Do urządzeń budżetowych trzeba mieć odpowiedne podejście. Pierwsza sprawa - pamiętajcie o cenie. Druga kwestia - okażcie trochę cierpliwości. Trzecia ...
Recenzja Lark FreeMe X2 7.1s - do czego może służyć tablet za nieco ponad dwieście złotych?
Do urządzeń budżetowych trzeba mieć odpowiedne podejście. Pierwsza sprawa - pamiętajcie o cenie. Druga kwestia - okażcie trochę cierpliwości. Trzecia rzecz - musicie mieć nieco szczęścia, bo częśc urządzeń w najniższym segmencie cenowym nie nadaje się do niczego. Niemniej, jest miejsce na tego typu sprzęty. Podjąłem wyzwanie i postanowiłem sprawdzić jeden ze sprzętów w tej kategorii.
Apeluję, żebyście pamiętali, podczas czytania całej recenzji - mówimy o sprzęcie za 229 złotych.
Z czym do ludzi?
Lark FreeMe X2 7.1s to siedmiocalowy tablet. Już na pierwszy rzut nie wygląda imponująco, co zwiastuje raczej więcej problemów, niż pożytku. Kiedy położymy go obok Nexusa 7, nie ma wątpliwości co do tego, który ze sprzętów kosztuje wielokrotność drugiego. Tańszy tablet jest grubszy i ma szerszą ramkę w pionie, ale krótszą w poziomie. Przez to wydaje się nieco bryłkowaty w porównaniu do smukłego Nexusa 7.
Nawet biorąc pod uwagę, że recenzuję budżetówkę, nie mogę pochwalić producenta. Obudowana jest wykonana z bardzo kiepskiego plastiku, a przyciski są niezbyt dobrze umocowane. W dodatku podczas ich wciskania słyszymy odgłos przywodzący na myśl ciche pęknięcie. Całość odrobinę trzeszczy. Swego czasu miałem przez miesiąc GoClevera, którego sprzedawano w Biedronce za 300 złotych i był wykonany wyraźnie lepiej. Waga jest standardowa - 280 gram (Nexus 7 - 290 gram).
Po włączeniu przeżywamy niemałe rozczarowanie. Ekran jest po prostu tragiczny. Wystarczy, że wychylimy tablet odrobinę w którąkolwiek stronę, żeby obraz zaczynam się zniekształcać. Kąty widzenia są okropne. Podświetlenie jest wystarczające na używanie sprzętu w domu, ale będąc na świeżym powietrzu, w zasięgu promieni słońca, zapomnijcie o korzystaniu z FreeMe. Rozdzielczość ekranu to 800x480, a więc tragedia pierwszej wody. Na smartfonach jeszcze to przejdzie, ale mówimy o siedmiocalowym ekranie. Pikseloza jest wręcz bolesna podczas czytania tekstu. W przypadku gier jeszcze przejdzie, ale do jako czytnik raczej kiepsko się sprawuje. Nakładka zastosowana przez producenta niewiele zmienia w stosunku do oryginalnego Androida - jest bardziej dostosowaniem do potrzeb własnych. Kiepskim dostosowaniem, bo w ustawieniach możemy znaleźć na przykład moduł 3G, którego nie ma.
Będąc pod kiepskim wrażeniem jakości wykonania i zamontowanego wyświetlacza, spodziewałem się tragedii w kwestii wydajności. X2 działa pod kontrolą Androida 4.1, a system napędza procesor dwurdzeniowy Amlogic AML8726-MX, taktowany z prędkością 1,5 GHz, który ma do dyspozycji niestety tylko pół gigabajta pamięci RAM. Wydaje mi się, że "szarpnięcie się" na pełen gigabajt dużo by X2 pomogło - szczególnie jeżeli chodzi o multi-tasking, o czym szerzej piszę dalej. Pięciopunktowy multi-touch działa nieźle - tablet dobrze odpowiada na dotyk, pod warunkiem, że akurat się nie "zastanawia", co oczywiście się zdarza. Jednakże, przerwy nie wydłużają się zazwyczaj powyżej kilku dziesiątych sekundy. O dziwo, z tabletu da się korzystać nawet wtedy, gdy instalują się aplikacje, bądź ich aktualizacje. Owszem, wszystko zwalnia, a komfort pracy pikuje w doł, ale się da. Kto używał swego czasu GoClevera z Biedronki, wie że było z tym kiepsko.
Jak to wychodzi w praniu?
Krótko mówiąc - jest kiepsko, ale znośnie, co jest już zaletą. Podczas przełączania ekranów płynność pozostawia wiele do życzenia, ale nie jesteśmy skazani na pokaz slajdów. Używanie X2 nie sprawia, że już w pulpicie chcemy rwać włosy z głowy. Uruchamianie się aplikacji… z tym jest różnie. Raz tablet sprawuje się w miarę bezproblemowo, tak długo jak pamiętamy o zamykaniu zbędnych aplikacji. Innym razem, zdecydowanie zbyt często, z niewiadomych powodów programy nie odpowiadają, albo załączają się po paru sekundach. X2 ma wbudowane cztery gigabajty pamięci flash, którą możemy rozbudować kartą SD. Modułu Bluetooth i GPS nie stwierdzono. Nie to, żeby ktoś się go spodziewał. Zdjęcia zrobimy tylko aparatem przednim 0,3 megapiksela. Ta kamerka służy rzecz jasna wyłącznie do rozmów wideo. Jakość obrazu pozostawiam Waszej wyobraźni.
Za wyświetlanie grafiki odpowiada układ 3D MALI400MP. Tutaj Lark X2 pokazuje na co go stać, o ile można tak powiedzieć. Bez problemu zagrałem w Agry Birds Star Wars II i Temple Run 2. Po chwili wahania postanowiłem iść na całość i zainstalować nową grę moich małych braciaków (lat sześć) – Lego Speedorz. Niestety, nie udało się. Niemniej, znalazłem zastosowanie dla Larka FreeMe X2, modelu 7.1s – tanizna, którą bez strachu można włożyć w ręce rozbrykanego malucha. Tablet, który możemy bez obaw dać 2-3 letniemu dziecku, żeby sobie grał w Angry Birds, podczas gdy będziemy go karmić owsianką. Zachlapie się? Utonie w nocniku? Dziecko okaże się być przybyszem z obcej planety, a w pobliżu zabraknie kryptonitu i złamie go w pół? Nie ma sprawy – 200 złotych można odżałować.
Czas pracy to koszmar - producent podaje, że jest to pięć godzin, ale szczerze mówiąc, sądzę że podczas stałego posiedzenia, można by X2 rozładować w połowę tego czasu. Będąc w trybie czuwania padł po paru dniach. Dodatkowym problemem jest moduł Wi-Fi, który słabiutko łapie zasięg. Nigdy nie miałem jeszcze sytuacji, żeby zasięg nie mógł się przebić przez dwie ściany i drzwi.
Zauważyłem też dziwną sprawę odnośnie ładowania urządzenia przez port micro-USB. Bateria nie łapie na tyle dużo energii z zasilacza, żeby można było używać X2 gdy jest rozładowany, a podpięliśmy go do sieci. Trzeba dać mu trochę czasu, żeby złapał napięcie. Tego problemu nie ma, kiedy ładujemy X2 przez złącze "ładowarkowe". Zgadza się, Larka możemy ładować również zasilaczem ze specjalną wtyczką, przywodzącą na myśl stare Nokie.
Tablet, który wypierzecie bez żalu
Jako tablet dla małego dziecka, jako próba przez zakupem czegoś lepszego, Lark FreeMe 7.1s zdaje egzamin - ledwie, ledwie, ale zdaje. Niestety, to jedyne zastosowanie, jakie przyszło mi do głowy. Problemy z multi-taskingiem wykluczają wszelkie bardziej zaawansowane zastosowania, nawet jeżeli przebolejemy tragiczną jakość ekranu. Niska rozdzielczość sprawia, że tablet ten nie ma szans być czytnikiem, nawet bardzo prymitywnym czy zastępczym. Nawet biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny, nie jestem w stanie przekonać się, że powinienem wystawić wyższą ocenę. Tym bardziej, że ten ekran naprawdę boli, a nawet w tej cenie można znaleźć coś odrobinę lepszego. Tym bardziej, że obniżając cenę, trzeba mieć na względzie, żeby sprzęt miał zastosowanie. Adidosy pewnie zdaniem niektórych mają lepszy stosunek ceny do jakości od Adidasów, ale to nie znaczy, że są dobrym obuwiem.
http://www.youtube.com/watch?v=LZDO8wMU_yw&feature=youtu.be
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu