Mam już dość powiadomień, które zwyczajnie zaśmiecają mój telefon i niepotrzebnie odciągają moją uwagę od ważniejszych rzeczy.
Powiadomienia są niezwykle angażujące i można w nich utonąć
Już kiedyś na łamach Antyweb pisałem o tym, że jeszcze kilka lat temu mój telefon stale wydawał dźwięki i nie przestawał wibrować, a z czasem tych powiadomień pojawiało się coraz więcej — aż w końcu zwyczajnie byłem zmęczony wiecznymi wibracjami i dźwiękami notyfikacji, które pojawiały się co chwilę i nie dawały nawet momentu spokoju. Pierwszym krokiem było przełączenie suwaka znajdującego się z lewej strony w iPhonie, który odpowiada za wyciszenie telefonu, przez to moje smartfony od kilku lat nie wydają absolutnie żadnego dźwięku — i jest mi z tym naprawdę dobrze.
Polecamy na Geekweek: Materac z AI powie nam, jak spać. Odpoczynek XXI wieku
Prawdziwym game changerem w kwestii powiadomień był dla mnie pierwszy inteligentny zegarek. Odbieranie wszystkich powiadomień na smartwatchu jest rozwiązaniem zdecydowanie bardziej komfortowym. Konfiguracja powiadomień na iPhonie i Apple Watchu sprawiła, że mogłem zrobić sobie doskonały podział ważnych i dodatkowych powiadomień. Tym samym wszystkie istotne notyfikacje pojawiają mi się na nadgarstku z delikatną wibracją, a reszta powoduje tylko zaświecenie się ekranu w telefonie — ze względu na to, że są to powiadomienia z takich aplikacji jak AliExpress czy wszystkich apek do śledzenia wyników sportowych (niestety, lecz bycie na bieżąco ze wszystkimi najważniejszymi rozgrywkami z włączonymi powiadomieniami na smartwatchu sprawiłoby, że w weekend nadgarstek nie odpoczywałby od wibracji), a wszystkie powiadomienia służbowe czy wiadomości od znajomych pojawiają się na zegarku.
Z czasem ograniczyłem te powiadomienia jednak jeszcze bardziej, bo czułem, że — jak wszyscy — staję się ich niewolnikiem i dosłownie co chwilę zerkam na zegarek albo sprawdzam telefon. Okazuje się jednak, że nic to nie daje. A dlaczego? Bo pozornie ważne aplikacje, które powinny wysyłać same pilne powiadomienia, spamują bzdurnymi alertami, co nie powinno w ogóle mieć miejsca.
„Ważne” aplikacje spamują bezsensownymi powiadomieniami. To absurd
Nie wiem, czy jest coś bardziej frustrującego, niż to, że aplikacja IKO wysyła mi powiadomienia w stylu „Na nowy rok i nowe plany. RRSO 20,14%: Sprawdź pożyczkę gotówkową – wpisz kod zniżkowy PROMO we wniosku i obniż swoją ratę” lub podobne bzdury, bardzo często jeszcze z emotkami w powiadomieniu. Powiadomienia w aplikacji banku mam po to, żeby mieć kontrolę nad płatnościami, abonamentami i przelewami wpływającymi — nie potrzebuję informacji o specjalnym kodzie zniżkowym, który gwarantuje mi niższe raty na pożyczkę, KTÓREJ NIE CHCĘ, lub propozycję na kredycik na wakacje w 2024 — bo takiego również NIE POTRZEBUJĘ. Wścieka mnie, jak widzę powiadomienia z jednej z najważniejszych dla mnie aplikacji, a widzę tam zwyczajny spam, który nie powinien w ogóle do mnie trafiać. I to nie zdarza się raz na miesiąc (a nawet jeśli, to i tak sobie tego nie życzę) — IKO spamuje czymś takim kilka razy w tygodniu.
Idąc dalej — Wolt, Glovo, Uber (zwykły i Eats), Bolt. „Dawno nie zamawiałeś, skorzystaj ze zniżki” — żeby było śmieszniej, byłem bombardowany takimi powiadomieniami, jak przez blisko 2 tygodnie byłem w miejscu, w którym nie działa żadna z tych usług. Nie jest tajemnicą, że te aplikacje mają dostęp do lokalizacji — za każdym razem, jak wyłączam tryb samolotowy po lądowaniu w innym kraju, dostaję powiadomienia w stylu „FREENOW wita w Paryżu! Zamów przejazd!” albo „Bolt działa również we (wpisz tutaj nazwę jakiegokolwiek miasta)”. Jeśli zatem jestem w miejscu, gdzie nie mam możliwości zamówienia taksówki czy jedzenia na dowóz z tej aplikacji, to dlaczego w ogóle wyświetlają mi się takie powiadomienia? I argument, że mam je po prostu wyłączyć, nie ma sensu — bo kiedy zamówię jedzenie lub taksówkę, to są one wtedy absolutnie kluczowe. Najlepsze są również powiadomienia o super promocji na pierwsze zamówienie. Które zrobiłem kilka dobrych lat temu.
Mistrzem w spamowaniu powiadomieniami jest również żappka. „Twój Żabu ma nowy poziom”, „Hot-dog z nowym sosem, tylko dziś”, „Sprawdź e-mail!”. Bardzo bym sobie życzył możliwości zarządzania powiadomieniami z każdej aplikacji, bo to, co się dzieje, jest wręcz absurdalne. Nie chcę informacji o promocji, kiedy nawet NIE mam możliwości z niej skorzystać. NIE chcę życzeń na urodziny z aplikacji banku. NIE potrzebuję informacji o promocjach na kredyty. Byłoby fajnie, jakby aplikacje szanowały swoich użytkowników, bo obecnie jest to kręcąca się w nieskończoność karuzela szaleństwa i niepotrzebnego przyciągania uwagi.
Grafika wyróżniająca: Unsplash @84media
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu