Pamiętacie jak Qualcomm zapierał się, że nie przekroczy graniczy czterech rdzeni, bo zwyczajnie nie ma to sensu? Okazuje się, że zweryfikowano plany n...
Pamiętacie jak Qualcomm zapierał się, że nie przekroczy graniczy czterech rdzeni, bo zwyczajnie nie ma to sensu? Okazuje się, że zweryfikowano plany na najbliższe miesiące i jednak zobaczymy dodatkowe rdzenie w Snapdragonach. Firma zapowiedziała właśnie potężne układy oznaczone numerkami 808 i 810. Co wniosą nowego na rynek mobilny?
Qualcomm nie tylko chce zaangażować się w produkcję procesorów wyposażonych w większą niż cztery liczbę rdzeni, ale również sukcesywnie zmierza w kierunku 64-bitowej architektury ARMv8. O ile korzyści z tego pierwszego ruchu są wymierne, o tyle na 64 bitach raczej nikt aktualnie nie skorzysta. Do smartfonów i tabletów z pamięcią 4 GB jeszcze nam daleko, a kto wie czy do 64-bitowego Androida nie dalej. Teoretycznie Intel już zaprezentował jądro, które jest w stanie efektywnie wykorzystać nową architekturę. Niemniej spójrzmy prawdzie w oczy - jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Co nowego ma dla nas Qualcomm? Firma przechodzi na architekturę big.LITTLE, a więc otrzymamy dwa klastry różniące się architekturą oraz częstotliwością. Rozwiązanie to w Snapdragonach ma działać w sposób nieco odmienny i bardziej efektywny niż dotychczas. Trudno powiedzieć, co to oznacza w praktyce. Qualcomm podaje jedynie, że będzie stosował tutaj autorską technologię do zarządzania rdzeniami. Jednocześnie nic nie będzie stało na przeszkodzie, by wszystkie one były aktywne w jednym momencie. Ma to być zasługą mechanizmu Global Task Scheduling.
Nowe procesory będą połączeniem rdzeni Cortex A53 i A57. W przypadku Snapdragona 810 będzie to połączenie cztery plus cztery, zaś w modelu 808 otrzymamy dwa rdzenie A57 i cztery A53. Całość zostanie wyprodukowana w procesie technologicznym 20 nm. Częstotliwości ani rozmiaru pamięci podręcznej jeszcze nie ujawniono.
Nowe SoC Qualcomma będą się dość znacząco od siebie różniły. Widoczne jest to chociażby w zastosowanych układach graficznych. Adreno 430 wbudowany w wyższym modelu będzie o 30 proc. szybszy od poprzednika z numerem 420. Obsłuży też wyświetlacze o rozdzielczości 4K i będzie wyposażony w sprzętowy dekoder i enkoder HEVC/H.265. W przypadku Snapdragona 808 zastosowanie znajdzie natomiast Adreno 418, który już jest porównywany do... Adreno 330. Wzrost wydajności ma w tym wypadku wynosi 20 proc., natomiast obsługa wyświetlaczy ograniczona zostanie do rozdzielczości 2K. Co istotne Snapdragon 808 nie otrzyma też sprzętowego enkodera HEVC/H.265.
Różnice są też widoczne w interfejsach pamięci. Snapdragon 810 obsłuży kości LPDDR4-1600 w trybie dual-channel. W przypadku słabszego Snapdragona 808 będzie to jednak w dalszym ciągu LPDDR3-933. Natomiast w obu procesorach znajdziemy wsparcie dla łączności LTE Cat. 6 (maksymalna prędkość 300 Mb/s) i Bluetooth 4.1. Poprawie ma też ulec komunikacja z satelitami GPS i zarządzanie energią.
Najgorzej w tym wszystkim wygląda data premiery. Nowe Snapdragony mają pojawić się na rynku nie wcześniej niż w pierwszej połowie 2015 roku. Oznacza to, że obecny rok w high-endzie upłynie pod znakiem procesorów ARMv7 z numerami 800, 801 i 805. Znacznie prędzej zobaczymy natomiast nowe, 64-bitowe układy ARMv8 przeznaczone dla dolnych segmentów rynku. Snapdragon 410 zadebiutuje już w trzecim kwartale br., a mocniejsze modele 610 i 615 (z czego ten ostatni z ośmioma rdzeniami big.LITTLE Cortex A53) w czwartym kwartale. Wszystkie one jednak mają charakteryzować się ciągle wyższym procesem technologicznym 28 nm.
Potwierdza się zatem to, o czym pisałem kilka dni temu. Segment Androida raczej nie powinien nas zaskoczyć w ciągu najbliższych miesięcy niczym szczególnym. Zresztą czy nowe Snapdragony 808 i 810 będą aż tak ogromną rewolucją? Jest więcej, mocniej, lepiej i zgodnie z najnowszymi standardami. Jednocześnie ciągle jednak nie ma żadnych konkretów w kwestii zarządzania energią. Odnoszę wrażenie, że Qualcomm dał tym ruchem pewne pole do popisu Intelowi, a być może również i Tajwańczykom z MediaTek.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu