Samsung

Nie da się naprawić aparatu w Galaxy S20 Ultra za 6 tysięcy złotych. Żenująca wpadka Samsunga

Paweł Winiarski
Nie da się naprawić aparatu w Galaxy S20 Ultra za 6 tysięcy złotych. Żenująca wpadka Samsunga
Reklama

Muszę przyznać, że jestem zdziwiony. O problemach z autofokusem w najdroższym flagowym Samsungu Galaxy S20 Ultra wiedziano od premiery (a w sumie nawet chwilę wcześniej) i koreańska firma potrzebowała ponad dwóch miesięcy by uporać się z tym zagadnieniem. Chociaż "uporanie się" jest określeniem mocno na wyrost.

Ogromna matryca, czyli proszenie się o problemy?

Samsung przez wiele lat wyznawał zasadę, że wielkość matrycy nie ma znaczenia. Wystarczy spojrzeć choćby na Galaxy S9, S10 czy Galaxy Note 10 - we wszystkich tych smartfonach główne aparaty dostały matryce o rozdzielczości 12 megapiskeli. Czy to za mało? iPhone 11 i jego świetne zdjęcia udowodnił niedawno, że nie, natomiast Samsung najwyraźniej nie chciał być w tyle z konkurencją, która dawno już zainwestowała w dużo większe matryce nawet w tańszych modelach smartfonów. Efekty były różne, ale cieszę się z tego co udowodniły - większa matryca to oczywiście wiele korzyści, ale nie sprawi magicznie, że zdjęcia będą o wiele lepsze. Więc te smartfony, które robiły przeciętne fotki, a w nowszych modelach dostały większe matryce, nie poprawiły jakości finalnych zdjęć.

Reklama

Mocno odmienione podejście zaprezentował Samsung Galaxy S20 ultra, w którym umieszczono matrycę o wielokrotnie większej rozdzielczości. Nie bawiono się już w żadne 48 czy 64 megapiksele, Samsung poszedł grubo i od razu zaproponował 108 megapikseli. I na dobrą sprawę wszystko byłoby super, bo używając tej matrycy dostajemy świetnie wyglądający efekt głębi (choć nie da się go wyłączyć) oraz imponującego zooma, który w pewnym momencie zaczyna korzystać z dużej matrycy i wycinać fragmenty kadru by jeszcze bardziej zbliżyć obiekty. Niestety to również potencjalne problemy, których Samsung w tym modelu nie zdołał się ustrzec.

Autofokusowi w Galaxy S20 Ultra daleko do ideału

Zarówno recenzenci, jak i użytkownicy Samsunga Galaxy S20 Ultra którzy nabyli tego smartfona informowali w sieci, że aparat ma często problemy z szybkim i celnym złapaniem ostrości kiedy obiekty fotografowane są z bliska. Temat nie jest nowy, pojawił się już w okolicach premiery smartfona, a niektórzy recenzenci zauważyli go na etapie testów przedpremierowych. Niestety przez pierwszy miesiąc Samsung nie uporał się z problemem, a w sieci pojawiało się coraz więcej informacji o kiepsko działającym łapaniu ostrości, do czego doszły jeszcze problemy z przegrzewaniem się urządzenia i skracającym się czasie pracy na jednym ładowaniu. Przyznacie,że trochę słabo jak na smartfona, którego wyceniono na 5999 złotych.

Samsung walczy z niepokornym autofokusem w Galaxy S20 Ultra

Mamy przełom maja i czerwca, możliwe że Samsungowi uda się rozwiązać problem aktualizacją oprogramowania oznaczoną jako G98xxXXU2ATE6. Ale okazuje się, że firma nie znalazła jako takiego sposobu na naprawę, a zmodyfikowała oprogramowanie apartu, dzięki czemu zostaną ograniczone szanse na to, że autofokus nie da sobie rady przy zbliżeniu. Uwaga, bo to jest dobre.

Aparat S20 Ultra poprosi użytkownika o odsunięcie się od obiektu. Następnie zaproponuje powiększenie na poziomie 1,5x, dzięki czemu zrobicie zbliżenia bez faktycznego zbliżania się do obiektu. Serio.

Jestem bardzo ciekawy czy koreańska firma będzie to w jakiś sposób reklamować, bo funkcja dostała nawet swoją własną nazwę - close-up-zoom. A że S20 i S20 Plus nie mają matrycy 108 Mpix, a co za tym idzie problemów z autofokusem, to takiej opcji nie otrzymają. Wygląda więc na to, że kłopoty z łapaniem ostrości wynikają z ograniczeń aparatu i matrycy oraz nie da się ich w żaden sposób rozwiązać aktualizacją oprogramowanie. Jestem więc trochę zdziwiony, że firma nie wyłapała tego problemu przed wypuszczeniem sprzętu do klientów albo nie wprowadziła takiej funkcji zbliżenia od razu, dodatkowo odpowiednio informując, żeby używać jej do tego typu ujęć. Niezła wpadka, która psuje ogólny obraz aparatów tego smartfona - bo co jak co, ale zdjęcia robi świetne. Stukrotny zoom jest nieużywalny, ale niższe wartości dają często naprawdę fajne efekty i świetnie się bawiłem testując Galaxy S20 Ultra do recenzji.

Przeczytaj też: Recenzja Samsung Galaxy S20 Ultra

Reklama

W całym tym zamieszaniu przypomniał mi się mój problem z autofokusem w Samsungu Galaxy S6. Powiedziałbym, że to odosobniony przypadek, ale jak to zwykle bywa, bardzo łatwo znaleźć podobne kłopoty w internecie. Otóż w którymś momencie (nie było upadku, nic nie miało prawa fizycznie się przestawić) zaczął mi szaleć silniczek od autofokusa w aparacie. Finał był taki, że w wielu przypadkach nie mógł się zdecydować jak, gdzie i kiedy ostrzyć - bardzo irytująca sprawa.

źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama