Powiadomienia to niesamowicie przytłaczająca rzecz - i po swoich nowych przyzwyczajeniach, nie wyobrażam sobie życia z normalnymi notyfikacjami.
Nigdy więcej życia z powiadomieniami. Wyciszony telefon i wibrujący zegarek to jedyne rozwiązanie
Kiedyś norma, dzisiaj koszmar
Jeszcze kilka lat temu mój telefon stale wydawał dźwięki i nie przestawał wibrować, a ja nie widziałem w tym absolutnie niczego złego. Im więcej czasu jednak mijało, tym z wielu względów tych powiadomień pojawiało się coraz więcej - aż w końcu zwyczajnie byłem zmęczony wiecznymi wibracjami i dźwiękami notyfikacji, które pojawiały się co chwilę i nie dawały nawet momentu spokoju.
Pierwszym krokiem było przełączenie suwaka znajdującego się z lewej strony w iPhonie, który odpowiada za wyciszenie telefonu… i od tamtej pory wymieniałem smartfon trzykrotnie - za każdym razem to była absolutnie pierwsza czynność, którą robiłem, nawet przed przesłaniem wszystkich zapisanych danych w pamięci iCloud. Telefon od kilku lat nie wydaje absolutnie żadnego dźwięku - i jest mi z tym naprawdę dobrze.
Smartwatch, czyli kolejny krok do redukcji nadmiernych powiadomień
Ogromnym game changerem w kwestii powiadomień był dla mnie pierwszy inteligentny zegarek. Odbieranie wszystkich powiadomień na smartwatchu jest rozwiązaniem zdecydowanie bardziej komfortowym - nie tylko wszystko mam na wyciągnięcie ręki (dosłownie i w przenośni), ale telefon zwyczajnie przestaje wariować. Mimo wszystko, wystarczył tydzień z zegarkiem, i tam wszystkie dźwięki również zostały przeze mnie wyciszone - i jeśli mam być szczery, to głośniki w Apple Watchu służą mi wyłącznie do okazjonalnych połączeń telefonicznych.
To zaś popchnęło mnie jeszcze krok dalej. Konfiguracja powiadomień na iPhonie i Apple Watchu sprawiła, że mogłem zrobić sobie doskonały podział ważnych i dodatkowych powiadomień. Tym samym wszystkie istotne notyfikacje pojawiają mi się na nadgarstku z delikatną wibracją, a reszta powoduje tylko zaświecenie się ekranu w telefonie - ze względu na to, że są to powiadomienia z takich aplikacji jak AliExpress czy wszystkich apek do śledzenia wyników sportowych (niestety, lecz bycie na bieżąco ze wszystkimi najważniejszymi rozgrywkami z włączonymi powiadomieniami na smartwatchu sprawiłoby, że w weekend nadgarstek nie odpoczywałby od wibracji), a wszystkie powiadomienia służbowe czy wiadomości od znajomych pojawiają się na zegarku.
Zero dźwięków, gościnne wibracje. Jedyny słuszny sposób
W tym momencie smartfon nie wydaje absolutnie żadnych dźwięków, a smartwatch wyłącznie wibruje - i szczerze, nie wyobrażam sobie życia w jakikolwiek inny sposób. To niedawno uświadomiła mi przymusowa, lekko ponad tygodniowa przerwa od inteligentnego zegarka.
Przyzwyczajony do obecnej konfiguracji zwyczajnie ignorowałem wszystkie powiadomienia pojawiające się na telefonie, czekając tylko, aż na lewym nadgarstku poczuję wibracje - i chociaż rękę zdobił mi wtedy złoty Casio Retro, co zdecydowanie dodawało punktów stylu, to nie doczekałem się żadnego powiadomienia. Żeby być jednak ze wszystkim na bieżąco, włączyłem ponownie same wibracje w telefonie i... cóż, nigdy więcej.
Ciężko jednak się dziwić, że tak się dzieje. Pomimo wyczyszczenia telefonu z wielu aplikacji i segregacji powiadomień, według danych w smartfonie, dziennie dostaję od 400 do 600 notyfikacji. To przerażająca ilość, z której zwyczajnie nie jestem w stanie już zejść - i gdyby telefon w ciągu doby miał wydać 500 razy dźwięk i zawibrować w kieszeni, przysięgam, że bym oszalał. Ktoś powie, żeby “wyjść z internetu” - obawiam się jednak, że w obecnych czasach jest to… niemożliwe. Jeśli nie próbowaliście polecanego przeze mnie układu, gorąco do tego zachęcam. Obecnie odbieramy wystarczająco dużo bodźców, żeby telefon w kieszeni przyciągał naszą uwagę kilkaset razy dziennie. Całkowicie wyciszony telefon i wibrujący zegarek to rozwiązanie najbliższe perfekcji.
Obrazek wyróżniający: Brian Tromp / Unsplash
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu