Konsole

Przeglądarka internetowa nie będzie dostępna na start Switcha. No i co z tego?

Kamil Świtalski
Przeglądarka internetowa nie będzie dostępna na start Switcha. No i co z tego?

Nintendo Switch na starcie nie będzie oferował użytkownikom przeglądarki internetowej. Mam jednak spore obawy, że większość użytkowników najzwyczajniej w świecie by tego... nie zauważyła.

Przeglądarka, a raczej jej brak, w najnowszej konsoli Nintendo Switch od wczoraj stała się w sieci tematem przy którym dyskusja nie ustaje. Przy okazji szumnie powróciła też kwestia braku wsparcia dla usług VoD — nie będzie tam Netflixa, nie będzie też Hulu i spółki. Przynajmniej na początku. Ludzie narzekają, dyskusjom nie ma końca i każda ze stron ma swoją rację. Bo jak to, przecież Wii U miało przeglądarkę (i to taką, z której mogliśmy korzystać nawet podczas gry!). Nie brakowało jej w 3DSie, a jakby przymknąć oko na niedogodności, to nawet na Nintendo DS. A teraz, w 2017 roku, pojawi się konsola w której jej zabraknie.

I z jednej strony rozumiem rozżalenie — w końcu przeglądarka internetowa to od wielu lat na konsolach standard. Co z tego, że korzystanie z nich jest masakrycznie niewygodnie, a większość ludzi włącza je może raz — z ciekawości. Noooo, przy dobrych wiatrach zdarzy się parę kolejnych — przez przypadek, nie trafiając w odpowiedni kafelek, albo w pośpiechu za mało razy kliknąwszy strzałkę na padzie. Pewnie są wyjątki, jak od każdej reguły. Ale to trochę jak z ludźmi, którzy twierdzą że przenośna konsola do grania wspaniale sprawdza się jako odtwarzacz muzyki.

Switch — konsola do grania

Przy pierwszych narzekaniach — tych po rewelacjach że w Netflix na Switchu nie podziała na starcie, prezes Nintendo od razu tłumaczył, że ma to być sprzęt do grania — i na tym skupiła się uwaga twórców. Podobnie zresztą sprawy mają się w przypadku przeglądarki:

Jeżeli chodzi o przeglądarkę internetową... wszystkie nasze siły włożone zostały w stworzenie Switcha jako świetnej platformy do gier — dlatego, przynajmniej na starcie, jej nie będzie.

Uwielbiam Nintendo, to prawda. Zagrywam się na ich sprzętach od wielu generacji, i choć nie zawsze popieram decyzje firmy, to akurat tutaj... trudno mi się nie nie przytaknąć Tatsumi'emu Kimishimie. Bo choć zakładam że powodów dla których sprzęt nie dostał przeglądarki jest więcej (przypominam: w ostatnich latach pojawiły się metody hakowania konsol, które jako dziurę wykorzystały właśnie ją), to naprawdę taki lament nie jest potrzebny, a konsolę NAPRAWDĘ używamy głównie do grania. Co więcej —  Nintendo doskonale wie, że siedząc przed konsolą, obok siebie mamy smartfon czy tablet. Przecież wykorzystamy je do komunikacji w grach online.

Tym samym cała ta afera i narzekanie wydaje mi się za bardzo rozdmuchane. Po pierwsze — może faktycznie niebawem doczekamy się przeglądarki. Po drugie — wkładanie sił w jej przygotowanie teraz, kiedy pewnie masa ważniejszych szczegółów czeka na dopracowanie, byłaby nierozsądna. Szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że zapotrzebowanie na nią jest praktycznie równe zeru.

No bo gracze, przyznajcie sami: jak często przeglądacie sieć na podłączonych do telewizora konsolach? Ja — mimo że mam cały zestaw konsol pod telewizorem, zrobiłem to dosłownie dwa razy. Przed laty, z ciekawości, na PS3, a drugi przy okazji testów Wii U — właśnie na niej. Co więcej — nie zapowiada się, aby miało to ulec zmianie...

Źródło: Time

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu