Właściciele psów pewnie niejednokrotnie chcieli, by ktoś ich wyręczył w wyprowadzaniu zwierzaka. Zwłaszcza, gdy poranek był mroźny, wieczór deszczowy albo zmęczenie nie pozwalało zrobić kolejnego kroku. A gdyby tak zwierzak nie musiał wychodzić z domu, a jednocześnie nie pozostawiłby po sobie nieprzyjemnych "śladów". Sprawę rozwiązuje ponoć BrilliantPad.
Już nie musisz wychodzić z psem na spacer - wyręczy Cię BrilliantPad
Psy doczekały się kuwety. I to inteligentnej! A przynajmniej elektronicznej. Może takie rozwiązania są już dostepne na rynku, ja trafiam na nie po raz pierwszy. Chociaż czworonoga nie mam (posiadam chomika - ma cztery nogi, ale żyje w klatce), to zwróciłem uwagę na rozwiązanie, ponieważ w przeszłości w jednym z tekstów wspominałem o czymś podobnym. Co prawda miał to być robot sprzątający po zwierzaku i wyprowadzający go, a tego drugiego BrilliantPad na razie nie gwarantuje, ale i tak jest postęp. Właściciele mogą zacierać ręce.
Wspomniane urządzenie obsługuje tylko mniejsze psy i szczeniaki, jeśli ktoś posiada doga, to może już machnąć ręką. Zasada działania jest w miarę prosta: milusiński staje na urządzeniu, załatwia swoje potrzeby i odchodzi: płyn jest wchłaniany, nieczystości w formie stałej są zwijane - świetnie widać to na poniższym filmie. Urządzenie niweluje ponoć nieprzyjemny zapach, co jakiś czas trzeba zmieniać rolkę, ale człowiek się przy tym nie pobrudzi. Cena? W przedziale 100-200 dolarów. Dodam, że to projekt tworzony w ramach finansowania społecznościowego: w serwisie Indiegogo twórcy chcieli pozyskać 50 tysięcy dolarów, udało się zebrać tę sumę ze sporą nawiązką.
Wydaje się, że to świetne rozwiązanie: psy nie muszą wychodzić z domu. Ale jest jeszcze większy atut: właściciele nie muszą wychodzić z domu! I tu upatrywałbym sukcesu firmy, która stoi za tym produktem. Jeżeli sprzęt działa bez zastrzeżeń, a zwierzę przyzwyczai się do niego, to część osób pewnie zrezygnuje ze spacerów. Albo poważnie je ograniczy. I z jednej strony ma to swoje plusy, ponieważ wielu ludzi nadal nie sprząta po swoim psie (przynajmniej w Polsce), ale i wady są oczywiste: zwierzak stanie się więźniem.
Na temat robota wyprowadzającego, sprzątającego po psie, pisałem, gdy prezentowałem inny gadżet dla czworonogów - to był inteligentny podajnik karmy. Jeżeli ktoś skusi się na te dwie rzeczy, nie musi się przejmować ani karmieniem psiaka, nią jego wyprowadzaniem. Przynajmniej nie będzie na to poświęcał czasu każdego dnia. Można dłużej popracować czy pospać, wyjechać na weekend, zabalować ze znajomymi. I fajnie, wszystko jest dla ludzi, dobrze, gdy można się wspomóc takimi produktami. Gorzej, gdy staną się one codziennością. W pewnym momencie część właścicieli zapomni, że ma w domu zwierzaka.
Oferta takich maszyn będzie rosnąć, spotkałem się już np. z zabawkami sterowanymi z poziomu komputera czy smartfonu: można prowokować kota leżącego na domowej kanapie, siedząc przy laptopie w biurze. I jeszcze oglądać to ze znajomymi. Tyle, że znowu ogranicza się osobistą zabawę z milusińskim: przecież bawiliśmy się w pracy. Im więcej tej mechanizacji, tym bardziej zasadne staje się pytanie: po co ci właściwie zwierzak? Jeżeli nie masz dla niego czasu albo nie chcesz mu poświęcać uwagi, to czworonóg najwyraźniej źle trafił. Maszyna nic tu nie zmieni. Dodam przy tym, że powstają startupy dla zwierzaków, które pracują nie tylko nad urządzeniami.
Powtórzę: przy rozsądnym użytkowaniu te gadżety mogą pomóc. Ale myśląc o nich przypominam sobie sąsiada, który rano wyrzucał psa z domu, a ten sterczał przed drzwiami do klatki w nadziei, że ktoś go wpuści. Potem stał przed drzwiami do mieszkania. Gdyby facet miał BrilliantPad, pies pewnie nie dowiedziałby się, że istnieje świat poza tym małym mieszkaniem...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu