Gry

PlayerUnknown's Battlegrounds wciąż niedopracowane. Producent może równie dobrze mieć to w nosie, bo gra znów pobiła rekord Steama

Paweł Winiarski
PlayerUnknown's Battlegrounds wciąż niedopracowane. Producent może równie dobrze mieć to w nosie, bo gra znów pobiła rekord Steama
Reklama

PlayerUnknown's Battlegrounds to dla mnie jedna z "tych" gier. Końcówkę każdego dnia spędzam ze znajomymi na jednej z dwóch map, świetnie się bawię, daję się porwać emocjom. Widzę jednak, że mimo wypuszczenia gry w wersji finalnej, ta wciąż potrzebuje wielu poprawek. Sęk w tym, że nikomu one nie przeszkadzają.

No bo jakby przeszkadzały, to by nie grali

Historia rynku gier wielokrotnie pokazała, że jeśli jakaś produkcja ma błędy i jest niedopracowana, gracze potrafią się od niej odwrócić. Potrafią też jej nie kupować lub zwyczajnie w nią nie grać - ostatnia odsłona przygód Batmana w wersji na PC była kiepsko zoptymalizowana, klienci wymusili więc jej wycofanie ze sklepów. W przypadku PUBG producenci przez wiele miesięcy mogli zasłaniać się wczesnym dostępem i machać tym hasłem przed oczyma każdemu, kto czepiał się optymalizacji, problemów z serwerami czy skromnej zawartości. Po grudniowej premierze pełnej wersji gry już nie mogą, a i tak nie dopracowano wielu rzeczy. Jasne, różnica względem wcześniejszych wersji jest spora, ale to wciąż nie jest moim zdaniem skończony produkt.

Reklama

Tyle tylko, że tu nikt nie będzie na twórcach wymuszał zmian, nikt nie będzie naciskał. Dlaczego? Bo nikt nie ma na to czasu, wszyscy grają.

PUBG pobiło własnie rekord Steama - chodzi o ilość jednocześnie grających osób. Dodam, że to nie pierwszy ustanowiony przez grę rekord i tak naprawdę od jakiegoś czasu pokonuje samą siebie. Ile?

3 106 358 graczy zalogowanych jednocześnie do gry. Dla porównania DOTA 2, która przez długi czas była królową tego rekordu, tych graczy miała ostatnio jedynie 704 938. Jak sami więc widzicie różnica jest kolosalna - a warto nadmienić, że DOTA 2 jest grą e-sportową i co ważniejsze darmową. Fenomen PUBG rozpędza się niesamowicie szybko, we wrześniu mówiło się o 1 342 857 jednocześnie zalogowanych graczy, przez kilka miesięcy udało się więc poprawić ten wynik ponad dwukrotnie. Oczywiście gratuluję i kompletnie nie dziwię się temu, że ludzie grają w PUBG. Ale to wcale nie znaczy, że nie mogę wytknąć błędów i niedociągnięć pełnej wersji gry.

Wiedzieliście, że Polygon (ten sam, który dał Wiedźminowi 3 ocenę 8/10) ocenił PlayerUnknown's Battlegrounds na...10/10? Też mnie ta gra fascynuje, nie umiem się od niej oderwać, ale maksymalna nota to jakiś żart. Również patrząc na inne recenzje - średnia ocen na Metacritic to 86, różnica jest więc znacząca.

PUBG to gra, która wciąż wymaga pracy, kolejnych aktualizacji, naprawiania błędów. Cały czas podnoszenie przedmiotów przy użyciu litery F działa kontrowersyjnie (no dobrze, źle) i trzeba otwierać całą listę itemów leżących obok żeby nie zabrać czegoś niepotrzebnego. Ponadto podczas podnoszenia cały czas występuje mały lag. Dodana podczas premiery druga mapa praktycznie całkowicie wyłączyła z rozgrywki mapę pierwszą - nie dało się w ogóle na nią wskoczyć. Po aktualizacji ustawiono to podobno 50/50, czyli szansa na obie mapy jest identyczna. Aha, jasne - 5 starć, 4 razy na starej, raz na nowej mówi wszystko. Gdzie w ogóle jest możliwość wyboru mapy? Przy dwóch niezaimplementowanie takiego mechanizmu to jakiś żart.

A optymalizacja? Jest lepiej, owszem. Ale nie rewelacyjnie - gra potrafi u mnie działać w 90-110 klatkach, potem przez dwie minuty w 60-70 (przy podobnej intensywności obiektów itp), by na przykład podczas przybliżania broni do policzka spaść do 40 fps. Oczywiście to wciąż lepiej niż blokada na 30 w przypadku Xboksa One X, ale nie jest ósmy cud świata jeśli chodzi o oprawę i wiele rzeczy można było zrobić lepiej. Raz na jakiś czas zdarza się nie dołączyć do meczu lub zobaczyć ekran informujący o wyłączeniu się gry. Przymknąłbym na to oko w fazie wczesnego dostępu, ale w stosunku do pełnej wersji nie ma już na to miejsca. Tak, jak na błędy z nienaliczaniem punktów po zabójstwach i wygranych starciach. Pobłażliwość graczy jest wręcz rozbrajająca.

Co dalej? Będą kolejne rekordy, które pokażą jednocześnie gdzie leży granica możliwości serwerów. PUBG będzie dalej kupowane, a gra dalej rozwijana. Ale nie sądzę by komukolwiek się spieszyło. Podobno przygotowanie jednej mapy trwa około 9 miesięcy - to ciekawa strategia, która na pewno będzie trzymać ludzi przy tej produkcji.

Reklama

źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama