieje pokładam w nadchodzącej opasce Vivosmart, która ma zadebiutować w ostatnim kwartale bieżącego roku. Wraz z ekranem OLED, systemem powiadomień i silniczkiem wibracji wydaje się być ona rozwiązaniem idealnie dopasowanym do moich oczekiwań.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama