Lubię testować różne nowe sprzęty, lubię pisać dla AntyWeb. Są jednak recenzje, które są jeszcze przyjemniejsze od pozostałych. Tak było kiedyś w przy...
Lubię testować różne nowe sprzęty, lubię pisać dla AntyWeb. Są jednak recenzje, które są jeszcze przyjemniejsze od pozostałych. Tak było kiedyś w przypadku aparatu RX1, tak było również tym razem w przypadku Asusa UX301 który jeszcze przed świętami zastąpił wszystkie moje komputery i sprzęty mobilne, nie licząc telefonu, na ponad dwa tygodnie. Musze przyznać, że był to bardzo mile spędzony czas, a złożyło się na to wiele cech tego komputera. Oto one:
Wygląd i wykonanie, porty
Asus już wcześniej postawił poprzeczkę wysoko, pierwszą serią ultrabooków, między innymi recenzowanym przeze mnie UX31E, jednak UX301 jest przynajmniej o klasę wyżej. Nie zawaham się powiedzieć, że dla mnie to jest najładniejszy sprzęt mobilny jaki dotąd widziałem. Zaczynając od ogółu, bardzo podoba mi się kolorystyka. Ciemny granat, który zależnie od kąta patrzenia wygląda trochę inaczej. Raz sprzęt wydaje się niemal czarny, pod innym kątem niebieski. Uważam, że to znacznie ciekawsza i bardziej praktyczna kolorystyka od srebrnego aluminium.
Nie byłby to ten sam komputer gdyby nie elementy szklane. Klapa z obu storn, czyli do strony ekranu i z wierzchu, pokryta jest szkłem Gorilla Glass 3, aż do samej krawędzi. To w połączeniu z kolorem i specyficznym wzorem znajdującym się pod szklaną taflą powoduje, że komputer prezentuje się absolutnie rewelacyjnie. Dodatkowo szkło wydaje się praktyczniejsze od szczotkowanego aluminium. Znacznie trudniej je zarysować. Co prawda łatwo zbiera odciski palców, ale na tego rodzaju kolorystyce nie wygląda to najgorzej, a do tego bardzo łatwo utrzymać komputer w czystości, łatwiej niż szczotkowane aluminium z bardziej porowatą powierzchnią. Dla mnie po prostu rewelacja.
W stosunku do poprzednika Asusowi udało się zmniejszyć grubość z 18 do 15,5 milimetra, waga pozostała bez zmian na poziomie 1,4 kg. Być może UX301 nie jest mistrzem wagi lekkiej, ale za to jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie. Cała obudowa jest sztywna, nic nie trzeszczy, wszystko jest idealnie dopasowane. Sam ekran jest odrobinę elastyczny po otwarciu, ale nie bardziej niż w wielu innych sprzętach.
Komputer posiada dwa porty USB 3.0, po jednym z każdej strony. Dodatkowo dwa wyjścia na monitory - micro HDMI z lewej i mini Display Port z prawej. Z prawej dodatkowo znajdziemy czytnik kart pamięci, a z lewej wejście na słuchawki i mikrofon w jednym. Jest to zestaw dość standardowy dla ultrabooków 13,3 cala. Oprócz tego w zestawie znajdziemy dwie przejściówki: z mini Display Port na D-sub (VGA) oraz z USB na port Ethernet.
Specyfikacja w najlepszej dostępnej konfiguracji robi wrażenie
W topowym modelu musiał znaleźć się najnowszy procesor i7, a dokładniej 4558U 2.8 GHz ~ 3.3 GHz oraz 8 GB RAM, to świetne zestawienie, ale nie zaskakujące w tej klasie sprzętu. To co zaskakuje to konfiguracja dwóch dysków SSD 250 GB w RAID 0. Dzięki temu dwa dyski widziane są jako jeden o wielkości 500 GB, chociaż są na nim założone dwie partycje. Dodatkowo prędkość obu dysków sumuje się, dając niemal dwukrotny wzrost transferu. Odczyt na poziomie 994 MB/s w malutkim laptopie grubości 15 mm? Proszę bardzo! Żaden laptop z jednym dyskiem SSD nie zbliży się do takich wyników. Fakt, że włożono jej do cieniutkiego ultrabooka, tylko zwiększa efekt "wow".
Siłą rzeczy UX301 uruchamia się błyskawicznie. Pełen start zajmuje ok 6 sekund, z czego 4 sekundy zajmuje w procesie przejście przez BIOS, czy raczej UEFI. Wybudzenie zajmuje ok 2 sekund, czyli tyle ile czasu potrzeba na otworzenie ekranu i ustawienie właściwego kąta nachylenia. Siłą rzeczy, przez okres testowania sprzętu nie sięgałem po tablet, bo uruchomienie komputera było niemal tak samo szybkie, a możliwości znacznie większe. Przyczynił się do tego również ekran.
Ekran - Asus robi to dobrze
Ekran o przekątnej 13,3 cala ma niebagatelną rozdzielczość 2560 x 1440 pikseli, co przekłada się na gęstość 220 PPI. To praktycznie tyle samo co w MacBooku Pro z Retiną, chociaż produkt Apple ma trochę większa rozdzielczość w pionie. Jednak sama rozdzielczość to nie wszystko. Ekran został wykonany w technologii IPS i ma najlepsze kąty widzenia, jakie kiedykolwiek widziałem w laptopie. Koniec z nieustannym poprawianiem się na krześle i szukaniem optymalnego kąta nachylenia ekranu, aby uzyskać kontrastowy, poprawnie kolorystycznie obraz. Ten wygląda niemal identycznie pod każdym niemal katem, tracąc jedynie odrobinę na kontraście przy ekstremalnych odchyleniach. Dwie czy trzy osoby mogą usiąść obejrzeć film z laptopa, przy czym każda będzie widziała świetnie, a nie tylko ta osoba, która trzyma komputer na kolanach.
Bardzo wysoka rozdzielczość powoduje również, że obraz wyświetlany jest szczegółowy i ostry. Krawędzie liter są idealnie gładkie, co powoduje, że teksty czyta się równie przyjemnie co na iPadzie z Retiną. Dodatkowo, na ekranie jest pełno miejsca na interfejs rozbudowanych aplikacji - praca np. z Photoshopem jest przyjemna nawet na tych 13,3 calach, chociaż oczywiście nic nie zastąpi dużego monitora biurkowego.
Warto zaznaczyć, że przy natywnej rozdzielczości nie da się wygodnie korzystać z Windows przy standardowym skalowaniu czcionek i interfejsu. Wszystkie elementy są wówczas naprawdę bardzo malutkie. Dla osób z dobrym wzrokiem wciąż są czytelne, ale ciężko w nie nawet trafić myszką. Ja korzystałem ze skalowania interfejsu Windows 150% i w Chrome ustawiłem domyślne powiększenie stron również na 150%. Nie każdy interfejs aplikacji skaluje się poprawnie i generalnie należy przyzwyczaić się, że rozmaite elementy są mniejsze niż zwykle. Dla osób lubiących duży interfejs może to być minus. Ja doceniłem większa przestrzeń roboczą jaką dostałem.
Ekran, jak w każdym ultrabooku w tej chwili, jest dotykowy. W trybie pulpitu nie przydaje się to zbytnio, z wyjątkiem gestów, takich jak przewijanie strony - interfejs jest jednak zbyt drobny. Za to w trybie Modern/Metro spisuje się bardzo dobrze - pod względem czułości i kultury pracy porównywalnie do najlepszych tabletów na rynku. Wiem, że sceptyków ekranów dotykowych w laptopach jest sporo, polecam jednak spróbować. Przewijanie stron będzie wygodniejsze na ekranie, niż na gładziku, jeżeli nie mamy podłączonej wysokiej jakości zewnętrznej myszki z wygodnym kółkiem. Tym bardziej, że UX301 jest wystarczająco lekki i poręczny, żeby trzymać go w rożnych pozycjach. Sprzyja temu niemal całkowity brak elementów mechanicznych, np. dysku HDD, który nie lubi zmiany pozycji w trakcie pracy.
Klawiatura i touchpad
Klawiatura jest porównywalna do innych ultrabooków. Płaskie klawisze wyspowe o niewielkim skoku. Muszę jednak przyznać, że pisało mi się na niej wygodnie. Klawisz najpierw stawia niewielki opór, a gdy go pokonamy, wiemy, że wciśnięcie zostało zarejestrowane, nawet jeżeli klawisz nie został wciśnięty do samego końca. Ciężko wyobrazić mi sobie lepszy komfort, bez technologii stosowanych w dużych klawiaturach biurkowych, wyposażonych w głębsze, wyprofilowane klawisze czy przełączniki mechaniczne. Warto dodać, że klawiatura jest podświetlana, co podnosi komfort pisania w ciemnym pomieszczeniu. Klawisz zasilania i klawisz odpowiedzialny za włączenie WiFi mają dodatkowe małe okienka na diody, które pokazują, czy komputer i WiFi są włączone, czy nie. Klawiatura nie ugina się pod palcami, w granicach rozsądku oczywiście.
Pozytywnie zaskoczył mnie touchpad. W pierwszych modelach UX31E był on nieprzewidywalny, co mocno mnie irytowało. W UX301 jest bardzo precyzyjny, co szczególnie daje się odczuć przy tak wysokiej rozdzielczości ekranu. Bezbłędnie rozpoznaje również gesty, jak przewijanie dwoma palcami, czy wywoływanie gestów Windows 8. Również mechaniczny klik jest przyjemny, chociaż płytki. Można go wykonać na niemal całej powierzchni gładzika, ale nie daje poczucia, że płytka gładzika pływa, bo nie jest solidnie zamocowana. Najlepszym podsumowaniem niech będzie fakt, że wyjeżdżając na święta z UX301 jako jedynym komputerem, planowałem zabrać myszkę zewnętrzną i zapomniałem. Byłem zły na siebie, że przez tydzień będę musiał pracować bez niej, jednak nie okazało się to najmniejszym problemem, a bark zewnętrznej myszki zwykle bardzo szybko wyprowadza mnie z równowagi.
Dźwięk, głośność pracy i chłodzenie
Dobry dźwięk z głośników wymaga odpowiedniej wielkości membran i odpowiedniej masy. Nie ma siły, żeby malutkie głośniczki grały porównywalnie z wolnostojącymi kolumnami. Trudno więc oczekiwać, żeby sprzęt ultramobilny w kategorii laptopów zachwycił dźwiękiem. Przede wszystkim brakuje niskich tonów, głębi brzmienia. Podczas puszczania muzyki z głośników, na maksymalnej głośności wysokie tony robią się nieprzyjemne, pojawiają się sybilanty. Nikt rozsądny jednak nie puszcza muzyki do słuchania prosto z głośników laptopa, zwłaszcza z tak małego. Większość tych wad nie słychać, gdy puścimy jakiś film z głosem lektora. Wówczas mowa jest czysta i zrozumiała, nie słychać zniekształceń. UX301 ma wystarczającą głośność, żeby puścić jakąś prezentację z głosem lektora np. w sali wielkości szkolnej klasy, tak aby tylne rzędy usłyszały bez problemu o czym jest mowa. Nie ma więc rewelacji, ale nie jest tez specjalnie gorzej, niż w przypadku podobnych urządzeń.
Znacznie lepiej za to wypada głośność chłodzenia i sposób w jaki zostało rozwiązane. W normalnych warunkach, podczas normalnej pracy, komputer jest całkowicie niesłyszalny. Nawet w całkowicie cichym pomieszczeniu, np. wieczorem w domu, ledwo można usłyszeć delikatny szmer. Dźwięk chłodzenia zupełnie nie przeszkadza, nawet wrażliwym uszom. Powiedziałbym, że cichsze są już tylko sprzęty całkowicie pozbawione aktywnego chłodzenia. Pod maksymalnym obciążeniem komputer robi się zdecydowanie słyszalny, trochę głośniejszy niż np. komputer stacjonarny na jałowym biegu. Podkreślić trzeba jednak, że przeglądanie internetu czy oglądanie filmów jest od maksymalnego obciążenia dalekie, zarówno pod względem głośności, jak i zużycia mocy procesora. Mówiąc krótko, podczas codziennej pracy wiatrak nie rozkręcił się ani razu. Zrobił to dopiero, gdy go do tego zmusiłem.
Chłodzenie zostało również pomysłowo rozwiązane. Wylot ciepłego powietrza znajduje się pod zawiasem ekranu i kieruje powietrze na ekran, a nie pod niego. W efekcie trzymając laptop na kolanach czy pościeli nie poczujemy gorąca od spodu - tam laptop robi się jedynie lekko ciepły. Ciepło nie dobija się również od ekranu w stronę użytkownika, chociaż dolna część wyświetlacza robi się z czasem odczuwalnie cieplejsza. Podsumowując kwestie chłodzenia, ciężko aby z procesorem i7 na pokładzie wymagać, aby komputer był jeszcze cichszy, chłodniejszy i jednocześnie tak niewielkich rozmiarów. Większą część czasu UX301 pozostaje praktycznie niesłyszalny i żaden element, który ma kontakt z użytkownikiem nie nagrzewa się do wyższej niż lekko ciepła temperatury. Biorąc pod uwagę wydajność i upakowanie elementów to nie lada osiągnięcie.
Bateria - jest dobrze, ale mogłoby być lepiej
Producent deklaruje 7 godzin działania na baterii. Nie jest to zły wynik, ale do Macbooka Air mu jeszcze daleko. Gdy włączyłem odtwarzanie materiałów 1080p w odtwarzaczu VLC, który, o ile mi wiadomo, nie obsługuje sprzętowego dekodowania przez Intel QuickSync, co generalnie pogarsza efektywność wykorzystania energii, laptop samoczynnie wyłączył się po 5 godzinach. Pewnie udałoby się ten wynik zoptymalizować, ale nie o to przecież chodzi w tego rodzaju testach, abym podał najlepszy możliwy do osiągnięcia wynik.
Powiem tak. Sam wynik nie jest zły. W większości przypadków i tak w biurze pracujemy podłączeni do prądu. Zwykle te 5-6 godzin wystarcza aby zrobić to, co trzeba zrobić poza biurem czy domem. Jednak w tym aspekcie UX301 nie wyznacza nowych standardów, jak w przypadku świetnego ekranu czy dysków SSD połączonych w RAID 0. Są sprzęty, które działają dwukrotnie dłużej. Może to kwestia systemu Windows, może szybkiego procesora obsługującego wysoką rozdzielczość, może wszystkiego po trochu. Tak czy inaczej do rekordu w tym wypadku jest raczej daleko. Co nie zmienia faktu, że w moim wypadku 5 godzin to zazwyczaj więcej niż jest mi potrzebne. Przyjmuję zatem, że to bardziej kwestia potrzeb i priorytetów. Wielokrotnie tańszy Asus T100 działa dwukrotnie dłużej na baterii, ale ma procesor Atom, który wydajnościowo nie przystaje do i7. Coś za coś w tym wypadku.
Granie na ultrabooku
Na początku warto podkreślić, że utrabook to nie jest komputer dedykowany grom. W jego cenie można kupić bardzo mocny laptop dla graczy i jeszcze mocniejszy komputer stacjonarny - w obu przypadkach nawet najnowsze gry będą działały w najwyższych możliwych ustawieniach. Problem w tym, że laptop dla graczy będzie ważył 5 razy więcej od ultrabooka, będzie 5 razy grubszy i będzie działał wielokrotnie krócej na baterii. Ultrabook to komputer przede wszystkim do pracy.
Co mnie nie powstrzymało przed uruchomieniem kilku tytułów. Nowy układ graficzny w procesorach Intela 4 generacji - Iris, radzi sobie naprawdę nieźle, a w porównaniu do poprzedniej generacji ultrabooków, np. UX31E wręcz rewelacyjnie. Dość powiedzieć, że Portal 2 na UX301 działał płynnie na maksymalnych ustawieniach, bez wygładzania krawędzi, w szalonej natywnej rozdzielczości 2560x 1440, podczas gdy na UX31E, naznaczanie niższej rozdzielczość i średnich ustawieniach był blisko granicy płynności. Widać więc ogromny postęp w układach graficznych wbudowanych w procesory Intela. Don`t Starve też śmigał na natywnej rozdzielczości bez problemu.
Jednak gry na silniku Unreal 3.0, takie jak Outlast nie będą działały tak dobrze, jak chociażby na np. Asusie N750JV. Przy ustawieniach średnich i rozdzielczości dalekiej od natywnej, czyli 1366 x 768 rozgrywka nie była całkowicie płynna. To samo tyczyło się np. Deadlight. Nie należy zapominać jednak, że tego rodzaju gry nie byłby w ogóle grywalne na starszej generacji ultrabooków.
Podsumowanie
Asus UX301 to dla mnie sprzęt prawie idealny, przynajmniej w kategoriach mobilnego komputera do pracy. Szalenie podoba mi się jego wygląd i jakość wykonania. Ekran IPS o imponujących kątach widzenia i rozdzielczości 2560 x 1440 to przyjemność dla oczu. Mocna specyfikacja z i7, 8 GB RAM i SSD 500 GB RAID 0 na czele powoduje, że wszystko dzieje się błyskawicznie. Do kompletu, laptop ma ciche chłodzenie, nie nagrzewa się i posiada wygodną klawiaturę i precyzyjny touchpad. Czego chcieć więcej? Gdyby działał 10 lub więcej godzin na baterii dostałby ode mnie ocenę 10 na 10 możliwych. UX301 w stosunku do UX31E nie tylko ewoluował pod względem wydajności i oprogramowania, co jest nieuniknione, ale stał się o wiele bardziej dopracowanym produktem. Z własnym charakterem, pozbawionym większości wad starszego brata. To po prostu produkt jeszcze wyższej jakości niż poprzednio.
Niestety deklarowane 7 godzin, a w praktyce koło 5 to wynik który nie uległ poprawie. Dla mnie jest to do zaakceptowania, bo w praktyce rzadko pracuje dłużej bez dostępu do gniazdka, ale pod tym względem są na rynku produkty z lepszymi osiągami. Dlatego ostateczna ocena to 9 na 10 możliwych punktów. Na chwilę obecną to dla mnie numer jeden wśród ultrabooków. Czas pracy na tym sprzęcie będę wspominał bardzo miło i będzie ona dla mnie benchmarkiem, do którego będę porównywał inne sprzęty.
- Procesor
Procesor Intel® Core™ i7 4558U 2.8 GHz ~ 3.3 GHz
Procesor Intel® Core™ i7 4500U 1.8 GHz ~ 3.0 GHz
Procesor Intel® Core™ i5 4200U 1.6 GHz ~ 2.6 GHz - System operacyjny
Windows 8 Pro
Windows 8 - Pamięć
DDR3L 1600 MHz SDRAM, do 8 G
- Wyświetlacz
13.3" 16:9 WQHD (2560x1440)/Full HD (1920x1080)
- Grafika
Zintegrowana karta Intel® Iris™ HD5100
Zintegrowana karta Intel® HD Graphics 4400 - Magazyn danych
SATA III SSD
512GB
256GB
128GB - Czytnik kart
Czytnik kart ( SD )
- Kamera
Kamera internetowa HD *1
- Połączenie sieciowe
Zintegrowana 802.11a/b/g/n/ac
- Interfejsy
2 x USB 3.0
1 x Wejście mikrofonu/Wyjście słuchawek
1 x micro HDMI
1 x mini Display Port - Dźwięk
Wbudowane głośniki i Mikrofon typu array
Bang & Olufsen ICEpower®
SonicMaster - Bateria
6komór : Bateria polimerowa 50.6 Whr
- Zasilacz
Wyjście :
19 V DC, 3.42 A, 65 W
19 V DC, 2.36 A, 45 W - Wymiary
325 x 226 x 15.5 mm (szer. x gł. x wys.) (z akumulatorem 6-ogniwowym)
- Waga
1.4 kg (z 6-komorową baterią)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu