Startups

Pressfolios czyli dziennikarskie portfolio bez zbędnego kombinowania

Tomasz Popielarczyk
Pressfolios czyli dziennikarskie portfolio bez zbędnego kombinowania
3

Dużo się mówi ostatnio o tym, że dziennikarstwo nie ma się wcale tak dobrze jak kiedyś i aby mogło przetrwać musi ewoluować. Kluczowe w tym aspekcie może się okazać efektywne wykorzystanie nowych technologii i internetu, co wiąże się z szeregiem nowych możliwości. Jedną z nich jest chociażby możliwo...

Dużo się mówi ostatnio o tym, że dziennikarstwo nie ma się wcale tak dobrze jak kiedyś i aby mogło przetrwać musi ewoluować. Kluczowe w tym aspekcie może się okazać efektywne wykorzystanie nowych technologii i internetu, co wiąże się z szeregiem nowych możliwości. Jedną z nich jest chociażby możliwość prowadzenia swojego własnego portfolio. I tu dochodzimy do bardzo interesującej usługi - Pressfolios.

Mimo, że sam jestem absolwentem I stopnia dziennikarstwa i staram się aktualnie o mgr przed nazwiskiem z tej dziedziny, nie mogę nie zgodzić się z Marcinem, który niedawno wylewał pomyje na oblegających ten kierunek na uczelniach. Abstrahując jednak od samego tekstu, do którego już wiele zostało dopowiedziane w komentarzach, myślę, że usługi typu Pressfolios są szansą dla ewoluującego w kierunku internetu zawodu dziennikarza. Może nie podniesie to znacząco wartości merytorycznej niczyjej pracy, ale na pewno ułatwi zaprezentowanie swoich umiejętności. A chyba nikt nie ma wątpliwości, że w branży tej nie jest nic ważniejsze od budowania marki wokół swojego nazwiska.

Serwis, jak sama nazwa wskazuje, służy do tworzenia swojego własnego, dziennikarskiego portfolio. Możemy je opatrzyć inspirującymi zdjęciami oddającymi charakter naszej pracy, wstawić szereg opisów oraz nasz życiorys, ale co najważniejsze, dostajemy miejsce, w którym będą się pojawiać wszystkie publikowane przez nas artykuły. W ten oto sposób, pisząc nawet w wielu różnych miejscach otrzymujemy stronę, która zbierze całą naszą twórczość w jednym miejscu.

To jednak nie wszystko. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z trwałości serwisów www - dziś strona działa prężnie, a za pół roku jej domenę zajmie jakiś katalog lub presell SEO. Dlatego też Pressfolios oferuje funkcję kopii zapasowych, która polega mniej więcej na wykonaniu zrzutów ekranu naszej twórczości i zapisaniu ich w formie PDF. Mamy tym samym gwarancję, że nasze artykuły nigdy nie przepadną.

Możliwości personalizacji naszego profilu są dość szerokie. Twórcy umożliwiają nam wstawienie swoich umiejętności w formie chmurki tagów, a także załączenie linków do profili społecznościowych. Brakuje mi tutaj bardziej atrakcyjnych form wizualizacji, jak chociażby miejsca na wpisanie doświadczenia zawodowego, które mogłaby ilustrować jakaś zgrabna oś czasu lub nawet możliwości bardziej obrazowego przedstawienia zagadnień o których mamy jakieś pojęcie (wbrew pozorom dziennikarz to nie osoba, która musi wiedzieć trochę na każdy temat. Na rynku pracy taka "wiedza" jest raczej średnio przydatna). Przykładowe portfolio możecie zobaczyć tutaj.

Twórcy opracowali też rozszerzenie dla Chrome (i tylko Chrome niestety...), które pozwala dodawać jednym kliknięciem artykuły z sieci do naszego portfolio. Rozwiązanie to działa dość sprawnie i znacznie ułatwia uzupełnianie naszego profilu. Szkoda, że inne przeglądarki potraktowano po macoszemu. Przydałaby się tutaj chociażby skryptozakładka.

Usługa jest darmowa, ale oferuje bardzo ograniczoną liczbę funkcji - limit zaledwie 12 dodanych artykułów oraz ograniczone funkcje kopii zapasowych. Za wersję pro oferującą pełnię możliwości zapłacimy dość dużo jak na taki startup, bo 12 dolarów miesięcznie. W zamian uzyskamy nieograniczoną przestrzeń na artykuły, możliwość zastosowania własnej domeny, a także możliwość ograniczania widoczności naszego portfolio i importu artykułów poprzez kanał RSS. Wygląda to bardzo przyzwoicie, ale już teraz jestem pewny, że nie zapłacę za to 40 złotych miesięcznie.

Pressfolios to ciekawe rozwiązanie dla dziennikarzy, którym nie w głowie stawianie własnej strony z portfolio i zanurzanie się w otchłań HTML i CSS (oraz innych języków, bo bez nich ani rusz). Wraz z usługą otrzymujemy pakiet praktycznych rozwiązań, które na pewno ułatwią proces budowania osobistej marki. Sęk w tym, że wysokość miesięcznego abonamentu jest niewspółmierna z niezbędnością tego rozwiązania. Wersja darmowa jest właściwie bezużyteczna, a na pro zdecydują się zapewne tylko i wyłącznie doświadczone postaci świata dziennikarskiego, które rzeczywiście mają co pokazać i ich portfolio będzie relatywnie często odwiedzane.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

portfoliodziennikarstwo