Bezpieczeństwo komunikatorów internetowych to temat, o którym dyskusje od lat nie ustają. Kolejne platformy prześcigają się ze sobą zapewnieniami o ty...
Bezpieczeństwo komunikatorów internetowych to temat, o którym dyskusje od lat nie ustają. Kolejne platformy prześcigają się ze sobą zapewnieniami o tym, że to właśnie ta czy tamta jest najbezpieczniejszą i jedyną słuszną opcją. Największą chlubą w temacie od lat poszczycić może się, oczywiście, Signal. Ale WhatsApp czy iMessage również dość mocno pracują nad tym, by być postrzeganym jako bezpieczne i dbające o prywatność platformy.
Jak wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez The Intercept, Izraelskie służby mogą korzystać z pewnej luki która... pozwala im wiedzieć z kim rozmawiamy.
Niepokojące wieści o WhatsApp. Komunikator ma lukę, którą można wykorzystać
Według informacji do których dotarł Sam Biddle z The Intercept, już kilka tygodni temu pracownicy Meta mieli informować swoich przełożonych o tym niedopatrzeniu w aplikacji, które może zostać wykorzystane. I choć co prawda rząd nie ma dostępu do treści wymienianych wiadomości (tutaj możemy podziękować szyfrowaniu end-to-end), to pojawia się inny problem. Bowiem mogąc podejrzeć z kim się komunikujemy — co wespół z analizą ruchu w internecie, można określić do jakich grup należymy. Jako że temat pojawił się w kontekście wykorzystania tej luki przez izraelskie służby, to w obecnej sytuacji informacje te mogą okazać się kluczowe.
Mimo że pierwszy raz inżynierowie Meta informowali o problemie już w marcu, to początkowo temat się rozpłynął. Powrócił jednak parę tygodni później, kiedy to okazało się, że w ten sposób monitorowane są zachowania i kontakty Palestyńczyków.
WhatsApp wywołany do tablicy. Co przedstawiciele komunikatora mają do powiedzenia na temat potencjalnego zagrożenia?
Po tak mocnych zarzutach kierowanych ku jednemu z najpopularniejszych komunikatorów na świecie, można było się spodziewać że jego twórcy zabiorą głos w tej sprawie. I faktycznie — rzeczniczka Meta wydała oświadczenie w którym twierdzi, że WhatsApp nie ma żadnych backdoorów. Ponadto dodała też, że jako twórcy nie mają żadnych dowodów na to, by faktycznie były jakiekolwiek powody do zmartwień. Z ich informacji wynika bowiem, że wszystko działa jak należy.
Do tego komentarza odniósł się także autor artykułu. Twierdzi on, że miał on szansę zobaczyć dokument, w którym aż 17 razy wspomina się o tej sprawie. A sprawa wewnątrz Meta wciąż się toczy i nie została jeszcze zamknięta.
Nie da się ukryć, że informacje z raportu przygotowanego przez Sama Biddle'a brzmią wyjątkowo niepokojąco. Ale dobrze — może gdy o sprawie zrobi się nieco głośniej, ponownie rozgorzeje dyskusja na temat bezpieczeństwa komunikacji online i odpowiedzialności twórców komunikatorów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu