Czy popularne narzędzie AI może aspirować do miana wirtualnej przymierzalni?
Midjourney to obok Chat GPT moje ulubione narzędzie AI, z którym spędziłem sporo czasu, generując rozmaite wariacje obrazków. Korzystałem zazwyczaj – jak większość użytkowników – z komendy /imagine, wpisując wszystko, co przyjdzie mi do głowy, by uzyskać jak najbardziej pokręcony obraz. Jednak Midjourney to nie tylko tworzenie obrazów z tekstu, ale także łączenie dwóch różnych grafik w jedną całość. Stwierdziłem, że spróbuje „przymierzyć” garnitur, nakładając swoją twarz na zdjęcia produktowe. Nie wyszło doskonale, ale efekty i tak są intrygujące.
Chciałem przymierzyć garnitur, a zostałem NPC
O tym czym jest Midjourney i jak z niego korzystać wyjaśniałem w ogólnej publikacji o narzędziach AI, ale skupiłem się wtedy tylko na podstawowych promptach. Być może nie wszyscy wiedzą, że w Midjourney możemy też skorzystać z funkcji /blend, która umożliwia wygenerowanie obrazu na podstawie dwóch udostępnionych zdjeć lub grafik.
Zrobiłem więc szybkie selfie i pożyczyłem na potrzeby tekstu garnitur znanej włoskiej marki (tam, gdzie ubiera się diabeł). Nie tego się spodziewałem.
Jak zostać kreaturą za 50 zł miesięcznie
Na początek dla ułatwienia wgrałem do Midjourney zdjęcie samego garnituru, bo wydawało mi się, że przełożenie mojej głowy będzie dla AI prostszym zadaniem. Cóż, myliłem się. Każdy z obrazków wygenerowany przez Midjourney można jeszcze ulepszać, upgradeować i renderować na nowo. Wierzcie mi – robiłem co mogłem, by nie wyglądać jak postać z Gothica, ale… wyszło tak:
Ok, sztuczna inteligencja nie do końca poradziła sobie z przeniesieniem twarzy na garnitur, przez co efekt jest mocno rozmazany, ale nie ma się co poddawać. Przy drugiej próbie użyłem zdjęcia modela ubranego w garnitur, bo z moich wcześniejszych testów wynika, że AI lepiej radzi sobie z nakładaniem twarzy na twarz (zwłaszcza, jeśli są do siebie względnie podobne). Efekt? Coś pomiędzy Lordem Kruszwilem, a Justinem Bieberem – ale to wciąż znacznie lepiej, niż przy pierwszej próbie.
Na koniec w ramach szybkiego porównania dorzuciłem jeszcze bluzę Balenciagi, żeby sprawdzić, czy problem tkwi w garniturze, mojej twarzy czy może umiejętnościach sztucznej inteligencji. I w ten oto sposób zostałem członkiem meksykańskiego kartelu narkotykowego.
Tu oprócz samej facjaty rozjechały się też szczegóły bluzy, a nawet pojawiła się czarna plama, zapewne z koszulki, którą mam na sobie.
Jakie więc są wnioski? Cóż, Midourney może i jest świetnym generatorem grafiki, ale do wirtualnej przymierzalni jeszcze mu daleko. Zachęciłbym Was do samodzielnego wypróbowania, ale od teraz narzędzie stało się niestety płatne, o czym pisał dziś Kacper. Jeśli jednak nie szkoda Wam niespełna 50 zł za miesiąc eksperymentów, to zarejestrować możecie się pod tym adresem.
Stock image from Depositphotots
Źródła obrazków: Prada, Balenciaga
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu