Sztuczna inteligencja

Uważają, że ChatGPT nielegalnie szkolił się na ich książkach – sprawa po raz pierwszy trafi do sądu

Patryk Koncewicz
Uważają, że ChatGPT nielegalnie szkolił się na ich książkach – sprawa po raz pierwszy trafi do sądu
Reklama

Sielanka dobiegła końca? Open AI po raz pierwszy będzie musiało bronić się w sądzie przed oskarżenia o łamanie praw autorskich.

ChatGPT po kilku miesiącach świętowania rekordów popularności zaczyna borykać się z pierwszymi problemami. W czerwcu ruch sieciowy w aplikacji mobilnej i desktopowej zmalał aż o 10 proc. – po raz pierwszy od uruchomienia narzędzia. Wygląda więc na to, że etap ekscytacji powoli mija, ale nie to jest obecnie największą bolączką developerów z Open AI. Zmartwieniem są bowiem sądowe pozwy dotyczące łamania praw autorskich dzieł, które zostały rzekomo wykorzystane do szkolenia modelu językowego bez zgody twórców. Analitycy wróżą, że w najbliższej przyszłości czeka nas zalew sądowych batalii.

Reklama

ChatGPT przed sąd – „wchłonął” dzieła amerykańskich pisarzy?

ChatGPT potrafi odpowiedzieć na szereg skomplikowanych pytań, streszczać dzieła kultury czy rozwiązywać zadania matematyczne, ale ta wiedza nie bierze się znikąd. Bot musiał najpierw wyszkolić się na ogromnych ilościach danych, nie zawsze pozyskiwanych w legalny sposób. Dotychczas metoda ta budziła głównie słowny sprzeciw muzyków, pisarzy i grafików, bez pokrycia realnymi działaniami.

Źródło: Depositphotos

Owszem, Open AI trafiło już drogę sądową przez wybryki chatbota, ale dotyczyło to między innymi zniesławienia i generowania nieprawdziwych informacji na temat osób publicznych. Tym razem jednak mówimy o całkowitym „wchłonięciu” książek w proces uczenia maszynowego, otwarcie łamiącym zapisy postanowień o ochronie prawa autorskiego.

Specjaliści uważają, że argumenty autorów mogą okazać się niewystarczające

Mona Awad (autorka 13 Ways of Looking at a Fat Girl i Bunny) oraz Paul Tremblay (odpowiedzialny m.in. za The Cabin at the End of the World) uważają, że ich książki zostały użyte do szklenia ChatuGPT bez uzyskania zgody. Chatbot mógł w procesie uczenia korzystać z otwarty źródeł, takich jak opracowania czy streszczenia, ale autorzy uważają, że szeroka wiedza i szczegółowe opisy fragmentów dzieł wskazują jednoznacznie na to, że AI miało dostęp do kompletnych wydań książek. Uważają wręcz, że ChatGPT pochłonął chronione prawem autorskim dzieła i mają zamiar dowodzić swoich racji w sądzie.

Mamy więc do czynienia z pierwszych w historii pozwem, dotyczącym łamania prawa autorskiego przez ChatGPT, co dla Open AI jest niewątpliwie gorzką pigułką do przełknięcia, bo firma odpowiedzialna za chatbota wielokrotnie próbowała przekonać internautów, że dokłada wszelkich starań, by uszanować pracę autorów – przykładowo poprzez dodanie cyfrowego znaku wodnego do odpowiedzi generowanych przez ChatGPT.

Źródło: Depositphotos

Daniel Gervais – profesor prawa na Uniwersytecie Vanderbilt – przekazał w wypowiedzi dla Business Insider, że w nadchodzących miesiącach Open AI będzie musiało zmierzyć się ze znacznie większą ilością podobnych spraw. Autorzy nie zdają sobie chyba jednak sprawy z tego, że udowodnienie swoich racji w sądzie będzie w tym wypadku bardzo trudne. Nie dysponują oni bowiem przekonującymi dowodami, a argument o zbyt dużej szczegółowości streszczeń ich prac może okazać się dla sądu niewystarczający.

Obawy te podziela Andres Guadamuz, ekspert w dziedzinie sztucznej inteligencji i praw autorskich z University of Sussex – nawet jeśli książki znajdują się w zbiorach danych treningowych OpenAI, firma mogła uzyskać je poprzez legalne pozyskanie innego zbioru danych. Mimo to autorzy będą domagać się nieokreślonego jeszcze odszkodowania i zwrotu utraconych zysków.

W przypadku trudnego do udowodnienia łamania praw autorskich przez ChatGPT lepszą drogą walki o interesy wydaje się jednak zwracanie uwagi społeczeństwa na ten problem i wymuszanie reakcji gigantów technologicznych. Tą drogą poszła amerykańska grupa wsparcia pisarzy The Authors Guild. Jej członkowie wystosowali w ubiegłym tygodniu otwarty list do dyrektorów generalnych firm zajmujących się szeroko pojętymi narzędziami AI, wzywający do obowiązkowego uzyskiwania pozwolenia pisarzy przed dodaniem ich dzieł do bazy szkoleniowej. Dokument zebrał dotychczas ponad 2 tys. podpisów.

Reklama

Stock image from Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama