Naukowcom z Incheon National University udało się opracować nową technologię, które pozwoli uczynić panele słoneczne przeźroczystymi. Kto wie, może w przyszłości tę technologię uda się wykorzystać także w elektronice użytkowej?
Smartfon ładowany słońcem? Może pomogą w tym przeźroczyste panele
Zobacz też: Wracamy do telefonów, które wytrzymają tydzień na jednym ładowaniu?
Nowoczesne smartfony to urządzenia kompletne. Trudno czepiać się wydajności, designu czy aparatów fotograficznych. Uniwersalne sprzęty wielu zastępują cały pakiet urządzeń, jakie zwykliśmy niegdyś przy sobie nosić. Od lat mają jednak ciągle ten sam problem: czas działania na jednym ładowaniu. Od lat mówi się o zbliżającej się rewolucji — i póki co bez jakichkolwiek efektów. Faktycznie ze smartfonów możemy korzystać dłużej, ale nie ze względu na magiczne rewolucje, a "oszukiwanie" systemu. Akumulatory są wciąż takie same: to po prostu mniej prądożerne procesory, większe konstrukcje pozwalające upchnąć w nich większe akumulatory i wyjątkowo szybkie ładowanie pozwoliły zrobić krok naprzód. I skoro już nikt z zapartym tchem nie czeka na rewolucję w akumulatorach, to trzeba rozglądać się za innymi rozwiązaniami. A takowymi mogą okazać się przeźroczyste panele słoneczne — choć na tę chwilę można o nich rozprawiać wyłącznie w formie myślenia życzeniowego.
Zobacz też: Wybieramy smartfony z najlepszą baterią. Te urządzenia nie proszę co chwila o ładowarkę
Przeźroczyste panele słoneczne mogą okazać się ciekawym rozwiązaniem także dla... smartfonów?
Koreańskim naukowcom udało się opracować panele słoneczne które są zupełnie przeźroczyste. Pozwoliła na to kombinacja półprzewodników z tlenku niklu i dwutlenku tytanu. Brzmi futurystycznie — owszem. I choć panele słoneczne są wykorzystywane na co dzień na całym świecie, to jeszcze nie widzieliśmy ich w takiej konfiguracji. Jeżeli technologię te uda się odpowiednio zminimalizować i dostosować do standardów skrywanych w kieszeniach urządzeń, można się rozmarzyć że... smartfony będą mogły "ładować się same". Póki co to bardzo życzeniowa wizja, ale kto wie - może za kilka lat takie rozwiązanie faktycznie ma szansę trafić do niewielkich urządzeń elektronicznych.
Zobacz też: Grafenowa bateria, 15 sekundowe ładowanie i miliard dolarów na stole
Nawet jeżeli takie rozwiązanie faktycznie udałoby się zaimplementować, to raczej miałoby ono nikłe szanse, by stać się podstawowym zasilaniem. Ale przyznam, że jako użytkownik liczący się z każdym procentem baterii podczas wyjazdów (smartfon jest moim portfelem, mapą, boarding passem do samolotu, a nierzadko też kluczem do noclegu) — z otwartymi ramionami powitałbym takie wsparcie. I tak - nie ruszam się wówczas bez power banka, ale zawsze dodatkowe wsparcie byłoby miłym dodatkiem. Może wówczas nie bałbym się uruchamiać mobilnych gier będąc w drodze ;-)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu