Apple Watch Ultra spędził kilka tygodni na dnie jeziora. Okazuje się, że takie ekstremalne warunki mu nie przeszkadzają — sprzęt działa bez zarzutu.
Apple Watch Ultra to najdroższy model inteligentnego zegarka od Apple, który firma wprowadziła na rynek w ubiegłym roku. Od początku budził on sporo dyskusji — głównie ze względu na swoją cenę. Dla jednych: całkowicie normalną (w końcu sprzęty o analogicznych możliwościach od konkurencji kosztują tyle samo, a nawet więcej), dla innych: kompletnie z kosmosu. Sporo też mówiło się na temat jego wielkości i wyglądu, które to również okazały się dość... polaryzujące. Dla jednych: absolutnie idealne, dla innych: nieakceptowalne. Ile ludzi, tyle gustów. Ale jak pokazuje historia zagubionego w jeziorze zegarka, to naprawdę trwały sprzęt. Daje radę przetrwać nawet kilka miesięcy na dnie dużego zbiornika wodnego.
Apple Watch Ultra wyłowiony po kilku miesiącach w jeziorze. Niespodzianka: wciąż działa!
Ta historia nie była kolejnym szalonym testem redakcji technologicznych, a smutnym zrządzeniem losu, przez który zegarek Apple Watch Ultra pierwszej generacji wylądował na dnie jeziora. Jeden z czytelników 9to5Mac podzielił się swoją opowieścią o tym, jak kilka miesięcy temu wybrał się na wycieczkę do Teksasu, gdzie korzystał z uroku lokalnych jezior. Jak się jednak okazało, choć silikonowy pasek od zegarka doskonale dawał sobie radę na co dzień — pod wodą nie był już taki stabilny. I kiedy jego właściciel był około metra pod wodą, rozpiął się, a sam zegarek... trafił na dno.
Jego właściciel robił co tylko w jego mocy, by zanurkować i odzyskać zgubę — ale nie udało się to ani jemu, ani wynajętemu przez niego w tym celu nurkowi. Żadnemu z nich nie udało się odnaleźć zegarka. Od niechcenia uruchomił on jeszcze specjalny komunikat, który pojawi się na ekranie potencjalnemu szczęściarzowi, któremu uda się znaleźć zegarek.
Udało się. Po trzech miesiącach właściciel zguby otrzymał telefon, że jego zegarek został odnaleziony. Po odebraniu od dobrej duszy która wyłowiła go z wody okazało się, że jest on cały pokryty brudem — ale większość z niego udało się usunąć bez większej gimnastyki. Na początku zegarek podobno nie chciał się włączyć — ale po kilku dniach na ładowarce, nareszcie ruszył i... działa. Jak zatem widać: trzy miesiące na dnie jeziora Apple Watchowi Ultra nie są tak straszne, jak można by tego podejrzewać!
To nie jest pierwsza historia ze sprzętem Apple i długim czasie spędzonym pod wodą w tle. Kilka lat temu głośno zrobiło się o wyłowionym z jeziora iPhone 11, który mimo że spędził w ekstremalnie nieprzyjaznych warunkach kilka miesięcy też działał. To takie historie które wywołują uśmiech i są godne zapamiętania, no i z pozytywów: nie są równie łzawe co kolejna opowieść o tym, jak to zegarek "uratował komuś życie". Bo warto zawsze pamiętać, że Apple Watch nie jest urządzeniem medycznym.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu