Wyszukiwarka Google jest już szalenie wszechstronnym narzędziem. Znajdziemy tutaj pogodę, kursy akcji i walut, odpowiedzi na podstawowe pytania, dane ...
Wyszukiwarka Google jest już szalenie wszechstronnym narzędziem. Znajdziemy tutaj pogodę, kursy akcji i walut, odpowiedzi na podstawowe pytania, dane o artystach, filmach i muzyce, a także mapy i opinie na temat firm oraz lokali gastronomicznych. Prawdziwy kombajn. Wygląda na to, że teraz znajdziemy w wynikach wyszukiwania również przycisk "kup".
Jak informuje Wall Street Journal, przycisk służący do kupowania ma zostać oficjalnie zaprezentowany przez Google w ciągu nadchodzących tygodni. Co istotne, zostanie on osadzony wyłącznie w sponsorowanych wynikach wyszukiwania, w sekcji "Shop with Google". Póki co mówi się o tym rozwiązaniu w kontekście urządzeń mobilnych, gdzie zakupy uchodzą za trudne i bardziej czasochłonne niż na desktopach. M-commerce rozwija się w zawrotnym tempie, co najwyraźniej rozumie również Google, skoro otwiera się na takie pomysły.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że kliknięcie w taki przycisk kupowania nie przeniesie nas do sklepu, lecz otworzy kolejną stronę Google'a, gdzie będziemy mogli sfinalizować zakup. Kalifornijska firma występuje zatem tutaj w roli pośrednika - choć nie będzie pobierać procentu od sprzedaży, a jedynie opłatę za pojedyncze kliknięcia (czyli zupełnie tak, jak do tej pory). Podejrzewam, że skorzystają na tym usługi typu Google Wallet, a sama firma zdobędzie kolejne informacje na temat naszych preferencji zakupowych. Wydaje się to być rękawicą rzuconą innym platformom e-commerce, jak Amazon czy eBay.
Z jednej strony daje to szansę sprzedawcom na wygenerowanie większej sprzedaży. Szczególnie, że zakupom ma towarzyszyć system rekomendacji bazujący na ofercie tylko danego sklepu. Nowy mechanizm zredukowałby liczbę kliknięć potrzebny do sfinalizowania zakupu, a jednolity interfejs znacznie ułatwiłby cały ten proces, czyniąc go przewidywalnym i intuicyjnym. Ważne jest tutaj również to, że nowy mechanizm pozwoli małym sklepom internetowym zaistnieć w wynikach wyszukiwania i skutecznie rywalizować z Amazonem czy eBayem, gdzie sprzedawcy mogą liczyć na znacznie lepsze pozycjonowanie. To optymistyczny scenariusz, bo w rzeczywistości w Google sprzedawać będą ci, którzy wyłożą tutaj najwięcej pieniędzy - a więc najwięksi.
Z drugiej strony Google w ten sposób odbiera właściwie większość ruchu sklepom internetowym i zamyka cały proces sprzedaży w ramach swojej witryny. Dla jednych to dobrze, bo nie muszą tworzyć mobilnej strony internetowej i optymalizować jej pod katem zakupów na małym ekranie smartfona. Dla innych to tragedia. To może budzić kolejne wątpliwości ze strony władz europejskich, które już toczą z Google bój antymonopolowy. Teoretycznie nic im do tego, w praktyce Google obrywał za bardziej prozaiczne nowości.
Google nie tak dawno chwalił się, że w 10 krajach na świecie (w tym w USA i Japonii) liczba wyszukiwań na urządzeniach mobilnych jest większa niż na desktopach. Wobec takiej zmiany wprowadzenie przycisku kupowania tutaj wydaje się strzałem w dziesiatkę - szczególnie w kontekście problemów z efektywnym przejściem na m-commerce w wielu sklepach. Konsekwencje tego mogą być jednak różne. Sam jestem ciekawy, jak nowość zostanie przyjęta przez branżę e-zakupową oraz jak na to zareaguje Europa.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu