Każdy z nas miał chyba sytuację, kiedy chciał kupić sobie coś lepszej jakości aby posłużyło przez wiele lat. W grę chodzi wtedy zazwyczaj większa kwota i rozpoczyna się wertowanie recenzji, co warto kupić. Czasami okazuje się jednak, że sam zakup to dopiero początek...
Kupiłem nóż, ale na to nie byłem przygotowany
Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że przydałby mi się w kuchni porządny nóż szefa kuchni, taki który nie będzie tępił się po trzech ruchach na bambusowej desce do krojenia. Nie śpieszyło mi się, więc jak przystało na "cebularza" ustawiłem alert na popularnym serwisie z promocjami i czekałem. Po kilku tygodniach jest, japoński nóż santoku z twardej stali w całkiem przyzwoitej cenie - 150 PLN. Długo się nie zastanawiałem, bo już dwie albo trzy takie promocje mi uciekły i kliknąłem przycisk "Kup". Chwilę później zagłębiłem się w komentarze na tym samym serwisie, gdzie zawsze pojawiają się osoby twierdzące, że nie warto tyle płacić, lepiej kupić inny nóż, który kosztuje 500 PLN, ale za to będzie jeszcze lepszy. No dobra, pewnie to i prawda, ale nie dajmy się zwariować, przesiadka ze zwykłych noży po 10-20 PLN sztuka, na taki za 150 PLN i tak jest sporym krokiem naprzód, przynajmniej w moim mniemaniu.
Nóż jest nowy i ostry, spełnia swoje zadania wyśmienicie i jestem bardzo zadowolony z tego zakupu, ale zaraz pojawia się kolejna wątpliwość. Nic nie trwa wiecznie, każdy nóż trzeba kiedyś naostrzyć i powstaje pytanie czym to robić. Szybka lektura kilku tekstów w Google i już wiem, że moja ostrzałka z obrotowym kamieniem za 20 PLN do niczego się nie nadaje. Ba w sieci dominują opinie, że przy jej pomocy można tylko nóż popsuć, co daje mi trochę do myślenia. Może moim problemem nie była stal z jakiej wykonane są tańsze noże, a sama ostrzałka? Trzeba by się zatem doszkolić z tematyki ostrzenia noży, a najlepszy ku temu jest oczywiście YouTube. 5 filmów i 1,5 godziny później byłem już sporo mądrzejszy, ale nie oszukujmy się, nie jestem pasjonatem i nie mam czasu bawić się w ostrzenie noża na kamieniu. Szukam więc dalej, przecież muszą być jakieś półśrodki.
Nie chciałem tego, ale siłą rzeczy straciłem kolejne godziny na wertowaniu filmów, gdzie autorzy porównywali różne metody ostrzenia noży i naprawdę mam za to dla nich wielki szacunek. Nie mam ochoty doktoryzować się z tak prozaicznej czynności, ale chciałbym dostać obiektywną opinię co najlepiej się sprawdza. Po 2 godzinach już wiedziałem czego potrzebuje, tylko szybko okazało się, że dobra ostrzałka jest droższa, niż nóż który kupiłem... Na to nie byłem przygotowany, ale szczerze mówiąc to mógł być znacznie bardziej sensowny zakup więc się przemogłem. Tym bardziej, że cena w polskich sklepach okazała się zawyżona (~300 PLN), ale na szczęście mamy Amazon gdzie znalazła się oferta za połowę tej kwoty. W ten sposób kupując nóż, wydałem drugie tyle na ostrzałkę i poświęciłem dobre kilka godzin życia aby uzupełnić swoje braki w wiedzy. Czy było warto?
Korzystajmy z łatwego dostępu do informacji
Jaki jest morał z tej historii? Z jednej strony ilość informacji jakie mamy w internecie może nas przytłaczać. Taka prozaiczna czynność jak zakup noża i później ostrzałki wyrasta do rangi wielkiego wydarzenia, na które można poświęcić kilka godzin aby wybrać jak najlepiej. 20 lat temu tylko zawodowcy przejmowali się jakością swoich noży, reszta kupowała to co było w najbliższym sklepie. Warto jednak docenić, że ta cała specjalistyczna wiedza jest dostępna na wyciągnięcie ręki i w dodatku całkowicie za darmo. Liczba filmów traktująca na temat wyboru noży czy ostrzałek jest wręcz przytłaczająca.
Czy żałuje czasu jaki poświęciłem na pogłębienie swojej wiedzy? Ani trochę, nie żałuje też wydanych pieniędzy, bo jak się okazało ta moja ostrzałka za 20 PLN faktycznie do niczego się nie nadaje. Potraktowałem swoje stare noże nowym nabytkiem i okazało się, że odzyskały dawną ostrość, teraz w sumie ten super japoński nóż nie jest mi już taki potrzebny... ;-)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu