Unia proponuje dostępność części zamiennych do smartfonów przez 5 lat. Czy to nie za mało, czy wręcz przeciwnie - dużo za długo?
Kiedy kupujemy nowy telefon, zazwyczaj wszystko w nim działa praktycznie perfekcyjnie. Aplikacje odpalają się w mgnieniu oka, nie ma błędów, bugów czy czegokolwiek, co psułoby nam doświadczenie z jego użytkowania. I jeżeli traktowalibyśmy smartfony jak każde inne urządzenia - samochody, pralki, lodówki etc., to wiadomo, że zachowanie ich w dobrym stanie technicznym sprawi, że posłużą nam one długo. I w większości przypadków - tak właśnie jest. Jeżeli mówimy o dzisiejszych flagowcach, wiadomo że za 3 lata wciąż będą tak samo szybkie i wydajne oraz, że ta wydajność w zupełności wystarczy.
Polecamy na Geekweek: Wystarczy 21 dni, żeby wyrobić nowy nawyk? To szkodliwy mit!
Dlatego też jestem wielkim fanem europejskiej regulacji, zmuszającej do aktualizowania systemu operacyjnego, poprawek bezpieczeństwa i dostępności do części zamiennych przez przynajmniej 5 lat od premiery urządzenia. Jednocześnie jednak, spotkałem się z głosami, że "5 lat to za mało" i smartfony powinno naprawiać się dłużej. I o ile chciałbym (bardzo) zgodzić się z tym twierdzeniem, to mam tu jedną, krytyczną uwagę
Każdy smartfon ma, niestety, "datę przydatności do spożycia"
Jeżeli popatrzymy na telefony sprzed 10 lat, a więc z 2013 roku, jak Galaxy S4 czy HTC One (a więc - flagowce), to zobaczymy, że o ile teoretycznie mogą one wykonywać wszystkie zadania, które potrafią dzisiejsze urządzenia - zrobią zdjęcie, połączą się z internetem czy odpalą apkę, to nijak ich podzespoły nie są dostosowane do tego, by zapewniać doświadczenie na jakimkolwiek "akceptowalnym" poziomie, jeżeli chodzi o współczesne programy. Owszem - można zainstalować Androida 13 na Samsungu Galaxy S2, ale nie sądzę, by ktokolwiek chciał realnie takiego smartfona używać.
Musimy niestety pogodzić się z faktem, że przez rozwój technologii i nowe funkcje, które dziś mają telefony, jednocześnie nawet dla casualowego użytkownika istnieje pewien niewidzialny limit po którym wymiana sprzętu jest zwyczajnie konieczna, jeżeli dalej chce komfortowo (słowo-klucz) korzystać z urządzenia. Takie podejście jest dodatkowo wspierane przez producentów, którzy dla naprawdę starych urządzeń wyłączają niektóre usługi, jak np. dostęp do sklepu z aplikacjami.
Pamiętajmy też, że mówimy tu o flagowcach - średniopółkowce swój czas rynkowego życia będą miały krótszy przez słabsze SoC. Dlatego też zawsze kluczowym elementem smartfona jest dla mnie zawsze procesor - to on zapewnia urządzeniu długowieczność i nie ma co do tego dyskusji.
Jednak jest też druga sprawa - co z ludźmi dla których telefon to... telefon
Oczywiście, natychmiast w takim momencie muszę zaadresować jedną kwestię - tak, są ludzie, którzy nie dbają o to wszystko. Którzy mają smartfona, bo muszą go mieć, a najchętniej to w ogóle używaliby telefonu z fizycznymi przyciskami. I tak - takich osób jest cała masa, często korzystająca z telefonu do dzwonienia, nigdy nie łącząc go najprawdopodobniej z internetem. Wystarczy rozejrzeć się w komunikacji miejskiej, by zobaczyć Samsungi Galaxy sprzed 7-8 lat. Czy jeżeli takim osobom zepsuje się smartfon, to nie powinny mieć one możliwości naprawy?
Powinny, natomiast pamiętajmy też, że takie osoby raczej nie będą korzystały z flagowych urządzeń (co oczywiście nie jest regułą) i przez to nawet przy dostępności części w razie zniszczenia bardziej opłacalne (choć boli mnie, kiedy to mówię) będzie kupno po prostu nowego, tańszego urządzenia. Pamiętajmy bowiem, że wyprodukowanie i trzymanie części zamiennych to także koszt nie tylko dla producenta, ale też - dla środowiska. Gdzieś więc tę granicę postawić trzeba, by nie produkować zamienników które nigdy nie zostaną wykorzystane.
Ile więc powinno się serwisować smartfony?
W zupełności zgadzam się z tym, że, szczególnie w przypadku flagowców 5 lat to minimum, jednak 10 wydaje się już przesadą. O ile telefon z 2018 roku jest dziś w zupełności używalny (sam korzystam z takiego z 2019), to taki z 2013 wydaje się już lekką przesadą. Dlatego moim zdaniem 7 lat wydaje się "optymalną" wartością dla flagowców. W przypadku tańszych urządzeń (takich za, powiedzmy, 1000 zł) to wsparcie mogłoby się ograniczać do 5 lat, chociażby ze względu na fakt, że mała część z nich dociągnie w ogóle do tej wartości ze względu na wydajność.
A jak sprawa ma się waszym zdaniem? Popieracie głosy, że 5 to za mało w kwestii naprawy smartfonów czy wręcz przeciwnie - za dużo, patrząc na to, że większość osób i tak zmieni telefon wcześniej?.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu