Samsung

Project Zero, czyli następca Galaxy S5

Maciej Sikorski
Project Zero, czyli następca Galaxy S5
12

Samsung startuje od zera. Konkretnie od Projektu Zero. Takie wewnętrzne korporacyjne oznaczenie otrzymał podobno smartfon Galaxy S6, który powinniśmy zobaczyć za kilka miesięcy. Koreańczycy postanowili ponoć stworzyć nowego flagowca od podstaw i zaskoczyć rynek efektem swoich prac. Prawdopodobne? Po...

Samsung startuje od zera. Konkretnie od Projektu Zero. Takie wewnętrzne korporacyjne oznaczenie otrzymał podobno smartfon Galaxy S6, który powinniśmy zobaczyć za kilka miesięcy. Koreańczycy postanowili ponoć stworzyć nowego flagowca od podstaw i zaskoczyć rynek efektem swoich prac. Prawdopodobne? Podejrzewam, że pewne - azjatycki gigant nie ma wyboru.

Branża plotkuje na temat Galaxy S6. Dziwię się, że temat został poruszony dopiero teraz i wcześniej niewiele mówiło się o następcy modelu S5. Może to kolejny dowód na to, że wokół projektu dzieje się coś szczególnego i mamy do czynienia z ciszą przed burzą? Do premiery pozostało jeszcze sporo czasu, ale doświadczenia z przeszłości nauczyły mnie już, że ten biznes nie znosi próżni i żyje spekulacjami - w dniu premiery urządzenia X mówi się już o jego następcy. A o szóstej odsłonie Galaxy S cicho. Przynajmniej do niedawna.

Pogłoski, które pojawiły się w Sieci niewiele wyjaśniają, pozostaje po nich więcej pytań, niż odpowiedzi. Jeśli wierzyć przeciekom, to Samsung nie zamierza poprawiać obecnego flagowca i sprzedawać go jako szóstki: Project Zero ma być, jak sama nazwa wskazuje, tworzeniem od podstaw. Nowy wygląd, pewnie nowe funkcje, może w ogóle zmiana podejścia do tematu. Nowych podzespołów raczej się nie spodziewam, bo tu Samsung nagle niczego nie wymyśli. Chociaż z drugiej strony... Pożyjemy, zobaczymy - lepiej nie podsycać zainteresowania sprzętem, bo w dniu premiery może się okazać, że przełomu nie ma i znowu pojawi się jęk zawodu.

Tym razem byłby on naprawdę głośny. Właśnie dlatego zakładam, że pogłoski znajdą potwierdzenie w rzeczywistości i zobaczymy całkowicie nowego flagowca z linii Galaxy. Samsung musi go dostarczyć na rynek. I w tym przypadku nie sprawdzi się odpowiedź, że Samsung nic nie musi - ostatni raport kwartalny pokazał, że firma zaliczyła wpadkę w segmencie smartfonów i trzeba działać. Zwłaszcza, że coraz mocniej naciskają chińscy producenci, a jeden z największych rywali, czyli Apple dokonał nowego otwarcia w swojej ofercie. Osoby, które interesują się tą branżą po premierze nowych iPhone'ów zapewne zadawały sobie pytanie: co teraz zrobi Samsung?

Jeżeli nie zrobi nic, a rozumiem przez to lekkie podrasowanie wyglądu i dodanie bonusów, z których będzie korzystał niewielki odsetek użytkowników, to zrobi się źle. Nowy Galaxy w takiej wersji prawdopodobnie sprzedawałby się gorzej od poprzednika, rynek odbierałyby mu nie tylko smartfony Apple, ale też LG, Lenovo czy Huawei. W tych ostatnich przypadkach jest solidnie, a przy tym taniej i coraz szerzej się o tym mówi, więc Samsung straci przewagę wynikającą z technologicznego oraz jakościowego "zapóźnienia" konkurencji.

Cały czas mowa o flagowcu, a przecież jasne jest, że to tylko część rynku - losy Samsunga, nawet ich mobilnego oddziału nie zależą od jednego telefonu. To prawda, ale to na flagowcu zarabia się duże pieniądze (przynajmniej zarabiał je Samsung), to flagowiec ciągnie resztę oferty. Koreański producent na popularnej marce Galaxy wypromowanej przez flagowca zbudował olbrzymi biznes. I prawdopodobnie będzie chciał go utrzymać - pomóc może w tym nowa "lokomotywa".

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu