Tydzień temu Proton udostępnił nową usługę Proton Docs - wszystkim swoim użytkownikom, również tym, korzystającym z darmowego konta. Zdążyłem ją już przetestować, oto moje pierwsze wrażenia.
Proton Mail zadebiutował na rynku dokładnie 10 lat temu, dziś jego twórcy udostępniają już swoim użytkownikom szereg innych usług, takich jak Proton Calendar, Proton VPN, Proton Pass, Proton Drive, a teraz również Proton Docs.
Wszystkie te usługi cechuje pełne szyfrowanie end-to-end, nie inaczej jest z nową usługą Proton Docs.
Tworzenie dokumentów w Proton Docs
To do bólu prosty i przejrzysty edytor tekstu, w którym nie znajdziecie multum funkcji, znanych chociażby z Google Docs czy Microsoft Word Online, a jedynie podstawowe formatowanie tekstu. Niemniej dla wielu osób będzie to w zupełności wystarczające do tworzenia i edycji.
Mowa więc tu o formatowaniu tytułów czy śródtytułów, zmianie czcionek (tylko kilka do wyboru) czy ich wielkości, pogrubienia, pochylenia czy przekreślenia, no i wypunktowania, wstawienia cytatów czy kodów, linków, zdjęć czy tabel.
Każdy stworzony dokument możemy pobrać w formatach .docx, .html, .txt o .md, nie zabrakło też podglądu historii zmian w dokumentach oraz udostępniania do podglądu lub edycji współpracownikom, w celu wspólnej edycji.
Oczywiście, przy wspólnej edycji można oznaczać tekst i zostawiać do niego komentarze, zupełnie tak samo jak w Google Docs.
Wszystkie utworzone dokumenty zapisują się w Proton Drive, gdzie do dyspozycji w darmowej wersji mamy 5 GB miejsca na dane, bez współdzielenia z pocztą, czyli niezależnie od pojemności posiadanej skrzynki na Proton Mail.
Otwieranie dokumentów w Proton Docs
Z tworzeniem dokumentów w zasadzie każdy edytor tekstu radzi sobie dobrze, gorzej jest z otwieraniem już stworzonych. Pobrałem na Google Docs i Proton Docs jakiś losowy dokument, który otrzymałem dziś na skrzynkę.
Google Docs otworzył go w wersji niemal 1:1, tak jak to widać w Microsoft Word Online.
Z kolei Proton Docs nieco go rozwalił, łącznie z osadzonymi obrazkami (nie pobrał też obrazków ze stopek). Odtworzył za to wypunktowanie, cytaty czy pogrubione fragmenty tekstu. Nie jest to jednak 1:1 odtworzony dokument, wynika to pewnie z faktu, iż jest tu z góry narzucona i sztywna szerokość, nie można jej zmniejszać czy zwiększać.
Do tego brak podziału na nagłówek, główny dokument i stopka sprawia, że nie jest to pełnoprawny edytor tekstu, pokusiłbym się nawet, iż bliżej mu do notatnika, ewentualnie do różnych około podobnych narzędzi do tworzenia tekstów, jak to, z którego ja na co dzień korzystam - Calmly Writer (polecam).
Niemniej, jeśli ktoś już korzysta z szyfrowanej poczty Proton Mail, to i pewnie zależy mu na szyfrowanych dokumentach. Wówczas, Proton Docs będzie się dla niego doskonale sprawdzał, zarówno przy ich tworzeniu, jak i odbieraniu i otwieraniu czy przesyłaniu dalej.
Aczkolwiek tu też jest jeszcze trochę do poprawy, bo o ile otrzymany w załączniku poczty na Proton Mail dokument, można podejrzeć bez wychodzenia ze skrzynki, to nie możemy go od razu zapisać na Proton Drive do edycji. Trzeba najpierw pobrać go na dysk swojego urządzenia i dopiero później wgrać do Proton Drive.
Myślę jednak, że akurat ten element możliwie szybko zostanie poprawiony, natomiast zrównanie się z funkcjonalnością Google Docs, może zająć dużo więcej czasu, jeśli oczywiście Protonowi będzie na tym zależało.
Źródło: Blog Proton.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu