Motoryzacja

Dostał mandat za prędkość, chciał podważyć pomiar i słono za to zapłacił

Kamil Pieczonka
Dostał mandat za prędkość, chciał podważyć pomiar i słono za to zapłacił
Reklama

Kilka dni temu napisał do nas anonimowy czytelnik, który podzielił się aktami swojej sprawy sądowej dotyczącej przekroczenia prędkości. Chciał podważyć pomiar policyjnego radaru, ale mu się nie udało i musi za to słono zapłacić.

Chciał być mądrzejszy, sporo za to zapłaci

Czytelnik, który wysłał do nas akta swojej sprawy zrobił to z anonimowego adresu email i nie podał swoich danych, więc chyba zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę w tej sytuacji nie ma za bardzo się czym chwalić. 23 sierpnia 2023 roku podróżował drogą DK81 w Katowicach (ul. 73 Pułku Piechoty) samochodem marki Skoda. Na ograniczeniu prędkości do 70 km/h według policyjnego pomiaru podróżował z prędkością 102 km/h, co oznacza przekroczenie o 32 km/h. W wyniku tego wykroczenia został ukarany mandatem karnym w wysokości 800 złotych, zgodnie z obowiązującym obecnie taryfikatorem.

Reklama

Czytelnik miał jednak wątpliwości dotyczące poprawności pomiaru prędkości, twierdził, że licznik w jego samochodzie podawał inną prędkość, a czas pomiaru nie zgadza się z czasem GPS na filmie z kamerki samochodowej. W związku z tym nie przyjął mandatu i sprawa została skierowana do sądu. 3 listopada 2023 roku odbyła się rozprawa w pierwszej instancji, Sąd Rejonowych w Katowicach podtrzymał karę grzywny w wysokości 800 złotych i zasądził 150 złotych kosztów sądowych. Czytelnik jednak nie chciał dać za wygraną i się odwołał, domagając się zbadania poprawności pomiaru jaki został wykonany przy pomocy urządzenia LTI 20/20 TruCAM II w danej sytuacji.

24 stycznia 2024 roku odbyło się drugie posiedzenie sądu, w którym na świadka wezwano policjantkę, pełniącą służbę wraz z kolegą, który wykonał pomiar 23 sierpnia 2023 roku. W trakcie przesłuchania oskarżony czytelnik chciał zwrócić uwagę, że możliwość przekłamania pomiaru z racji nie zastosowania się do instrukcji obsługi wyżej wymienionego urządzenia. Tutaj jego linia obrony jednak się nieco posypała, bo dziwnym trafem wspomniane wcześniej nagranie z kamerki samochodowej zostało "nadpisane", a Czytelnik zaczął tłumaczyć, że ograniczenie do 70 km/h na tamtym odcinku drogi nie ma sensu. Policjantka natomiast potwierdziła wersje jakoby pomiaru dokonano zgodnie ze sztuką, składając obszerne wyjaśnienia. W rezultacie sąd powołał biegłego z zakresu ruchu drogowego i urządzeń pomiarowych, który miał wykonać ekspertyzę i odpowiedzieć na pytanie, czy pomiar wykonany był prawidłowo.

Ekspertyza ma 22 strony A4 i nie sposób przytoczyć jej w całości. W jej ramach biegły udał się na miejsce interwencji, wykonał własne pomiary tym samym urządzeniem, które było użyte tej feralnej sierpniowej nocy i wykorzystał nawet samochód tej samej marki i podobnego koloru. Jego wnioski są jednoznaczne, pomiar został wykonany prawidłowo, a jedyne co można poddać w wątpliwość to błąd pomiarowy urządzenia, który przy prędkości do 100 km/h wynosi około 3 km/h. Biegły stwierdził zatem jednoznacznie, że Czytelnik poruszał się z prędkością od 99 do 105 km/h, więc w najlepszym dla niego przypadku przekroczył prędkość o 29 km/h. 16 kwietnia 2024 roku Sąd Rejonowy w Katowicach bazując na zeznaniach i opinii biegłego podtrzymał wcześniejszy wyrok. Czytelnik musi zapłacić grzywnę 800 złotych i koszty sądowe w wysokości 3049 złotych.

Ku przestrodze, czasami lepiej przyznać się do błędu

Nie czerpie żadnej przyjemności z kopania leżącego, ale w tym konkretnym przypadku próba uniknięcia mandatu była od samego początku skazana na porażkę. Owszem, w sieci można znaleźć wiele historii osób, które rzekomo udowodniły błędny pomiar prędkości i wygrały sprawę w sądzie. W tym konkretnym przypadku od samego początku nie było ku temu wielkich podstaw, a sam Czytelnik musiał sobie zdawać sprawę z tego z jaką prędkością jechał. Mimo tego szedł w zaparte i zamiast 800 złotych grzywny, musi zapłacić niemal 5 razy więcej. Nie wspominam już nawet o kosztach jakie ponosi społeczeństwo z racji zaangażowania wielu osób w wyjaśnienie tej sprawy do końca.

Rozumiem frustrację związaną z otrzymaniem kary za przekroczenie prędkości, ale gdzieś powinna być jakaś granica przyzwoitości. Opisujemy tę sprawę niejako ku przestrodze, bo rzadko kiedy w sieci można znaleźć opisy niepowodzeń w walce z błędnymi pomiarami prędkości wykonanymi przez Policję. Tym razem dobitnie udowodniono, że pomiar był prawidłowy i wykonany zgodnie ze sztuką. Chciałbym wierzyć, że tak jest za każdym razem, żeby takie postępowania sądowe zajmujące niemal 8 miesięcy nie były potrzebne.

źródło grafiki: Depositphotos/Google Maps

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama